Jako dziecko niemal w ogóle nie czytałam (przymusowe lektury wcale mi nie pomagały w przekonaniu się do książek). Nie podobały mi się te zwykłe słowa zapisane na czarno słowo na białej kartce - że niby tak bez ilustracji?! Jednakże to nie znaczy, że nie lubiłam historii, które umożliwiały mi przeżywanie najróżniejszych emocji. Wręcz przeciwnie! Zamiast tego zakochałam się w komiksach.
Pierwszym i moim najukochańszym komiksem, do którego po dziś dzień mam ogromny sentyment, był już wcześniej przeze mnie W.I.T.C.H. [dla zainteresowanych cała Wymarzona Kapsuła Czasu]. Później przyszedł czas na dalsze poznawanie tego rodzaju literatury, aż w końcu na dobre przerzuciłam się na książki. Jednakże nie porzuciłam komiksów na zawsze - żadnych teraz nie kolekcjonuje, ale dzięki egzemplarzowi recenzenckiemu Sisters raz jeszcze przyjrzałam się komiksowi. Tym razem z zupełnie innej, bo już dojrzałej strony.
Nie będę podawała żadnego konkretnego tytułu, ponieważ w swoich wspomnieniach mogę opierać się tylko na dobrze znanych komiksach, które poznałam jeszcze jako dziecko. Będą to rozważania typowe dla samej sztuki tego typu literatury - no bo... czy można komiksy nazwać literaturą?
Ja sądzę, że tak. Komiks to także sposób przekazywania historii podanej w obrazkowej formie - w kolorowej czy czarno-białej. Otwiera to wiele możliwości dla samych twórców, ale także liczne trudności, bo o ile powieściopisarz opiera się tylko na słowach, tak twórca komiksu musi skupić się na równi na słowach jak i na ilustracjach, które idealnie będą ukazywać emocje bohaterów (które - jakby nie było - muszą przedstawić za pomocą mimiki).
I właśnie dlatego tak bardzo podziwiam twórców komiksów. Na ogół łączą oni zdolności plastyczne z literackimi, dzięki czemu powstaje małe cudeńko, które aż chce się trzymać w rączce. A ponieważ sama nie mam talentu plastycznego - tym bardziej podziwiam innych, którzy zostali obdarzeni tym darem.
Ale może skupmy się także na samym komiksie jako jednym ze sposobów przedstawienia historii... ponieważ komiks otwiera możliwości, które potrafią stworzyć sobie tylko nieliczni, wybitni pisarze. Wyobraźcie sobie jak trudno czasami ubrać w zdania coś, co każdy z nas z łatwością będzie sobie mógł stworzyć w głowie? Mało jest pisarzy, którzy w doskonały sposób oddają wszystkie uczucia kłębiące się w sercach bohaterów - natomiast pod względem komiksu, gdzie w grę wchodzi także ilustracja - cóż to za problem? Szczególnie jest to ważne, gdy mamy do czynienia z jakąś wielką bitwą - oj ciężko wczuć się w to w powieści...
Dlatego też - według mnie - niesprawiedliwe jest patrzenie na komiksy jako coś wyłącznie dla dzieci. Jasne, wiele jest takich słodkich historyjek, do których pewnie bym nie powróciła, ale myślę, że są też tak dobrze skonstruowane opowieści, które niezależnie od wieku dają tyle samo radości!
Nie będę podawała żadnego konkretnego tytułu, ponieważ w swoich wspomnieniach mogę opierać się tylko na dobrze znanych komiksach, które poznałam jeszcze jako dziecko. Będą to rozważania typowe dla samej sztuki tego typu literatury - no bo... czy można komiksy nazwać literaturą?
Ja sądzę, że tak. Komiks to także sposób przekazywania historii podanej w obrazkowej formie - w kolorowej czy czarno-białej. Otwiera to wiele możliwości dla samych twórców, ale także liczne trudności, bo o ile powieściopisarz opiera się tylko na słowach, tak twórca komiksu musi skupić się na równi na słowach jak i na ilustracjach, które idealnie będą ukazywać emocje bohaterów (które - jakby nie było - muszą przedstawić za pomocą mimiki).
I właśnie dlatego tak bardzo podziwiam twórców komiksów. Na ogół łączą oni zdolności plastyczne z literackimi, dzięki czemu powstaje małe cudeńko, które aż chce się trzymać w rączce. A ponieważ sama nie mam talentu plastycznego - tym bardziej podziwiam innych, którzy zostali obdarzeni tym darem.
Dlatego też - według mnie - niesprawiedliwe jest patrzenie na komiksy jako coś wyłącznie dla dzieci. Jasne, wiele jest takich słodkich historyjek, do których pewnie bym nie powróciła, ale myślę, że są też tak dobrze skonstruowane opowieści, które niezależnie od wieku dają tyle samo radości!
