Obecnie zaczytuję się bez pamięci w Annie Kareninie (po raz n-ty dziękuję za tę przewspaniałą historię kochanej Asi z Wirtualnej Książki!) i moje myśli nieustannie krążą wokół tak licznych interpretacji książki. Na moje nieszczęście - jeszcze jak byłam młodsza - obejrzałam ekranizację z 1997 z Sophie Marceau w roli głównej, a niebawem po tym jej nowszą siostrzyczkę z Keirą Knightley. Nie jest to takie złe, ponieważ podczas lektury nie skupiam się nad pytaniami typu: co się stanie?, lecz: DLACZEGO?
UWAGA! Spoiler!
Post tylko dla osób znających Annę Kareninę!