Już od dziecka lubiłam to, co inne. Nic na to nie poradzę, że jestem strasznie zainteresowana tym wszystkim, co się różni od mojego codziennego życia. Owa fascynacja wielkim światem sprawiła, iż to właśnie języki obce stały się moim życiowym priorytetem, ponieważ umożliwią mi otworzenie się na nowy, nieznany mi dotąd świat.
Także ja tu tylko na chwilę... |
Jako że odniosłam wrażenie, iż ostatnio bardzo wiele osób odkryło magię azjatyckiego wielkiego kina/małego telewizora, postanowiłam zebrać tutaj wszystkie te seriale, które zdążyłam obejrzeć, a które sprawiły, że osłuchałam się w języku japońskim (co niewątpliwie teraz pomaga mi w nauce tego języka), a nawet - choć na początku tak się wzdrygałam - w koreańskim (i dzięki niech będą temu, ponieważ dzięki temu zaprzyjaźniłam się z Hannahą i innymi Koreańczykami).
Denerwuje mnie tylko fakt, iż nie mogę znaleźć nic teraz dla siebie z japońskiej kinematografii. Obecnie męczę się z tymi kanji (100 już za mną, jeszcze tylko hmm... z 2000 i będę mogła coś tam rozumieć), więc potrzebuję tej motywacji jak nigdy. Więc jak znacie coś ciekawego, proszę, powiedzcie mi!
Jak sami zauważycie - nie obejrzałam zaraz jakoś tak dużo (bo i nie zawsze mój poziom cierpliwości na to pozwalał), a i tak na tej liście znajdziecie tylko te, które szczególnie wbiły się w moją pamięć... i które obejrzałam do końca (w moim przypadku różnie to wychodzi). Zacznijmy może od początku!
Jak sami zauważycie - nie obejrzałam zaraz jakoś tak dużo (bo i nie zawsze mój poziom cierpliwości na to pozwalał), a i tak na tej liście znajdziecie tylko te, które szczególnie wbiły się w moją pamięć... i które obejrzałam do końca (w moim przypadku różnie to wychodzi). Zacznijmy może od początku!
J-Drama
J-Dramy są niesamowicie specyficzne. Jak zresztą wszystko, co japońskie. Na początku musiałam dobrze się wczuć nie tylko w samą akcję, ale także w sposób prowadzenia akcji. Próbowałam swego czasu wielu tytułów i przy znacznej większości wymiękałam (czyt. porzucałam). Ale są też takie, które po dziś dzień lubię. I oto one.
1. Hana Yori Dango
Zaczynamy od pierwszej mojej dramy, którą (a jakże) w pierwszej chwili chciałam wyłączyć, ale się wstrzymałam i pozwoliłam lecieć jej dalej. Nie żałuję. Choć teraz postać głównej bohaterki wykroczyłaby już dawno poza poziom mojej tolerancji, nastoletnia ja była bardziej cierpliwa i zauroczona sposobem, w jaki płynęła akcja. Było to bodajże moje pierwsze rzucenie się na głęboką wodę, ponieważ do dziś pamiętam, jak bardzo nie rozumiałam wielu zagrań fabularnych.
Uważam Hana Yori Dango za bardzo dobry początek, który sprawił, że poznałam zupełnie inny, nieznany mi dotąd kawałek świata. Wiecie - bo to taki Kopciuszek, tyle że w wersji azjatyckiej i osadzony we współczesnych czasach. Rzecz, która rozczuli, przyspieszy na moment bicie serca i podaruje wiele miłych snów.
2. Liar Game
Kanzaki Nao to niesamowicie naiwna
dziewczyna, która wszystkim wierzy i każdemu chce pomagać. Zostaje
wplątana w dziwną grę. Chodzi w niej o to, aby ukraść przeciwnikowi
pieniądze i nie pozwolić aby tobie je ukradli. Jako, że Nao zawsze
wierzy ludziom, w takiej grze będzie miała spore problemy.
Na tę dramę trafiłam poprzez nazwiska postaci (główny aktor grał także w Hana Yori Dango). I tutaj przepadłam do reszty! O ja... uwielbiam tę dramę nawet dziś! Nic dziwnego - kryminały, zagadki i tajemnice od dawna są częścią mojego wymarzonego świata fantazji. Choć początek był nieco dziwny, akcja tak szybko pędziła na łeb na szyję, że po jednym odcinku zaczynałam kolejny i kolejny.
