piątek, 19 lutego 2016

Życie i śmierć. Zmierzch opowiedziany na nowo - Stephenie Meyer

Będąc jeszcze w gimnazjum przeczytałam calutką sagę Zmierzch. Oczywiście odczekałam bardzo długo, aż moje koleżanki przestaną zachwycać się tymi książkami, i sama zawędrowałam do księgarni i kolejno kupowałam poszczególne tomy. Jak dziś pamiętam, że pierwszy tom najbardziej przypadł mi do gustu, choć daleko było mi do całkowitego zachwytu nad miłością Belli i Edwarda. 

Aczkolwiek od dawna uważałam tę opowieść jako dobrą. Niewybitną, ale dobrą w najbardziej precyzyjnym tego słowa znaczeniu. Czasami śmieszyła głupimi scenami, czasami wzruszała naiwnością, a przede wszystkim mroziła krew w żyłach ze względu na swą przewidywalność. A jednak gdzieś tam doceniałam pomysł autorki, jej wyjątkowe przesłanie (ja tam się jednego dopatrzyłam), no a przede wszystkim darzę tę sagę sentymentem, ponieważ to właśnie od niej złapałam bakcyla na wszystkie powieści młodzieżowe. 


Nic zatem dziwnego, iż w jakimś stopniu czułam, że co by nie było - przeczytam prezent od Stephenie Meyer z okazji dziesiątej rocznicy "urodzin" Zmierzchu, a tym samym powróciłam do moich wspomnień związanych z romansem z wampirem.

Życie i śmierć. Zmierzch opowiedziany na nowo to jak sama nazwa wskazuje powrót do historii sprzed dekady. Lecz spieszę z wyjaśnieniem wszystkim niecierpliwcom - nie jest to opowieść z punktu widzenia Edwarda Cullena, lecz coś zupełnie innego. Autorka zmieniła płeć wszystkim najważniejszym postaciom sagi, tym samym udowadniając, iż wampir może być równie dobrze wampirką.

I tak oto zamiast do bólu przeciętnej Izabelli Swan mamy Beaufort Swana. Zamiast cudownego Edwarda Cullena poznajemy równie niezwykłą Edythe Cullen. Wszyscy najważniejsi bohaterowie zmienili swoją płeć wraz z całą rodziną Cullen (wyjątek stanowią Charlie i Renee). Ale zaraz, zaraz - czemu autorka zdecydowała się na coś takiego?


"[...] krytykowano Bellę za to, że jest ciągle ratowana, czytelnicy narzekali, że to taka typowa "dama w opałach". Zwracałam im wówczas uwagę, że to nie dama, ale "człowiek w opałach", normalna istota ludzka ze wszystkich stron otoczona superbohaterami albo wybitnie czarnymi charakterami. Zarzucano jej także, że jest zbyt pochłonięta obiektem swojej miłości, jakby płeć determinowała tego typu emocje. [...] Pomyślałam więc sobie: A może by tak sprawdzić, czy mam rację?"
[Przedmowa Stephenie Meyer, str.5-6]

I faktycznie. Tutaj muszę przyznać rację - wielkiej różnicy naprawdę nie było. Nie ma wprawdzie w tym nic dziwnego, ponieważ przez naprawdę większą część powieści przeżywamy dokładnie te same wydarzenia (jedynie zakończenie zmienia diametralnie miłość pomiędzy Beau oraz Edythe - ale o nim nic więcej nie powiem), te same słowa, te same reakcje. Jedynie świadomość tego, iż tym razem Bella jest chłopakiem a Edwarda jest dziewczyną sprawia, iż Życie i śmierć gdzieś daje do zrozumienia, że to mimo wszystko inna historia.


Edit: I'm Edythe Cullen.

Mimo to i tak bym wolała poczytać myśli Edwarda wydane w postaci Życia i śmierć. Może to dlatego, że lubię takie zabiegi, ponieważ wierzę, iż zawsze są dwie strony medalu! Chociaż - nie okłamujmy się - już w legendarnym Zmierzchu Edward powiedział wszystko, co było do powiedzenia, dlatego jestem niemal pewna, iż mało komu odpowiadałby taki sposób. 