A czy Wy czytacie/czytaliście jakieś komiksy?
Ja się zaczytywałam kiedyś w komiksach z Kaczorem Donaldem <3
OdpowiedzUsuńTeraz już nie, ale pewnie kiedyś jeszcze wrócę ;))
Oczywiście, że czytałam! Po dziś dzień pamiętam, jak sięgałam po komiksy, gdzie głównym bohaterem był Koziołek Matołek czy sami panowie Tytus, Romek i A'tomek (mam nadzieję, że imię tego ostatniego zapisałam poprawnie). I tak - jak jest się młodszym, to się spogląda, czy nie ma ilustracji, bo to monotonne spoglądać jedynie na tekst. I jak raz się zakochamy w komiksach, to będziemy przy nich trwać wiecznie!
OdpowiedzUsuńI tak, zgadzam się z Tobą - komiksy to także literatura. :)
Rany, taka wczesna godzina, a ja się tak rozpisałam! Szaleństwo w biały dzień!
Mnie niestety nie ''kręcą'' komiksy. Próbowałam kiedyś z ciekawości jakiś przeczytać, ale obyło się bez zachwytu i nie mam ochoty tego powtarzać.
OdpowiedzUsuńNiestety u nas jeszcze pokutuje przekonanie, że komiksy, gry komputerowe i animacja to wyłącznie rozrywka, i to przeznaczona dla dzieci. A przecież jest mnóstwo produkcji dla dorosłych, a i tematyka często niewiele ma wspólnego z rozrywką.
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam wielką fanką komiksów, więc rzadko do nich zaglądałam i do dziś niezbyt chętnie po nie sięgam ;)
OdpowiedzUsuńThievingbooks.blogspot.com
Pewnie, że kiedyś zaczytywałam się w komiksach, szczególnie w Kaczorze Donaldzie i Garfieldzie! :)
OdpowiedzUsuńJa kiedyś czytałam komiksy, ale od wielu już lat nie zaglądam do nich. Może warto jednak wrócić.
OdpowiedzUsuńJak byłam mała, to uwielbiałam komiksy, teraz już mnie tak nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńKomiksów raczej nie czytuję, chociaż nie uważam też by były tylko dla dzieci :)
OdpowiedzUsuńPewnie. Uwielbiam, chociaż trochę mi funduszy na komiksy. Lubię Marvela i DC, oczywiście Batmana :) I przede wszystkim zabawnego Spider-Mana.
OdpowiedzUsuńUmiejętne połączenie zdolności literackich i plastycznych to rzeczywiście coś godnego podziwu, zwłaszcza jeśli wyniknie z tego jakaś naprawdę świetna historia. :D
OdpowiedzUsuńKomiksy dla dorosłych to ogromny rynek, więc z całą pewnością to nie jest tylko coś dla dzieci. Marvel, DC Comics, wszelkie mangi - tego nie czytują dzieci. :)
OdpowiedzUsuńMoje doświadczenie z komiksami jest niewielkie - jako dziecko czytałam "Kaczora Donalda", miałam kiedyś także "Koziołka Matołka". Niedawno sprawiłam sobie cztery tomy mangi "Death Note" i zamierzam kupić całą serię. Zastanawiam się także nad kupnem niedawno tak pięknie wydanego komiksu o Wiedźminie. :) Niczego się nie wstydzę. :D
W dzieciństwie czytałam dużo komiksów, a teraz czasami czytam je synkowi.
OdpowiedzUsuńJa rzadko czytałam komiksy, czasami ewentualnie pożyczałam "Kaczora Donalda" od brata :)
OdpowiedzUsuńJa jakoś za komiksami nie przepadam, ale kiedyś właśnie Garfielda oraz "Kaczora Donalda" namiętnie kartkowałam :D
OdpowiedzUsuńSiedzę w mangach i manhwach, więc...
OdpowiedzUsuńWiele moich znajomych czyta komiksy. Mnie jednak nigdy do tego jakoś nie ciągnęło. Może kiedyś się do nich przekonam ;D
OdpowiedzUsuńWiadomo, że komiksy są dla wszystkich: i dla dzieci, i dla dorosłych! ;) Trochę mi wstyd, że znam jedynie "Persepolis" (swoją drogą: polecam!).
OdpowiedzUsuńMyślę, że komiksy trzeba po prostu lubić. Jak byłam mała to je czytałam czasami, ale teraz nie wiem, czy bym sięgnęła. Wolę książki, sama nie wiem czemu :)
OdpowiedzUsuń