Szczególnie przypadł mi do gustu sam pomysł fabularny. Otóż główna bohaterka trafia na grę kłamców, z której już nie może się wycofać. Teraz jej zadaniem będzie oszukiwać bądź zostać oszukaną. Bardzo fajne zagadki, w których liczy się spryt i inteligencja. Czyli to wszystko, co lubię najbardziej :3
3. Buzzer Beat
Kamiya Naoki (Yamashita Tomohisa)
pracuje i gra w drużynie koszykarskiej swojej firmy. Mieszka jednak
nadal z rodzicami, nie do końca radzi sobie z pracą i nie jest
usatysfakcjonowany samym sobą. Sprawia to, że jego dziewczyna (pracująca
w tej samej firmie cheerleaderka) powoli zaczyna się od niego oddalać i
mimo, że obydwoje próbują jakoś utrwalić swój związek, każde robi to na
swój sposób.
Na tę historię już trafiłam przez przypadek. Potrzebowałam czegoś odprężającego, poszperałam, co tam teraz dobrego można obejrzeć i dostałam serial o koszykarzach. W sumie to czemu by i nie? Odpaliłam pierwszy odcinek bez większych nadziei, a następnie dotarłam z prędkością światła do ostatniego! Ach, te romanse!
Nie bójmy się tego powiedzieć - to romans jakich wiele. Główny bohater był tak doskonały, że aż nierealny (i to tak całkowicie), ale sytuacje ratowała cała otoczka bycia profesjonalnym sportowcem. Tutaj też ważnym elementem były te wszystkie tragiczne momenty, które - no co za los! - miały miejsce pod sam koniec odcinka. No to trzeba było włączyć kolejny... Teraz już bym tego nie obejrzałam, ale nie zmienia to faktu, że swego czasu obejrzałam wszystkie odcinki pod rząd.
4. Shitsuren Chocolaiter
Na tę dramę trafiłam po długiej już przerwie od dram. Przyciągnęła mnie twarz głównego bohatera (to ten sam aktor co w Hana Yori Dango), no a że jego osobę miło wspominam, to włączyłam... i się zakochałam <3
Słodycz płynie z tej opowieści nie tylko przez to, że akcja kręci się wokół cukierników, choć w sumie może dlatego... Dawno już nie widziałam tak prosto i pięknie opowiedzianej historii o pierwszej miłości, o poświęceniach z nią związanych, a także o tym, że nie zawsze otrzymujemy to, o czym marzymy. I to wszystko w gorzkiej czekoladzie! Komedia naprawdę udana (a wierzcie mi, japoński humor bywa specyficzny) i zrozumiała dla każdego odbiorcy. Aż mam ochotę włączyć zaraz pierwszy odcinek!
5. Litr łez/1 Litre no Namida/ One Litre of Tears
15 letnia Ikeuchi Aya jest zwykłą
uczennicą, córką właścicieli sklepu tofu, która wkrótce ma zostać
licealistką. Jednak Ayi coraz częściej przytrafiają się dziwne rzeczy.
Często przewraca się i dziwnie zaczyna chodzić. Shioka, matka Ayi,
zabiera ją do szpitala, gdzie dowiaduje się, że jej córka ma
zwyrodnienie drogi rdzeniowo-móżdżkowej – jest to straszna choroba,
która powoduje stopniowe zmiany w mózgu, powodując, że chory nie może
chodzić, mówić, pisać ani jeść. Jest to
okrutna choroba, która odbierając władzę nad ciałem nie wpływa na
inteligencję i świadomość chorego. Jak zareaguje Aya na wieść o swojej
chorobie? I jak potoczy się jej znajomość z chłopcem, którego właśnie
poznała. Jest to opowieść wzorowana na prawdziwej historii. Na uwagę
zasługuje wspaniała gra głównych bohaterów Sawajiri Eriki i Nishikido
Ryo. To drama, która sprawi, że wylejecie więcej łez niż mówi sam tytuł.
Na koniec zostawiłam wisienkę na torcie, czyli to, co MUSICIE OBEJRZEĆ! Wierzcie mi - dobry kopniak na całe życie. To serial na podstawie pamiętników dziewczynki, która z dnia na dzień traciła mięśnie. Dramat całej rodziny i przyjaciół, ale opowiedziany w taki sposób, że płaczemy podwójnie - ze smutku, ale i też z uśmiechem na ustach, ponieważ nie brak tutaj tych dobrych iskierek.