To nie tak, że autorka się nie spisała tworząc nową-starą powieść (szczególnie biorąc pod uwagę fakt, iż miała naprawdę mało czasu). Po prostu teraz rozumiem, czemu wampirem miał być ON, a nie ONA. Mając obraz cudownego Edwarda, jakoś ciężko było mi uwierzyć, iż to ONA. Do tego wolałam widzieć chłopaka niosącego dziewczynę na plecach... niż na odwrót.

Wiecie, co jest śmieszne? Teraz - kiedy jestem już typowym łakomczuchem książkowym - nie znam powodów, dla których Zmierzch był aż tak hejtowany (ponieważ bynajmniej nie był poddany normalnej krytyce). Oczywiście, krytykować ma się za co, ale mimo wszystko nie sądzę, by ta książka była jakoś szczególnie zła. Ma swój urok, a do tego podejście do miłości Belli i Edwarda... przecież każdy chciałby przeżyć tak WIELKĄ MIŁOŚĆ. Choć ta akurat jest całkowicie przesłodzona i odrealniona... z drugiej jednak strony i takiej potrzebuje nasze serduszko ;)

Tak wiele miłości...
 
Dodatkowo styl autorki - choć nie idealny - na pewno czyta się go płynnie.  Życie i śmierć - jak sama Meyer przyznaje - tworzy w 70% właściwa korekta. Pisarka poprawiła prawie wszystkie słowa, za które była aż tak piętnowana (ostatecznie były zwroty, które pojawiały się niemal co dwie strony). Którą powieść a którą, ale jednak tę sagę czyta się bardzo szybko, a to wszystko dzięki ogromnej ilości dialogów (w tym tych kultowych, które oczywiście i tutaj się pojawią).


To, co od dawna podoba mi się w Zmierzchu, to zdecydowanie okładki oraz czcionka (odzywa się we mnie mól książkowy). Wydanie Życia i śmierci nie odstaje od wcześniejszych tomów, co mnie bardzo cieszy, ponieważ idealnie wpasowuje się do ich tła. Kupując Życie i śmierć, inwestujecie także w Zmierzch prawidłowy, czyli pierwszy tom kultowej już sagi. Wystarczy tylko obrócić książkę do góry nogami. 

Podejście z dystansem i ze śmiechem - polecam!

Wiecie co? Zabrzmi to głupio, ale aż mam ochotę właśnie teraz odkręcić książkę i raz jeszcze przeczytać tak dobrze znaną mi historię - tym razem tą, w której wampir jest mężczyzną! A najlepiej od razu przeczytać wszystkie cztery tomy. Kto wie... może to zrobię, bo w sumie czemu nie? Fajnie tak czasami spojrzeć na coś z "dojrzalszej" perspektyw.

Czy warto poświęcić czas Życiu i śmierci: Beau oraz Edythe? Wszystko zależy od tego, jak bardzo w waszym sercu zakorzeniona jest sympatia do prawidłowej wersji. Osobiście uważam takie wariacje za ciekawe, a i wielka miłość B&E potrafi każdego rozczulić! Do tego książki Meyer czyta się naprawdę szybko, także... akurat ja nie żałuję ;)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tytuł: Życie i śmierć. Zmierzch opowiedziany na nowo
Tytuł oryginalny:  The Life and Death
Autor: Stephenie Meyer
Tłumaczenie: Joanna Urban oraz Donata Olejnik
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: 3. luty 2016
Tom w serii: #5 (Dodatek)
Liczba stron:792 (+ Zmierzch właściwy)
Format: 205x130mm
Gatunek: Romans z wampirem!