Historia o tym, że trzeba cieszyć się tym, co mamy. Jeżeli tylko mamy siły do wstania z łóżka, powinniśmy czerpać z każdego dnia jak najwięcej. Litr łez dał mi niesamowitego kopniaka moralnego, że NAPRAWDĘ nie powinnam przejmować się bzdurami. Moim zdaniem te 11 odcinków każdy powinien obejrzeć. Przygotujcie tylko chusteczki (serio się przydadzą).
Oprócz tego obejrzałam: Rich man, Poor woman; Itazura na Kiss; 5-ji Kara 0-ji Made.
K-Drama
Kiedy już nie potrafiłam znaleźć niczego mnie interesującego w japońskich produkcjach, przerzuciłam się na ich niedalekich sąsiadów. Wybrałam tytuł, który najczęściej przewijał się w komentarzach i włączyłam. Ranyyy... szok, który przeżyłam ze względu na nowy nieznany język był ogromny. Ale z czasem bardzo go polubiłam!
1. You're Beautiful
Prezes zespołu A.N.JELL, mającego tłumy
zagorzałych fanek, postanowił dodać do 3-osobowego składu nowego
członka. Wybór padł na Go Mi Nam, młodego wokalistę o delikatnej
urodzie. Jednak co się stanie, kiedy chłopak nie będzie mógł
uczestniczyć aktywnie w życiu zespołu? Wyręczy się swoją siostrą
bliźniaczką (Park Shin Hye), która będzie musiała przebrać się za
chłopca. Czy Tae Kyung (Jang Geun Suk), Shin Woo (Jung Yong Hwa) i
Jeremy (Lee Hong Ki) zaakceptują nowego członka?
Ten oto tytuł był moim pierwszym, ale (jak się okazało) zdecydowanie nie ostatnim. Już w trakcie serialu wiedziałam, że mało która telewizja będzie w stanie podarować mi te wszystkie uczucia co koreańska.
Okej, dobra. Na początku nie było tak kolorowo. Kompletnie nie potrafiłam zrozumieć, czemu jakaś dziewczyna przebiera się za chłopaka i nikt tego nie zauważa? Czemu oni wszyscy tak krzyczą? Czemu chłopak, który miał niby być tym superprzystojnym, mnie wcale się nie podoba (spoko - później zaczął!)? K-drama okazała się rządzić zupełnie innymi prawami, ale kiedy już człowiek się połapie... idzie się zakochać! No i ten humor, który faktycznie śmieszy!!
2. Full House
Han Ji Eun (Song Hye Kyo) to naiwna
pisarka, która została oszukana przez swoich najlepszych przyjaciół i
straciła wszystko, nawet swój własny dom. Została zdana na własne siły w
Chinach, ale dzięki pomocy aktora Lee Young Jae (Bi) udaje się jej
pożyczyć pieniądze na powrót do Korei. W kraju dowiaduje się, że jej dom
został zakupiony właśnie przez Lee Young Jae.
Ten tytuł aż musiałam sobie odświeżyć, żeby upewnić się, że faktycznie go oglądałam. I faktycznie! Był to jeden z moich pierwszych, choć teraz nie do końca pamiętam, co się w niej działo. Pamiętam tylko to, że bardzo często się śmiałam i płakałam i tak na zmianę (standard w k-dramach).
Fabuła jest wręcz abstrakcją, ale mnie kupiła. Oglądałam każdy odcinek z miłym odczuciem (tak sądzę przynajmniej) i na pewno potrafiłam kibicować głównym bohaterom (w moim przypadku to rzadkość). Drama jest zdecydowanie stara, a i aktorzy nie w moim guście... mimo to lubię Full House!
3. Pinokio/Pinocchio
Dramat o młodości i dorastaniu –
historia chłopaka (Lee Jong Suk), który żyje pod fałszywym nazwiskiem i
kobiety (Park Shin Hye), która nie potrafi kłamać. A obydwoje są
reporterami w stacji telewizyjnej i gonią za prawdą, czyli obiektywną
informacją.
No i przechodzimy do dramy, która sprawiła, że następnie nałogowo oglądałam coraz to kolejne tytuły k-drama; po której no już nic nie było takie jak wcześniej. Słowo UWIELBIAM to za mało, by teraz określić ten moment o trzeciej nad ranem, gdzie moje oczy same się zamykały, a ja z uporem maniaka włączyłam kolejny odcinek, byle tylko dowiedzieć KTO!
Teraz to nawet Wam nie powiem, o co chodziło tak naprawdę. Pamiętam tylko niektóre zachowania, ale zapewne dopiero przy powtórce z pierwszego odcinka potrafiłabym powiedzieć, o co chodziło. Na pewno był to dramat z komedią (jak zawsze), ale nie brak tam też było tego lęku o życie. Doprawdy... Pinokio jest niesamowity!
4. W - Two Worlds
Oh Yun Joo jest jednym z najlepiej
zapowiadających się chirurgów w kraju. Pewnego dnia bez śladu znika jej
ojciec, który jest twórcą komiksów internetowych. Kang Chul to bohater
jednego z takich komiksów, który łączy w sobie cechy geniusza, chaebola i
atlety na olimpijskim poziomie. Gdy granica między rzeczywistością a
fikcją zaczyna się zacierać, Kang Chul przechodzi do świata Yun Joo,
która jest przekonana, że chłopak jest w stanie pomóc jej w odnalezieniu
ojca. W trakcie ich współpracy rodzi się między nimi uczucie.
To jedna z tych romantycznych historii, w których nie wiadomo, czy można się spodziewać szczęśliwego zakończenia dla dwójki protagonistów. Wiecie - przecież oni są z dwóch różnych światów. W sumie to GO nawet nie ma! Zdecydowanie warto zahaczyć - chociażby dla zdjęć.
5. Queen In-hyun's Man
Kim Boong Do to urzędnik ery Joseon,
którego rodzina zostaje zamordowana. Po śmierci rodziny przyrzeka sobie,
że zrobi wszystko, by uratować Królową In Hyun, nawet za cenę swojego
życia. Yoon Wol to gisaeng oddana Kim Bong Doo, która drżąc o życie swojego
byłego pana, ubłagała Mistrza z buddyjskiej Świątyni o stworzenie
talizmanu. Ten właśnie talizman, chroniąc Boong Do w chwilach
zagrożenia, pozwala mu się przenieść do 2012 roku. Za pierwszym razem
Kim Boong Do trafia na plan filmowy, gdzie spotyka aktorkę grającą…
Królową In Hyun… Jak potoczą się dalsze losy przybysza z ery Joseon i aktorki?
Na sam koniec dodałam dramę jednocześnie starą, jak i dla mnie świeżutką. Królowa jest ulubioną historią Hannah, więc obejrzałam ją tak w sumie także dla niej. Wyszło mi to na dobre, bo opowieść o mężczyźnie podróżującym w czasie okazała się wciągnąć mnie na tyle, że obejrzałam wszystko jednym tchem (dobra... z przewijaniem co to za długich momentów, podczas których bohaterowie wpatrywali się w siebie).
Pewnie do niej nie powrócę już nigdy, bo choć przywołała na moją twarz trochę uśmiechu, była słodka i przewidywalna. Ale i tak miło było przenieść się w czasie (choć na chwilę) do dawnej Korei.
Oprócz tego obejrzałam, ale w wielu przypadkach przerwałam: Wonderful Life; Master of Sun; King of Drama; I can hear your voice; Lie to me/Niewinne kłamstewka; Marriage Not Dating/Małżeństwo bez miłości; Hyde, Jeckyll i Ja.
Opis fabuły serialu: drama-online.pl
~~*~~
Także na razie to tyle, co obejrzałam (no sądzę) i mam w swojej pamięci. Jak już na wstępie wspomniałam - pewnie może się ta lista rozszerzyć, ponieważ poszukuję motywacji do nauki japońskiego (choć teraz - a jakże! - chciałabym uczyć się koreańskiego...). Ale fajnie tak mieć to wszystko zebrane!
Taką ciekawostkę jeszcze powiem - koreańskie produkcje pod względem budżetu idą łeb w łeb z amerykańskimi! I to naprawdę widać, w czym - dla nas Europejczyków - k-dramy mają to na plus, że splity fabularne są dla nas niewątpliwą nowością, czymś zupełnie innym do tego, do czego zostaliśmy przyzwyczajeni.
Znacie? Coś oglądaliście? A może nie jesteście ani trochę zainteresowani?
Wciąż nie mogę się przekonać :)
OdpowiedzUsuńJa również zaczynałam od produkcji japońskich , potem sięgnęłam po koreańskie i wpadłam. Obejrzałam przez te 4 lata ponad 100 dram i nadal mi się nie znudziły. Zgadzam się z tym co piszesz, że te produkcje dają nam to, czego inne seriale nie są w stanie.
OdpowiedzUsuń