35 komentarzy:

  1. Bardzo lubię sagę Zmierzch. To w sumie od niej zaczęła się moja przygoda z obsesyjnym czytaniem. Mimo to jakoś nie mam ochoty poznawać powyższej książki, gdyż nie lubię tego typu przeróbek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam w klubie - od tej sagi również rozpoczęłam swoje obsesyjne czytanie ;)

      Usuń
  2. Sagi ,,Zmierzch" nie doczytałam, wcale mnie nie ujęła kiedyś i nie mam zamiaru sięgać po nią po przeróbkach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam wielki sentyment do tej historii i akurat "Życie i śmierć" czytam, nie czuję się rozczarowana :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta książka wywołała wiele kontrowersji, Ty spojrzałaś na nią z przymrużeniem oka, zapominając o wszystkich wadach... :)Ja nie wiem czy bym tak potrafiła w przypadku tej książki, więc wolę ją sobie odpuścić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inaczej nie mogłam spojrzeć... ostatecznie sentyment jest ;)

      Usuń
  5. Również czytałam całą sagę i chociaż nie hejtuję jej to raczej nie sięgnę po odwróconą wersję. Nie wiem czy autorka miała dobry pomysł ze zmienianiem płci bohaterów, ale nie jestem specjalnie ciekawa tej zmiany.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytałam i pewnie nie przeczytam. Oglądałam filmy i to mi wystarcza:) Na wersję odwróconą tym bardziej nie mam ochoty.

    OdpowiedzUsuń
  7. Od razu po premierze poleciałam do księgarni :) tak samo jak ty mam sentyment do tej serii i nie mogłam oprzeć się przed "Życiem i Śmiercią". Cały koncept nowego Zmierzchu jest niezwykle pomysłowy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koncept jest całkiem ciekawy - ostatecznie mało jaki autor mógł sobie pozwolić na taką "zmianę" ;)

      Usuń
  8. Pamiętam te czasy, kiedy był taki bum! na tę sagę :) ech, miło powspominać :) kiedyś pewnie przeczytam jeszcze raz, obecnie jakoś nie mam czasu na powroty, a i mimo słów zachęty jakoś... nie mam weny do czytania tej nowszej wersji :) może z czasem to się zmieni.

    OdpowiedzUsuń
  9. Z ciekawości bym przeczytała. Cała saga bardzo mi się podobała.

    OdpowiedzUsuń
  10. Też lubię Zmierzch i nawet mimo swego wieku lubię czasem włączyć sobie film i obejrzeć którąś z części. Na tym się wychowałam, od tego zaczęła sie moja mania z pisaniem opowiadań, z czytaniem... I też miałam ochote na tą książkę, ale nie wiem, wolałabym znaleźć gdzieś w czeluściach internetu pierwszą część oczami Edwarda,bo wiem że takie coś powstało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może... możeeee... pierwsza część opowiedziana przez Edwarda kiedyś trafi do księgarni ;) Ostatecznie ta opcja bardzo mnie ciekawa!

      Usuń
    2. Wydaje mi się, niestety, że skoro X lat temu trafiła do Internetu, to raczej jej nie drukną, gdyby tak było, po co miałaby pisać "nową" część :) No ale, zobaczy się.

      Usuń
  11. Jak kiedyś wpadnie mi w łapki - przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. E tam ja nigdy nie krytykowałam tej sagi bo mi się... podobała. Co prawda były momenty żenujące, ale nawet one mają moim zdaniem swój urok. Ja chyba też przeczytam całą sagę jeszcze raz, by sprawdzić jakie robi teraz na mnie wrażenie :) a ta nowa wersja... czuje że dostałabym zwrotu głowy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w takim razie - warto by poznać tę historię, co o tym myślisz? :)

      Usuń
  13. Ja też nigdy nie rozumiałam tego potępiania „Zmierzchu”. Gdy saga pojawiła się w Polsce, to ja akurat byłam w gimnazjum. I podobało mi się. Z wiekiem nadal twierdzę, że to całkiem dobra seria! Każdy chciałby przeżyć taką miłość, mimo tej naiwności. :) A tę część akurat chętnie bym przeczytała, bo całość mogła wyjść całkiem-całkiem. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krytyka była ogromna, bo książka odniosła spektakularny sukces - a to, co na świeczniku, zawsze będzie krytykowane. Dokładnie tak - Zmierzch to całkiem dobra książka - nie gorsza od tych śmiesznych często opowieści dla młodzieży. No i zapoczątkowała największe BUM! w dziejach wampirów!

      Usuń
  14. ja też wolałabym poznać historię ze zmierzchu oczami Edwarda. Ale powstał Midnight Sun (który gdzieś tam wyciekł w sieci i można go przeczytać), więc chyba autorka postanowiła być "oryginalna" i stworzyć coś, czego jeszcze nie było. Nie przekonuje mnie ta nowa odsłona romansu, choć wampirka nosi moje imię :P

    OdpowiedzUsuń
  15. Cieszę się że ci się podobało :D Ja widać jeszcze nie wyrosłam z miłości do Edwarda i jakoś nie mogłam go zaakceptować w roli kobiety :P Pozdrawiam Pośredniczka z posredniczkaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Przyznam, że z chęcią bym przeczytała, choćby z sentymentu do sagi Zmierzch:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Pamiętam, że kiedyś zaczytywałam się w całej serii, a teraz wydaje mi się, ze nie mogłabym zdzierżyć Belli, ale "Życie i śmierć..." jednak mimo wszystko trochę mnie intryguje i chyba nawet bym się z książką zapoznała ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Sagę Zmierz przeczytałam i chociaż była ciekawa, to nie zrobiła na mnie dużego wrażenia :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Zachwyty nad "Zmierzchem" mnie ominęły, czy raczej nie miałam okazji przeczytać książki, gdy jeszcze był na nią szał i... tak już jakoś zostało (chociaż filmy obejrzałam, poza ostatnim). Mimo to jestem ciekawa, jak wypadła ta zamiana. :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Uwielbiam Zmierzch, ale to coś, mnie zdruzgotalo i niestety moje poczucie humoru uciekło w las razem z Edkiem, bo po prostu po choinkę było tworzyć coś tak głupiego, lepiej gdyby autorka zdecydowała się na tego Edka, albo już sama nie wiem, ale nie to!

    OdpowiedzUsuń
  21. W stosunku do Zmierzchu odczuwam niemały sentyment, bo tak samo jak w Twoim przypadku, była to seria, która rozpoczynała moją miłość do młodzieżówek. Po ''Życie i śmierć'' kiedyś z pewnością sięgnę, bo jestem ciekawa tej ''odświeżonej'' historii :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Swego czasu przeczytałam wszystkie części "Zmierzchu", ale mimo dużego sentymentu raczej daruję sobie nową część. Nie podoba mi się zabieg ze zmianą płci... Dużo bardziej wolałabym, żeby - tak jak piszesz - historia została opowiedziana na nowo z perspektywy Edwarda. A tak, w sytuacji zmiany płci, jak niby ona ma nieść jego na rękach? :-) I do tego to imię - Beaufort. Straszne...:-))

    OdpowiedzUsuń
  23. Sagę czytałam, nie podobała mi się.. ale nigdy nie "wieszałam na niej psów". Bo zawsze coś komuś będzie się podobać, a komuś innemu nie - nie jest to jednak nigdy powód do tak skrajnych emocji jakie miały miejsce przy tej serii.
    A co okładek - zgadzam się - są bardzo ładne ;)

    Pozdrowienia z Po drugiej stronie książki od Książniczki

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja Zmierzch uwielbiam ale zamiast tego wolałabym żeby powstała po rostu kolejna część

    OdpowiedzUsuń
  25. uwielbiam zmierzch i sądzę, że to ciekawy pomysł, kierowany oczywiście do fanów. skoro wydanie kolejnej części byłoby zbędnym rozciągnięciem tej historii i prawdopodobnie by ją zniszczyło, to ukazanie się nowej odsłony Zmierzchu na pewno uszczęśliwiło wielu miłośników sagi ;)
    Ja już przeczytałam i jeśli masz ochotę przeczytać o moich wrażeniach, to zapraszam w środę wieczorem do mnie na bloga ;)

    http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń