Witajcie, kochani :)
W końcu i ja doczekałam się pierwszego tak nieprzychylnego odbioru mojej recenzji. No bo jak to tak? Mogę mieć swoje zdanie?! Jak mnie - recenzentowi - może się jakaś książka nie podobać?!
Pfff... Własne zdanie... kto to słyszał...
I wiecie, co jest śmieszne? Że to nawet nie jest żart - najwidoczniej wiele ludzi właśnie tak sądzi. A szczególnie - jak widać - autorzy, którzy wierzą całym sercem, że ich powieści to po prostu geniusz w czystej postaci.
No i spoko. Ja tam do tego nic nie mam. Ale żeby wytykać kogoś palcem za to, że napisał mniej przychylną opinię? WSTYD!
Wczoraj opublikowałam nieprzychylną opinię na temat debiutu Augusty Docher zatytułowany Eperu. Wędrowcy. W życiu bym nie pomyślała, że zostanę za to po prostu obrażona! Bo inaczej tego nazwać nie mogę!
Otóż istnieje sobie pewna fanowska grupa: Augusta Docher - lubię to!, która skupia wokół siebie wszystkich miłośników twórczości tej autorki. Grupa otwarta dla wszystkich... otwarta? Oj, chyba niekoniecznie! A to wszystko - no proszę, proszę! - czyżby było pokrótce moją sprawką? :D
Na tej właśnie grupie autorka opublikowała moją recenzję. Po co - ja się pytam - skoro była nieprzychylna? Sądząc po całej wypowiedzi mogę jedynie stwierdzić, że po "takiej okropnej recenzji" po prostu musiała posłuchać kilku słów pocieszenia. I wszystko fajnie... gdyby nie to, że ja i moja szczera opinia zostałam po prostu wyśmiana!
Większość fanów - jak będziecie mieli szansę sami przeczytać - stanęła murem za twórczością autorki, jednocześnie obrażając mnie. Ja się pytam - czemu? Jestem tylko biednym recenzentem, który czyta książki dla przyjemności i jeżeli mi się jakaś książka nie podoba, to nie będę jej wychwalała pod niebiosa ku uciesze autora! Czytelnik ma prawo oczekiwać szczerej recenzji, ponieważ poświęca danej książce nie tylko pieniądze, ale i czas!
Niestety nie miałam nawet jak się obronić, gdyż bardzo szybko grupa została ZAMKNIĘTA! Czemu? Oj, nie wiem... ale na całe szczęście w Internecie nic nie ginie, więc i ja mam szansę obronić siebie i moje dobre imię! A to wszystko dla Pani, Szanowna Pani Augusto Docher, gdyż jak Pani napisała "chętnie bym poczytała, czemu nie?". No właśnie - czemu nie? :)
Dla tych co nie wiedzą - Beata Głąb to prawdziwe nazwisko autorki ukrywającej się pod pseudonimem Augusty Docher |
Zacznę może od początku...
1. Jak sama Pani widzi książka mnie tak "wciągnęła", że no cóż, nie zapamiętałam wieku bohatera. Mój błąd. Owszem. Czy miał on jakieś ogromne znaczenie? Moim zdaniem nie. Czy chłopak ten ma 100 lat czy 200 lat... to tylko jedna liczba na kartce papieru, która nie została "udowodniona" zachowaniem pana Leo.
2. Wiedza a uczucie to - jak mnie nauczono - dwa różne pojęcia. Czułam, że to debiut, gdyż - jak wspomniałam na początku - posiadał za wiele błędów. Ale są debiuty, o których tylko się wie, że są pierwszymi wydanymi powieściami - wie Pani dlaczego? Ponieważ są DOBRE i nie mają ŻADNYCH wad :)
Czemu podkreślałam słowo debiut? "A wręcz za dużo w niej błędów typowych dla debiutantów - za dużo, za mało, za szybko, za wolno... czyli za dużo informacji na raz, za mało utrzymania napięcia, za szybkie zakochanie i za wolna akcja... " - hmm... pewnie dlatego, by poprzeć przykładami pierwsze zdanie.
Ale kto tam czyta ze zrozumieniem? No na pewno nie ja :)
Czemu podkreślałam słowo debiut? "A wręcz za dużo w niej błędów typowych dla debiutantów - za dużo, za mało, za szybko, za wolno... czyli za dużo informacji na raz, za mało utrzymania napięcia, za szybkie zakochanie i za wolna akcja... " - hmm... pewnie dlatego, by poprzeć przykładami pierwsze zdanie.
Ale kto tam czyta ze zrozumieniem? No na pewno nie ja :)
3. Zamówiłam od razu dwie Pani części - taki kredyt zaufania do Pani osoby. Po tak licznych pozytywnych recenzjach byłam pewna, że ta książka jest naprawdę dobra. Taka się nie okazała. Jeszcze naprawdę miałam ochotę przeczytać drugą część - dać szansę. Ale teraz nie przeczytam. A wie Pani czemu? PONIEWAŻ NIE CENIĘ SOBIE "PISARZA", KTÓRY OBRAŻA CZYTELNIKA ZA JEGO POGLĄDY!
4. Nie, pani Augusto, Pani niczego nie musi ;) Bo jakoś nie widzę żadnych rozkazów przed Pani komentarzem.
Moja krytyka nie była krytyką, lecz bezpodstawnym hejtem, bo nie jestem uważnym czytelnikiem? Jeżeli źle zrozumiałam - proszę, uświadomcie :) |
Jak sami możecie zobaczyć - jestem monotematyczna (że co?), mam problemy z czytaniem ze zrozumieniem, sama nie wiedziałam, co napisać, moja recenzja jest tylko o jednym i tym samym, no i w sumie NAJWIDOCZNIEJ MUSIAŁAM SKRYTYKOWAĆ EPERU, bo przecież dawno już niczego nie krytykowałam! Że na siłę krytykuję? Skąd takie insynuację?
Co za bezsens! Jakim prawem, ktoś mógł tak uznać po jednej jedynej recenzji, której NAWET NIE PRZECZYTAŁ DO KOŃCA?! I jakim prawem Pani Głąb insynuuje, że ja MUSIAŁAM SKRYTYKOWAĆ EPERU?! I że niby przez mój kaprys recenzja jest taka a nie inna? Bo "pora to zmienić"?
Moja recenzja Eperu była tak OKROPNA, że aż "pisarka" doczytała ją do końca jedynie z szacunku dla czytelnika. Och, jak wspaniale ^^ Ten sam szacunek ukazuje się, jak zostaję nazwana recenzentką (Ale czy aby na pewno mam prawa tak się nazywać? Przecież recenzent powinien - jak teraz sądzę - chwalić "dzieło" pani Docher, prawda?), bo przecież mam taki ogrooooomny staż ^^ "Bardzo dużo recenzji, jak widać" :)
No i powiedzcie mi - czy po takich tekstach nie powinno być mi przykro? Albo w sumie czy nie powinnam się obrazić na tak liczne komentarze, że moja krytyka była po prostu śmieszna... za co pani Głąb dziękuje? No co jest!
I gdyby pani Głąb tylko tak po prostu chciała udostępnić recenzję nieprzychylną "żeby nie było", po prostu by to zrobiła bez komentarza - a już na pewno nie wdawałaby się w dyskusję, które podważają mnie jako recenzenta. Bo Pani Głąb mnie nie zna. Ocenia mnie tylko przez pryzmat nieprzychylnej recenzji.
Moja recenzja Eperu była tak OKROPNA, że aż "pisarka" doczytała ją do końca jedynie z szacunku dla czytelnika. Och, jak wspaniale ^^ Ten sam szacunek ukazuje się, jak zostaję nazwana recenzentką (Ale czy aby na pewno mam prawa tak się nazywać? Przecież recenzent powinien - jak teraz sądzę - chwalić "dzieło" pani Docher, prawda?), bo przecież mam taki ogrooooomny staż ^^ "Bardzo dużo recenzji, jak widać" :)
No i powiedzcie mi - czy po takich tekstach nie powinno być mi przykro? Albo w sumie czy nie powinnam się obrazić na tak liczne komentarze, że moja krytyka była po prostu śmieszna... za co pani Głąb dziękuje? No co jest!
I gdyby pani Głąb tylko tak po prostu chciała udostępnić recenzję nieprzychylną "żeby nie było", po prostu by to zrobiła bez komentarza - a już na pewno nie wdawałaby się w dyskusję, które podważają mnie jako recenzenta. Bo Pani Głąb mnie nie zna. Ocenia mnie tylko przez pryzmat nieprzychylnej recenzji.
Zastanawiało mnie od początku, że jakim cudem po jednej recenzji ktoś mógł po prostu mnie wyśmiać? Od tak. A jeżeli bym odwróciła opinię - jeżeli wychwaliłabym Eperu pod niebiosa to co? Już bym nie była monotematyczna i nagle potrafiłabym czytać ze zrozumieniem? Wszystko wskazuje na to, że tak.
No i... no i... czy krytyczna recenzja nie powinna trochę dać do myślenia? Przecież ja ani jednym słówkiem nie obraziłam autorki. To, co było dla mnie najważniejsze, to książka i szczerze ją oceniłam. Więc CZEMU ktoś mnie atakuje i wytyka mi błędy? Podważa umiejętności? Obraża? Hejci?
Nie ma za co :) Choć nie wiem, dlaczego nagle jest tutaj moje nazwisko? |
W ogóle to cała ta sytuacja jest chora! Przecież na tym polega praca recenzenta. Ja przecież nie mam i nie miałam żadnego zysku z tego, czy tę powieść pochwalę czy skrytykuję, dlatego też cała moja recenzja była prosto z serca. Co innego można powiedzieć o PANI GŁĄB.
To jakaś nowa polityka pisarzy? Czyżby pani Docher zamierzała od dziś udostępniać na swoim zamkniętym koncie wszystkie negatywne recenzje tylko po to, żeby je podważyć i następnie oczekiwać, że 1) jej fani shejcą tę nieprzychylną opinię oraz 2) ktoś ją pochwali i będzie powtarzał, że ten recenzent nie potrafi czytać ze zrozumieniem?
Przecież to oczywiste, że autor po prostu chce, by jego powieść była chwalona, gdyż ma w tym jak najbardziej swój zysk! Natomiast recenzent podobnego zysku nie ma! Dlatego też moja opinia - choć monotematyczna, choć beznadziejna, choć nie potrafię pisać tak długo, jak nie chwalę powieści pani Głąb - jest recenzją subiektywną, ale szczerą!
I błagam, niech pisarze w końcu to zrozumieją, ponieważ gdy czepiają się negatywnej opinii na swój temat TYLKO SIĘ OŚMIESZAJĄ I TRACĄ W OCZACH CZYTELNIKA!
Mam prawo do subiektywnej oceny, ale gdy krytykuję Eperu nie czytam ze zrozumieniem i widać, że kompletnie nie potrafię pisać recenzji? I czy przypadkiem na wstępie pani Głąb nie wypisała kilku "drobiazgów"? "Jedyne co mi zgrzytało"? Jakoś dużo tego "jedyne"... :/ |
I nie piszę tego, od tak, by nagle się podbudować, jaką to jestem wspaniałą recenzentką. Bo nie jestem! I wiem o tym najlepiej! Ale nie dam siebie obrażać tylko dlatego, że nie chwalę jakiejś książki! Jakimś sposobem (choć teraz mogę to uznać za istny cud) prowadzę bloga od ponad trzech lat i czytam NAPRAWDĘ BARDZO DUŻO KSIĄŻEK - tych naprawdę wartościowych, i tych mniej - i to naprawdę uczy! Więc NIKT nie ma prawa podważać mojego gustu! Szczególnie pisarz.
I jeżeli mogę mieć do Was prośbę - proszę udostępnijcie ten post. Niech wszyscy wiedzą, że recenzent też człowiek i ma swoje uczucia! Bo jak wiem, to nie pierwszy raz, gdy jakiś "PISARZ" NIE ZGADZA SIĘ z negatywną opinią - a przepraszam bardzo - jakim prawem ?!
Mam dość tych poglądów, że bloger-recenzent ma obowiązek chwalić jakąś książkę, którą dostaje do recenzji! NIKT TEGO OD NAS NIE MA PRAWA WYMAGAĆ! I właściwie nie wymaga! Naszym zadaniem jest bycie szczerym - czasami aż do bólu! Raz wychwalamy pod niebiosa, innym razem równamy z ziemią! NIE MA W TYM NIC ZŁEGO!
RECENZENT MA PRAWO MIEĆ SWOJE ZDANIE! MA PRAWO WYRAŻAĆ SIĘ O JAKIEJŚ KSIĄŻCE NEGATYWNIE! A "PISARZ" NIE MA PRAWA SIĘ ZA TO OBRAŻAĆ - A TYM BARDZIEJ OBRAŻAĆ RECENZENTA!
I jeżeli Pani Pisarka ma ochotę mnie skrytykować o własne zdanie - niech to zrobi otwarcie - najlepiej tutaj pod postem. Na wieczną pamiątkę :) Jednakże mam nadzieję, że już nigdy więcej Pani Pisarka nie użyje w swojej wypowiedzi mojego nazwiska. Dziękuję :)
I już tak kończąc, jakby ktoś NIE DOCZYTAŁ DO KOŃCA, to tylko uściślę - nie, naprawdę na siłę nie krytykowałam Pani Pisarki powieści. Naprawdę! Naprawdę miałam ogromne nadzieje z nią związane, a moja opinia jest szczera. Może bardzo krytyczna, ale szczera.
I już tak kończąc, jakby ktoś NIE DOCZYTAŁ DO KOŃCA, to tylko uściślę - nie, naprawdę na siłę nie krytykowałam Pani Pisarki powieści. Naprawdę! Naprawdę miałam ogromne nadzieje z nią związane, a moja opinia jest szczera. Może bardzo krytyczna, ale szczera.
Mam nadzieję, że odpowiedziałam na Pani pytanie :) I nie, to żadna ustawka (choć nie wiem, skąd taki pomysł). |
Tyle w temacie. Dziękuję za dotrwanie do końca - oraz dziękuję tym, którzy tylko przeczytali wstęp i uznali, że za dużo krytyki ;)
Och, no i pozdrawiam Panią Pisarkę i jej Wiernych Fanów :)
Pierwszy i ostatni raz.
To niestety nie pierwsza historia tego typu i póki co jestem wdzięczna, że mi się takowa nie przytrafiła. Przecież to oczywiste, że opinia blogera jest subiektywna i jeśli są do tego podstawy to MUSI być niepochlebna... Prawda jest taka, że nikt nam nie płaci za to, co robimy, a zakładając bloga nie podpisujemy żadnej umowy, która zamykałaby nam usta. Robimy to z pasji do czytania i sympatii do czytelników - osobiście czuję prawię taką samą satysfakcję z polecenia świetnej powieści, jak z ostrzeżenia przed złą. Tyle, że pozostaje to moją bardzo subiektywną opinią, z czego każdy czytelnik zdaje sobie sprawę - wiem po własnych doświadczeniach, że u niektórych recenzentów czytając pochlebną opinię, dalej sporo się waham nad daną powieścią, bo wiem, że często gusta moje i autorki się rozmijają. Wrzucenie Twojej recenzji na grupę pełną fanów autorki wygląda trochę na akt desperacji - czyży pisarka musiała się dowartościować i otrzymać metaforyczne poklepanie po pleckach, że przecież wszystko jest w porządku, a ta głupia dziewucha nie wie, o czym pisze? Nie przejmuj się, napsujesz sobie tylko nerwów, a autorka powinna się dwa razy zastanowić, co pisze :).
OdpowiedzUsuńPS. Przepraszam, jeśli mój komentarz brzmi trochę jak bełkot, ale to już ta godzina, że mózg mi się pokrywa mgiełką i ciężko zebrać spójną myśl :D.
Skoro to grupa jej fanów, na tyle zagorzałych by się zrzeszać w jakiejś małej społeczności, to na 100% wiedziała, że cię zjedzą. Typowa ustawka żeby powieszać na Tobie psy. Przykre, że tak się zachowuje, zdawałoby się, poważna pisarka. Obserwowałam jej fp, wydawała się dość sympatyczna. A tu taki psikus.
OdpowiedzUsuńJa po takiej historii - z inną polską autorką - przestałam recenzować rodzimych twórców - stresu mniej i nieprzyjemności też.
OdpowiedzUsuńMoże i dlatego obawiam się sięgać po książki polskich twórców - tyle się słyszy o wielce obrażonych autorach, że lepiej sobie darować. Nie rozumiem jednak takiego podejścia - ja na miejscu autorki cieszyłabym się, że ktoś potrafił szczerze powiedzieć, że coś mu się nie podobało, niż czytać kłamliwe komplementy kółka wzajemnej adoracji.
OdpowiedzUsuńNigdy nie przytrafiło mi się coś takiego,ale wiele słyszałam o takich przypadkach.
OdpowiedzUsuńSzkoda że tak to wygląda. Każdy autor powinien liczyć się z tym,że jego dzieło nie musi się spodobać wszystkim. Trzeba mieć trochę dystansu,wiadomo, że fajnie jest być chwalonym, ale nieszczere pochwały chyba mniej cieszą, prawda?
Cóż, nic nie da się poradzić na rozdęte ego. Szkoda, że owa autorka nie raczy zauważać, kto zachwyca się jej książkami. A tworzenie grup fanów stało się coraz popularniejsze. Po co? Tego nie rozumiem.Pani Marto gratuluję własnego zdania i odwagi. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTrudno dlatego czytać ksiązki polkich autorów. Wiadomo, że każdemu ciśnienie skacze jak widzi negatywną opinię, jesteśmy tylko ludźmi, ale nie powinno się z tego robić takiego melodramatu, jak zrobiła tutaj autorka. bardzo Ci współczuję i dobrze, że napisałas o tym głośno. Właściwie trudno tutaj cokolwiek powiedzieć, zawsze staram się patrzeć na obie strony i ich uczucia, to jest bardzo trudny temat recenzowanie, odbiór recenzji, całe to środowisko fanów i antyfanów. Przykre tylko, że wszyscy na tym traca, a jak się juz zacznie, to trudno wyhamować. Za miesiąc autorka sama zda sobie sprawe, jak dziecinnie się zachowała. Głowa dogóry, dwa oddechy, czytaj i pisz dalej :)
OdpowiedzUsuńMam sesję, nie komentuję blogów ostatnio wcale, nawet u siebie na blogu jestem dość rzadko, ale czytam od czasu do czasu lubiane przez siebie blogi :D A Wymarzoną lubię i przeczytałam Twoją recenzję Eperu, cóż, mam o niej te samo zdanie co Ty! Ale jeszcze nie miałam okazji opublikować swojej opinii - sesja mnie pożera.
OdpowiedzUsuńMy czytelnicy jesteśmy KLIENTAMI, a książki to nie są mistyczne przedmioty, które trzeba wychwalać pod niebiosa za każdym razem, bo stworzyli je niezwykli ludzie - półbogowie wręcz! To produkt jak każdy inny. Przedmiot, nie musimy go święcić, jeśli jest gniotem. A swoją drogą, ja czasem zapominam imiona postaci, zapominam ich kolor włosów, ich ubiór, bo to NIE JEST ISTOTNE, tak samo nie jest istotne czy postać miała 100 czy 200 lat, ważne, że jest stara, a daty urodzin to ja własnych przyjaciół często nie pamiętam, więc argument z rokiem urodzin Leo jest tak bardzo z rzyci jak tylko może, byle tylko się czepić i dać szansę na "szczere komentarze kółka wzajemnej adoracji, które zawsze są merytoryczne, bo pochlebne".
Jesteś szczera w swoich opiniach, od kiedy czytam Twojego bloga nawet przez myśl mi nie przeszło, że jesteś niesubiektywna, że robisz coś na siłę, że oszukujesz samą siebie, ale to trzeba poczytać Twoje wcześniejsze recenzje, albo tę o Eperu ze zrozumieniem.
Rozumiem też trochę autorkę, że chciała się podbudować w swoim kółku wzajemnej adoracji, ale to się robi w zaciszu, w rozmowie ze znajomymi, "patrz, a tu mnie nie chwalo! Tu mówią, że moja książka nie jest cacy, tak niemerytorycznie, tak źle, akyż, a kyż". Konstruktywna krytyka czasem po prostu boli.
Twoje słowa ukażą się z linkiem u mnie na FB Leona :) Trzeba ostrzegać przed tego typu zachowaniami i je wręcz piętnować.
Strasznie mi przykro, że Cię tak potraktowano. Kto jak kto, ale autor powinien być świadomy siły swoich fanów. I powinien umieć stonować działania zmierzające do obrażania recenzentki. Niedługo dojdzie do tego, że nikt z nas nie sięgnie po polski debiut, bo zwyczajnie szkoda nerw.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tobą całkowicie. Sama nie miałam takiej sytuacji i choć dałam książce znajomej autorki 5/10, to nie było żadnych nieprzyjemności.
OdpowiedzUsuńNiektórzy autorzy po prostu nie mogą przyjąć do wiadomości tego, że ich ciężka praca poszła (w niektórych przypadkach) na marne i wiele czytelników nie będzie zadowolonych z ich powieści.
Każdy ma inne gusta i prawo do swojego zdania.
Popieram twój post - jeśli wydajesz książkę, musisz nastawić się na krytykę! Nikt nie jest doskonały, a nawet najlepszym pisarzom zdarzają się potknięcia.
Pozdrawiam
Oburzona Susan Kelley
Hahaha....nieee, to chyba mi się śni, i mam nadzieję się zaraz obudzić. Naprawdę?
OdpowiedzUsuńNaprawdę zostałaś wyśmiana i osądzona przez autorkę, bo wyraziłaś SZCZERĄ opinię o jej książce? Czy przypadkiem nie o to tutaj chodzi?
Nie każdy recenzent myśli o książce tak bardzo bezkrytycznie jak autor...ale taka właśnie jest jego rola. A jeżeli już pisarz rzeczywiście nie potrafi zrozumieć, nie potrafi PRZYJĄĆ jak najbardziej konstruktywnej krytyki....to ja się boję dokąd zmierza literacki świat...
Jesteśmy z Tobą!I niczym, absolutnie niczym się nie przejmuj i nie bierz tego do siebie. :)
Nie mogę się wypowiadać za wszystkich polskich autorów, ale za siebie jak najbardziej. Nie wszyscy wiedzą, że jestem początkującą pisarką. I co z tego? Jasne, że czytałam o swoich książkach negatywne opinie i to oczywiste, że się we mnie zagotowało. Nikt nie lubi być krytykowany, szczególnie jeśli włożył w coś bardzo dużo pracy. Obiektywne opinie są jednak budujące i bardzo je lubię. Kiedy złość już mija, wiem, co mogę poprawić w przyszłości. Oczywiście nie liczą się zdania: "Co za gówno". Czy pdoobne. Takie też mi się przytrafiły, ale wtedy liczy się chyba chęć wsadzenia szpili i zrobienia przykrości. Jeśli już wyrażami swoje zdanie, to je uzasadniajmy. Nie zmienia to jednak faktu, że jestem również recenzentką i publikuję niestety negatywne opinie. Potrafię postawić się w każdej sytuacji i wiem, że pisząc negatywnie o książce, pewnie kogoś rozczaruję. Na pierwszym miejscu stawiam jednak własne – uzasadnione – zdanie oraz obiektywizm. I właśnie dlatego czytam blogi, takie jak Twój. Gdzie mogę znaleźć rzetelną opinię i mam świadomość tego, że jest ona szczera. Polscy pisarze uważają się często za kogoś wyjątkowego i się im nie dziwię. Wydanie książki w Polsce graniczy z cudem. Niestety zachwyty nad terścią nie idą często w parze z zachwytami nad udanym wydaniem, a zagranica bije nas niestety na głowę. Przykre, ale prawdziwe. Ty pisz dalej, bo dzięki Tobie mądry pisarz będzie miał może szansę poprawić swój warsztat i inaczej spojrzeć na swoją twórczość. Możesz nawet nie wiedzieć, że kiedyś przyłożysz się do napisania bestsellera ;) W wolnej chwili wpadnij do mnie na post o... książkowych księciach z bajki :) Jestem ciekawa, czy masz swój ideał ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam sedrecznie
nalogowy-ksiazkoholik.blogspot.com
Przy "niestety negatywne opinie" brzmisz jakbyś przepraszała, że trafiłaś na kiepski produkt. Nie przepraszaj. Jeśli trafiłaś na zgniłą kiełbasę w sklepie, to również nie Twoja wina.
Usuń"własne – uzasadnione – zdanie oraz obiektywizm" się wykluczają. Albo jedno, albo drugie. A recenzja musi być jednak subiektywna.
"Wydanie książki w Polsce graniczy z cudem." - z cudem graniczy znalezienie książki wartej wydania (z innej perspektywy).
"zagranica bije nas niestety na głowę" - na jakim polu? Jakość wydania polskiej książki nie odbiega od książki zagranicznej. Znam polskiego drukarza, który drukuje książki dla Norwegów.
Wiesz, faktycznie, trochę to boli i jest niefajne. :(
OdpowiedzUsuńChciałam zapytać tylko, jak dostałaś się do tych screenów, skoro grupa jest zamknięta?
Wiesz, obawiam się, że skoro nie było to publicznie publikowane, a jedynie w zamkniętej grupie, a Ty nie masz pozwolenia tych osób, by publikować ich komentarze, to możesz mieć później jakieś nieprzyjemności z powodu prawa autorskiego, jeśli któraś z tych osób będzie się czepiała. :)
Wcześniej grupa była otwarta :)
UsuńCo ma prawo autorskie do komentarzy na fb? O.o
UsuńOstatnio coraz częściej słyszę o takich momentach, ale taka nagonka i to jeszcze w zamkniętej grupie jest moim zdaniem przesadą. Każdy ma swoje ,,kółko wzajemnej adoracji", tak samo jest właśnie teraz wśród nas blogerów. Tylko Ty nie boisz się publicznie wyrażać swojego zdania i każdy ma do niego dostęp, więc w tej sprawie traci chyba tylko autorka. Czytam Twoje recenzje od dłuższego czasu i wiem, że zawsze jesteś w nich szczera i niczego nie piszesz na siłę. :)
OdpowiedzUsuńWiesz, to nie pierwsza tego typu akcja z udziałem tej "autorki". No bo my, recenzenci, nie mamy już prawa do swojego zdania i musimy, MUSIMY wychwalać powieść pod niebiosa. Recenzowałam na razie tylko 4 książki polskich autorów i zdarzało się, że w postach wytykałam błędy, ale jeszcze żaden z Nich nie wyzywał mnie od najgorszych za to, że mam inne zdanie. Ale jak wszyscy wiemy, na tym świecie są autorzy i AŁTORZY. Szkoda, że ci drudzy uważają się za najlepszych...
OdpowiedzUsuńNiestety, nie mam zbytnio czasu na długi komenatarz ale trzymaj się dziewczyno. Post udostępniam ! Mam dość już afery, którą nakręcają pisarze. I się ośmieszają !
OdpowiedzUsuńTam nie tylko są fani i miłośnicy autorki, są także osoby które nie bronią autorki. Ja autorki nie bronię i nie będę broniła. Jej książek nie czytałam i nie mam zamiaru.
OdpowiedzUsuńAle tu w Twoim przypadku jak jest? Też widać, że masz swoich obrońców. Tak jest wszędzie, wszędzie znajdą się obrońcy.
I niby gdzie tam zostałaś obrażona? To, że ktoś wytknął Ci, że napisałaś kiepską recenzję to nie jest obraza. A czy kiedykolwiek przeczytałaś swoją recenzję? Czytam teraz tu Twoje recenzje różnych książek i niestety potwierdzam to, co niby tam Cie obraziło. Niejedną książkę debiutancką zjechałaś, jaka to ona zła, jaka be nie podając konkretnych powodów. Wygląda to tak, jakbyś była źle nastawiona na debiuty albo pisała recenzje bez czytania. Ja niestety odnoszę takie wrażenie. I niestety, często na blogach to się widzi - recenzje pisane bez czytania książek.
Zamiast obrażać się, zastanów się czy warto. Może lepiej zastanowić się czy coś u siebie na blogu nie zmienić. Takie przepychanki z autorką na pewno Ci nie pomogą.
To co napisałam, nie psiałam żeby Cie obrazić.
A gdzie miała się bronić? No gdzie miała, jak nie na swoim blogu? Gdyby autorka upubliczniła wpis Wymarzonej na swoim fb nie byłoby tej całej sytuacji, ale nie, ona musiała to zrobić na grupie FANOWSKIEJ, gdzie pewniakiem jest obrona Ałtorki i szykany na blogerkę.
UsuńA chciałabym byś podała linki do tych recenzji, bo takie rzucanie w komentarzu słów "Niejedną książkę debiutancką zjechałaś, jaka to ona zła, jaka be nie podając konkretnych powodów." nie jest żadnym merytorycznym argumentem, anonimowa Halino, daj linki, ocenimy wspólnie.
Obrażać się? To Ałtorka się obraziła i tupnęła nóżką, i raczej to ałtorce one nie pomogą niż Wymarzonej ;)
Oh! Tupnięcie nóżką przy foszku oznacza, że sprawa jest naprawdę poważna! Poza tym gdyby ałtorka pomyślała o prawie do własnych poglądów to wdałaby się w dyskusję po pierwsze na prywatnej wiadomości, a nie na grupie, gdzie nagle na dziewczynę rzuciły się "wierne czytelniczki" czy jak tam się określają. To tylko świadczy o poziomie - Patrzcie! Blogerka mnie obraziła! Dokopcie jej za mnie! Bo się nie zna! O. Albo wiecie? Dokopmy jej razem. - to wygląda mniej więcej w ten sposób. ( robię błędy, nie znam języka - yey !)
UsuńMatylda masz rację i przybijam ci piąteczkę.
Sama miałam taką niemiłą przygodę z autorem (http://erpgadki.pl/blog/index.php/2015/12/09/pokaz-rosjaninie-co-masz-w-karabinie-czyli-o-monsunie-wieslawa-paslawskiego/ ), który nie umie przyjąć krytyki, bo jak coś wydał własnym sumptem, to to musi być perełka... Pod swoją pierwszą książką, którą ktoś skrytykował bodajże na bonito, zrobił taką akcję, że groził podaniem do sądu osobę, która wytknęła mu błędy... Żal i tyle.
OdpowiedzUsuńStrasznie lubię polskie debiuty, w ogóle rodzimą prozę, ale teraz coraz częściej widzę, że pisze się książki, żeby się dowartościować, a jak ktoś zamarudzi po przeczytaniu, to wyłażą kompleksy i autor ustawia tryb ataku, bo podchodzi do książki zbyt osobiście i nie odgradza tego co wydał, od tego kim jest. A przecież nie mówisz: "panie, śmierdzisz, jesteś monotematyczny, bezwartościowym gniotem", a jedynie oceniasz jak udało mu się przelać wyobraźnię na papier.
Oby więcej MĄDRYCH polskich autorów, którzy mają dystans do siebie. Niech się przygotują na najróżniejsze reakcje albo niech sklejają domki z zapałek, a pisanie pozostawią innym. ;)
Powinnam zatem siedzieć w więzieniu za swoją opinię na temat książki pt: "Fionavarski Gobelin". Autor powinien mnie zjechać od stóp do głowy za to, że to wielkie tomiszcze mi się absolutnie nie podobało, ale... przeczytałam te 1 306 stron... Bardzo dobrze, że napisałaś o tym post! Nie powinniśmy się ukrywać z tym, że jesteśmy niesłusznie krytykowani za to, że wyrażamy własne zdanie. Uważam, że recenzent jest właśnie od wypowiedzenia swojej opinii, a nie kopiowania kogoś innego. Bogu dziękować, że jeszcze mi się taka sytuacja nie przytrafiła. Widać, że autorka jest wrażliwa na punkcie swojej twórczości i nie za bardzo znosi krytykę, ale cóż my biedni ludzie temu winni? Nie będę pisać na swoim blogu czegoś co nie jest moim zdaniem...
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam książkę Eperu, ale z zasady nie wypowiadam się o książkach, które wszyscy chwalą ( poza tymi nadesłanymi przed wydawce ). Ale widzę, że powinnam to zmienić. Początkowo pani Augusta wydała mi się bardzo przyjemną osobą i w ogóle całkiem dobrze się z nią pisało. Jednak po tym co przeczytałam u ciebie i na screenach, widzę tylko, że to kolejna "ałtorka wielkiego kalibru", którego należy nie tylko nie czytać, a wręcz unikać. Ostatnio miałam sytuację, gdzie autora "zabolała" moja recenzja i się na mnie o to obraził, ale przynajmniej nie doszło do powstania gówno burzy z jego inicjatywy...
OdpowiedzUsuńW każdym razie wiedz, ze jestem z Tobą.
Brak mi słów po prostu, zachowanie mocno poniżej jakiegokolwiek poziomu. Strach się bać . Widać, że niektórzy nie potrafią przyjąć krytyki pod własnym adresem. Tylko do czego to ma prowadzić? Tak jak pytasz- recenzent nie ma prawa do własnego zdania?
OdpowiedzUsuńHORROR.
Przykro mi, że to Cię spotkało. Każdy bloger ma święte prawo wyrażać swoje SUBIEKTYWNE opinie na SWOIM blogu, bo po to on powstał i taki jest cel jego funkcjonowania. Pani Augusta powinna nabrać trochę pokory, bo nie każdy jest od razu wielkim pisarzem i to "lekko" nieprofesjonalne wyśmiewać i dyskutować o kimś w miejscu publicznym, na otwartej grupie w towarzystwie setek swoich fanek. Mi też czasami zdarza się bardzo negatywnie ocenić jakąś książkę i nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że ktoś się ze mnie naśmiewa. Mam nadzieję, że nie weźmiesz sobie tego zdarzenia za głęboko do siebie i będziesz dalej pisała recenzje prosto z serca!
OdpowiedzUsuńściskam :*
Latające książki
To nawet nie pierwsza sytuacja z tą "pisarką".
OdpowiedzUsuńNa początku może przyznam się, że zaczynam się bać. Moja recenzja "Eperu" też nie była pozytywna i zastanawiam się czy coś takiego miało miejsce za moimi "plecami".
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro, że takie coś Cię spotkało, ale pociesz się tym, że każdy normalny, cywilizowany, niefanatyczny czytelnik Cię poprze. Wiem, że takie słowa bolą. W zeszłym roku miałam do czynienia z autorką, która po mojej nieprzychylnej recenzji napisała, że reszta jest pozytywnych, więc ona się nie przejmuje. Nie uważam siebie za guru, ale czasem warto spojrzeć na te nagatywne, bo a nuż, coś się nasunie, poprawi, udoskonali.
A sprawa internetowego linczu, to sprawa tego, że mimo imion i nazwisk, nadal jesteśmy w pewnym sensie anonimowi.
Oczywiście udostępnie, a Ty jak najbardziej nagłaśniaj sprawę, bo to jest po prostu śmieszne. Nie, nie śmieszne, tragiczne!
Trzymaj się :)
Kurczę, kolejna taka sytuacja w ostatnim czasie. :(
OdpowiedzUsuńTrzymaj się!
Głąb to głąb, nie nauczysz niczego. Nie przejmuj się, bo tak zawsze jest z autorami i wydawnictwami, ja przeczytałam dopiero dwie książki takie "otrzymane" i miałam to szczęście, że były dobre :D Sama się jednak zastanawiam co będzie, gdy dana pozycja mi się nie spodoba...Ale wiesz co? Miej to w....gdzieś. Ludzi nie ogarniesz, a przypały, które twierdzą, że Twoja recenzja jest niemerytoryczna (nie stoję po żadnej stronie) i nie podają żadnych argumentów za tym przemawiających są na poziomie mojego obiadu. Bronią danego autora, bo go kochają i już, tu też nie ma argumentów, chyba, że za powód uznamy, że "powieści są piękne i wspaniałe"...
OdpowiedzUsuńPopiera Cię Kasia z kasi-recenzje-ksiazek.blog.pl
Ps. Ja w tym miesiącu pisałam o podobnej sytuacji, gdzie użerałam się z hejterami, tylko tamta sytuacja dotyczyła komentarza jakoby "recenzja ksiażki sprzed 5 lat jest bez sensu"
Szkoda, że niektórzy autorzy niestety nie potrafią przyjąć krytyki. Karmią się jedynie pochwalnymi słowami, które przecież nie mogą trwać wiecznie. Skoro recenzent nie może mieć nawet własnego zdania to... po co ma być recenzentem?
OdpowiedzUsuńMiałam ogromną ochotę, aby przeczytać i zrecenzować [Eperu]. Jednak do tej pory nie pokusiłam się na zakup tego tytułu, a po takiej sytuacji poważnie się zastanowię, czy warto będzie go w ogóle czytać. Bo przecież jeśli nie obdarzę recenzji kolejnymi słodkimi słówkami, zachwalającymi ałtorkę pod niebosa, również mogę wyjść na taką, która "nie czyta ze zrozumieniem" lub "nie umie pisać recenzji".
Brak słów na takie zachowanie. Masz własne zdanie? Najwyraźniej przed niektórymi osobami najlepiej w ogóle go nie ujawniać. Bo może się skończyć nie najlepiej.
Za wyśmiewanie w w grupie z podawaniem nazwiska powinna być jakaś kara... zwlaszcza, że to wyglądało jak próba zrobienia nagonki na Ciebie. No cóż, nie wyszło, za to teraz wiem, czyich książek nie będę czytać.
OdpowiedzUsuńPopieram Cię w całej rozciągłości.
Sytuacja z tym postem jest DOKŁADNIE taka sama, jak opublikowanie linku do recenzji z komentarzem na stronie fanowskiej :)
OdpowiedzUsuńRecenzja też jest twórczością i każdy ma prawo ją skrytykować. Pani jest autorką recenzji i podległa krytyce. Podobnie jak autorka powieści podległa Pani krytyce. Obie miałyście prawo do skrytykowania, podobnie jak obie macie prawo do oburzenia. Ono jest identyczne i działa w dwie strony. Osoby udostępniające coś publicznemu odbiorcy muszą się liczyć z tym, że zostaną skrytykowane, ich słowa mogą zostać źle zrozumiane, nawet wyśmiane. W obu przypadkach zadziałał mechanizm "och, jaka ja jestem biedna, pocieszcie mnie". Postąpiła tak zarówno Pani Docher, jak i Pani :) Niestety, w obu przypadkach brak merytorycznej rozmowy, jest tylko publiczne użalanie się i pranie brudów. Recenzent to nie święta krowa. Jego też można skrytykować, można się z nim nie zgodzić, można mu powiedzieć, że nie ma racji, jeśli nie popiera swojego zdania argumentami merytorycznymi. Dyskusji nie podlega jedynie jego subiektywna opinia, ale warto ją uzasadnić. A samo recenzowanie nie jest pianiem z zachwytu ani jechaniem po książce, ale rzetelnym przedstawieniem książki, problematyki, bohaterów, ich oceną merytoryczną. Opinia własna recenzenta zwykle powinna być przedstawiona w 2 -3 zdaniach.
Jak dla mnie obie Panie zachowałyście się tak samo dziecinnie i emocjonalnie. Warto to sobie uświadomić.
Pozdrawiam serdecznie
Maja
Tylko, że gdyby autorka zachowała to dla siebie albo osobiście zwróciła się do autorki recenzji, ta sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej. W tym rzecz. Opinia recenzenta powinna być przedstawiona w 2-3 zdaniach? Takich recenzji, o których Pani pisze, sama nie lubię czytać bo zdradzają zbyt wiele z samej fabuły książki. I nie wydaje mi się, żeby gdziekolwiek było ustalone, jak ma wyglądać recenzja. Każdy pisze ją po swojemu.
UsuńNadmierne odwoływanie się do metody "oko za oko" skutkuje powszechną ślepotą. Zgadzam się z Mają, i autorka i recenzentka zachowały się niedojrzale. Czytając ten wpis miałem wrażenie jakbym czytał bloga prywatnego jakiejś licealistki, pogrubienia bez powodu, wykrzykniki, jakieś "nie ma prawa". Otóż ma, ma prawo krytykować recenzję, która według niej nie reprezentowała książki, tak samo jak recenzent ma prawo krytykować książki, które uważa za niewystarczająco dobre.
UsuńGeneralnie obu stronom polecam wywietrzyć w pokoju, bo trochę wonieje foszkiem-śmierdzioszkiem, jakiego osoby dorosłe nie powinny były strzelać.
Niewinny Przechodzień
Każda osoba jest inna i w różny sposób reaguje na szczególne sytuacje. Osobiście zazdroszczę beztroskiego życia bez konfliktów i ciągłej zimnej krwi, bo ja sama tak nie potrafię.
UsuńA co pani ałtorka chce krytykować, opinię jednej z piszących dziewczyn czy jej gust? Bo to trochę absurdem leci.
UsuńInsane, gdyby autorka opinii, bo recenzją tego nie nazwę, zwróciła się z wątpliwościami do autorki Eperu, też nie byłoby takiej sytuacji. Bo... Autorka recenzji nie zrozumiała prologu. I ok, nie musiała, ale mogła zapytać, prawda? Znowu wszystko działa w dwie strony :) A skoro autorka recenzji nie poszła do autorki Eperu prywatnie, dlaczego miałaby być odwrotnie? No nie rozumiem.
UsuńSubiektywna opinia recenzenta tak 2 - 3 zdania wystarczą. Recenzja jest informacyjną formą publicystyczną. PUBLICYSTYCZNĄ, więc są pewne zasady jej pisania. A recenzja Eperu, jak i wszystkie recenzje, które przeczytałam na tym blogu (uczciwie mówię, że 4) są nasączone emocjami i niewiele mówią o książkach (nie mylić z treścią czy streszczeniem). To są kiepskie jakościowo opinie, a nie recenzje. Powiedzmy to sobie szczerze. I wcale nie bronię tu książki Eperu. Informuję tylko, że z całej opinii wyczytałam tylko jedno, że autorce się powieść nie podoba. Wiem to już po pierwszym akapicie. O samej książce nie wiem nic. Nie wiem nawet, co to wędrowcy, to rodzaj wampirów, wilkołaków, dziwnych stworów, karłów?
Emocje poniosły obie Panie, obie rzuciły fochem, tupnęły nóżką i pobiegły na skargę do swoich fanów :) Nikogo nie bronię. Stwierdzam tylko, że skoro można skrytykować kiepską książkę, to kiepską recenzję też można. Zmiany zaczynamy od siebie.
I żeby nie było, rozumiem zdenerwowanie recenzentki, bo sama piszę recenzje i pewnie byłoby mi mało fajnie, gdyby fani książki wsiedli na mnie, że nie ma prawa mi się nie podobać. Ale rozumiem, że im ma prawo się podobać. I skoro upubliczniam swoje zdanie, muszę się liczyć z tym, że ktoś ma inne i moje może zanegować, skrytykować czy wyśmiać. Bo nie jestem nieomylna. Więcej dystansu do siebie :)
Maja
Wiem, że recenzja jest formą publicystyczną, ale ja prowadzę bloga i szczerze powiedziawszy czasami sama mam wątpliwości, czy to co publikuję jest naprawdę "zjadliwie" i nie mogę się nadziwić, ile osób mnie śledzi. Miałam raczej na myśli to, że tutaj na blogach, w Internecie, nie ma żadnych zasad.
UsuńUkrywanie się pod anonimami mimo wszystko poważnie nie wygląda.
UsuńTo teraz mamy pytać każdego autora co miał na myśli? Książka powinna być napisana bez tłumaczenia i zbędnego pytania :)
UsuńInsane, skoro nie ma żadnych zasad, to trudno, żeby autorzy, czy też grupy fanowskie ich przestrzegały. Zauważyłam w ogóle, że recenzji się nie krytykuje, w sensie sposobu ich pisania, więc jakoś mnie nie dziwi, że nikt nie wie, czy są zjadliwe :) Polecam publikację na portalach literackich, tam błędy formalne zostaną wskazane, a chcący się uczyć wiele wyniosą. Będzie boleć, ale nauka boli :)
UsuńMałgorzato, mój nick nic nie wniesie do sprawy, ale skoro to ważne :) Czy teraz jest poważniej?
Mejaczek, recenzja również powinna być tak napisana, żeby pisarz wiedział, co jej autor miał na myśli i co zarzuca książce. Zakładając więc, że recenzent pytać nie musi, nawet jak nie zrozumiał książki, autor też nie musi, prawda? :)
Moim zdaniem niezrozumienie nie jest niczym złym, złe jest trwanie w nim i szukanie winnych niezrozumienia swojego.
Maja
Najgorsze, że taka sytuacja nie ma miejsca pierwszy raz wśród polskich autorów. Aż brak mi słów po prostu. Rozumiem, że krytyka nigdy nie jest miła, ale trzeba umieć zacisnąć zęby i wyciągnąć wnioski, a ewentualną polemikę prowadzić w sposób kulturalny.
OdpowiedzUsuńZa obrzydliwe uważam też napuszczanie fanów na kogokolwiek, kto ośmiela się coś skrytykować. Nie wszystko musi się nam podobać, ale obrzucanie siebie błotem do niczego dobrego nie prowadzi.
Pozdrawiam serdecznie.
www.recenzjekay.blogspot.com
Przeczytałam sobie wcześniej Twoją recenzję, a potem cały ten post. Recenzja rzeczywiście jest dość emocjonalna i wręcz kipi od niej tym, jak bardzo jesteś rozczarowana. Ale mnie samej zdarza się pisać takie recenzje i tak samo jak lubię je pisać (żeby się wyżyć) to lubię tez takowe czytać u innych. I to nawet o książkach, które ja sama osobiście uwielbiam. Zawsze można spojrzeć na lubianą książkę z innej perspektywy. Udostępnienie Twojej recenzji na grupie, gdzie wszyscy uwielbiają autorkę? To naprawdę kiepskie posunięcie, nie mówiąc o tym, jak Ci wszyscy się ludzie tam zachowują. Zdarza mi sie czytać recenzje bardzo pozytywne od osób, których recenzje uwielbiam czytać i mamy podobny gust. Ale nigdy w życiu nie przyszło by mi do głowy, żeby wyśmiewać recenzenta... Zresztą, sytuacja naprawdę "słaba" i całkowicie rozumiem Twoje zdenerwowanie. Takie sytuacje dość często zdarzają się w blogosferze książkowej i na całe szczęście ja osobiście się z tym nie zetknęłam. Pozdrawiam Cię i trzymaj się ciepło.
OdpowiedzUsuńMiałam na myśli, że czytam recenzje pozytywne książek, które mnie się nie spodobały :)
UsuńInsane jeżeli spojrzeć na to z drugiej strony, to my musimy ciągle rzucać w siebie mięsem, bo nasze gusta są strasznie rozbieżne :D Jak coś krytykujesz to już wiem, że mnie może się spodobać :) Cenię Twoją szczerość:)
UsuńHaha, masz rację! I dziękuję Ci bardzo :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDzięki ludzie za wsparcie Marty. Siedzę akurat obok niej i po prostu nie mogę wyjść z podziwu, jak można tak drążyć ten temat, robić taki szum, taką burzę. Autorka książki powinna wkleić link do recenzji z podpisem czegoś w stylu "recenzja niezbyt pochlebna Ale szanuje ze każdy ma własne zdanie" i tyle. I uciąć temat. I koniec. A podburzanie swoich fanów i najazdy na Bogu ducha winna blogerke, która wyraziła swoje zdanie - uważam ze jest nie na miejscu. Zamiast uciąć wszelką dyskusje, Pani Głąb dalej ja drąży, kompletnie jest to dla mnie niezrozumiałe. Powinna zaakceptować fakt, że nie wszystkie jej książki będą się każdemu podobać i już. Takie jest życie.
OdpowiedzUsuńPodzielam Twoje zdanie. Autorka powinna uciąć to w zalążku, a nie podburzać jeszcze do hejtu. Wystarczyło napisać STOP, chcecie bronić Eperu brońcie książki, nie atakujcie blogerki. Ja mam odmienne zdanie na temat Eperu, mnie się książka podobała, ale nie jestem nią zaślepiona. Zawsze trzeba mieć własne zdanie, odrobina dystansu i pokory nikomu nie zaszkodziła. Szkoda, że taka sytuacja spotkała i Ciebie.
OdpowiedzUsuńNo nie przypuszczałam, że kiedykolwiek natknę się na autora, który tak naprawdę w nosie ma swoich czytelników. Czytałam Twoją recenzję i moim zdaniem krytyka w niej zawarta była jak najbardziej konstruktywna i nie wiem dlaczego Tobie zarzucano brak czytania ze zrozumieniem, skoro najwyraźniej to kto inny ma taki problem. Z zachowania pani Docher wnoszę, że chciałaby czytac tylko i wyłącznie same pozytywy na temat swojej twórczości (nieważne czy szczere, czy nie - ważne, że pochlebne!). A takie coś wg mnie nie powinno cechować pisarza.
OdpowiedzUsuńChciałam przeczytać Eperu, ale teraz raczej już tego nie zrobię :)
Trzymaj się i pisz dalej! Szczerość w recenzjach to podstawa! Ten kto recenzentem nie jest, pewnie tego nie zrozumie!
Pozdrawiam serdecznie :)
Przykra sytuacja, współczuję Ci. Czytałam recenzje Eperu i według mnie nie odbiegała ona od wielu wielu innych negatywnych recenzji, które można spotkać w sieci. Wnioski każdy może wyciągnąć sam.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się:)
Tragedia...
OdpowiedzUsuńAutor, który - nie można tego inaczej nazwać - ośmiesza się w taki sposób, daleko ze swoją twórczością nie zajdzie. Trzeba mieć trochę godności i umiec przyjmowac krytykę obok pochwał
OdpowiedzUsuńNo cóż, może i autorka ma wiernych fanów ale przez takie zachowanie na pewno nie powiększy ich grona. Ja bynajmniej nie mam zamiaru czytać książek tak zawistnej i nie szanujacej zdania innych kobiety. Bo i po co? Żeby i mnie zmieszała z błotem? Pod moimi recenzjami książek polskich autorów też zdarzały się komentarze od samych twórców i choć w wymienionych przypadkach były to recenzje na poziomie 7/10 autorzy dziękowali mi głównie za krytykę a nie pochwały, z dopiskiem że następnym razem zwrócą uwagę by nie popełniać tych samych błędów. I to właśnie jest godne podziwu. Naprawdę współczuję Ci całej tej sytuacji bo przecież nie tylko szanowna autorka ma uczucia które można zranić, ale Ty również. Mam nadzieję że już nigdy nie przytrafi Ci się nic podobnego :-*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Znam ten ból... Staram się ostatnimi czasy rzadziej sięgać po książki polskich autorów. Wielu z nich nie ma do siebie dystansu i kompletnie nie potrafi przyjąć krytyki. Zdarzają się wyjątki, np. Remigiusz Mróz. Nie spodobała mi się jego książka, a pomimo to zostawił mi bardzo ciepły komentarz pod wpisem. Nie przejmuj się, głowa do góry, pierś do przodu. Ja przytulam na odległość. Trzymaj się mocno :*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPonownie. Chyba czytałam tę opinię. Była bardzo nieprzyjemna dla autora. Remigiusz Mróz zachował się wtedy z bardzo dużą klasą, odpowiadając na fb. Byłam pod wrażeniem.
UsuńNie będę jakichś wielkich wywodów tu pisać, ale jest to przykre niestety. Autorzy, którzy posiadają swój wianuszek adoratorów zawsze wywiną jakąś nieciekawą sytuację, spotkałam się z kilkoma takimi przykładami.
OdpowiedzUsuńMasz prawo do swojego zdania, jeżeli książkę przeczytałaś, to masz prawo o niej powiedzieć co chcesz, takie jest właśnie główne zadanie bloga. Dobrze, że "napiętnowałaś" tę historię i ukazałaś, jak bardzo nie zgadzasz się z takimi zagraniami. Pamiętaj, że Ty też masz wiernych czytelników bloga :) Co teraz po prostu widać i nie załamuj się i dalej rób swoje :)
Chyba mnie zatkało :O
OdpowiedzUsuńNie będę się rozpisywać, bo wiele osob już napisało to, co myślę, więc dodam tylko od siebie, że nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, w której Ty jesteś. Jako czytelnicy mamy prawo do wypowiedzenia swojej opinii. To po pierwsze. Po drugie, osoba wydająca swoją książkę (nawet pierwszą) powinna byc przygotowana na krytykę chyba, że ma tak wysoką samoocenę, że aż klękajcie narody. Nie rozgrzebywałabym tego tak jednak bo wiem, że ile ludzi, tyle opinii, a poza tym z głupszym nie ma się co kłócić i psuć humoru :) Antyreklamę sobie autorka książki zrobiła jednak niesamowitą:)
Trafiłam na Twojego bloga przypadkiem. Cieszę się, że tu jestem. Autorka Eperu w moich oczach straciła wiele. Bardzo dobrze, że miałaś odwagę napisać to co myślałaś, a nie to co autorka chciałaby przeczytać. Wiadomo, każdy autor tworzy coś, poświęca się temu, jednak każdy ma swój gust i wydaje mi się, że każdego trzeba szanować pomimo wszystko! Zostaję tu na dłużej, a Ty dalej działaj i nie przejmuj się niczym! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńP.S. Chcąc, nie chcąc Augusta Docher zrobiła Ci darmową reklamę :)
UsuńNie wierzę w to co właśnie przeczytałam. Przecież to logiczne, że są książki, którzy jedni uwielbiają a innym się nie podobają. Recenzent wyraża swoje zdanie o danej książce tak jak ją odebrał i w jakim stopniu mu się podobała. Autorka ma chyba problem ze zrozumieniem, że nie każdy uważa jej książkę za najlepszą.
OdpowiedzUsuńTak jak ktoś wyżej pisał, ja tez obserwowałam autorkę na facebooku i wydawała mi się bardzo sympatyczna. Jednak teraz jestem w szoku i mimo, że nie miałam w planach czytać tych książek to teraz się z tego cieszę.
Pozdrawiam i uważam, że ten wpis na twoim WŁASNYM blogu był zasłużony.
skąd ja to znam... mnie pewien autor pisał, jak to ma nadzieję, że ja i koleżanki z bloga przyśnimy mu się jako ozdoby choinkowe xD niejednokrotnie autorzy wypowiadali się pod moimi niezbyt pozytywnymi recenzjami, dlatego teraz też niezbyt chętnie recenzuję książki polskich autorów. w każdym razie uważam, że takie "gównoburze", jak to ktoś wyżej określił, robią jedynie autorowi złą reklamę.
OdpowiedzUsuńWspółczuję Ci, że musiałaś spotkać się z taką sytuacją. Jestem całkowicie z Tobą i to nie dlatego, że powieść autorki mi się nie spodobała, ale dlatego że uważam, że masz rację. Życzę Ci, by nigdy podobna sytuacja Cię nie spotkała i naprawdę lepiej nie męcz się z drugim tomem i nie narażaj na podobne komentarze ze strony autorki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Piszę jako anonim, ponieważ nie chce, żeby pani Głąb, ani jej "fanki" uprzykrzyły mi życia. Nie raz ścięłam się z panią Beatą. Przykro mi widzieć jak moje "koleżanki" nie widzą, jak źle jest napisane Eperu. Dostałam (całe szczęście, bo chyba bym się rzuciła pod traktor) debiut pani Beaty na urodziny. Przeczytałam, ale mój mózg krwawił. Tak źle napisanej książki dawno nie czytałam (no dobra, Oczami Greya jest gorsze :P ). Zamysł książki może fajny, ale styl jest tragiczny. A, co do zachowania pani Głąb... Szkoda słów. Autor powinien przyjąć krytykę na klatę. Nie każdemu może się książka podobać. Ile osób na świecie, tyle gustów. Postawa pani Beaty... Tragiczna. Kreuje się bóg wie kogo, a tak na prawdę tworzy swoją małą sektę. Jakoś nigdy nie słyszałam, żeby fanki Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, ani Ona sama nie obrażały recenzentki, która napisała niepochlebną recenzję książki.
OdpowiedzUsuńPANI BEATO!!! TROCHĘ POKORY. PANI KSIĄŻKI NIE SĄ PĘPKIEM ŚWIATA.
Przykro mi, że spotkała Cię taka reakcja autorki i jej fanów. A potem ludzie sie dziwią, że blogerzy nie dotykają się do książek polskich autorów.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to się już robi błędne koło :/ ty skrtykowałaś jej książkę/jej fani ciebie / a teraz znowu ją -> jutro po ty poście znowu będzie atak a z tej strony kontratak - takie to trochę bezsensu
OdpowiedzUsuńTakie sytuacje zawsze mnie rozczarowują i smucą. Jesteśmy recenzentami, nie krytykami. Piszemy szczerze o naszych odczuciach. Nie rozumiem takiego zachowania. Właśnie przez takie przypadki wybieram książki polskich autorów z rezerwą. Kiedyś napisałam recenzję książki naszej pisarki i oceniłam ją przeciętnie i co prawda to nie autorka, mnie zaatakowała, lecz jej fani. Serio? Nie znam się, nie rozumiem? A dlaczego miałbym wszystko rozumieć? Przecież jesteśmy tylko (aż) ludźmi! Każdy ma prawo mówić to, co uważa! Jeszcze nikt nie napisał książki, która zadowoliłaby wszystkich, nawet światowe bestselery rozczarowują. Zawsze się znajdzie jeden na sto, jeden na tysiąc, jeden na milion czy choćby jeden na cały świat, któremu dana książka się nie spodoba? Dlaczego? Bo tak już jest. Ludzie są różni, mają swoje wyobrażenia, marzenia, poglądy, które zwyczajnie nie zawsze są zaspokajane. Dlaczego w takim bądź razie twórca negatywnej recenzji jest atakowany? Bo niektórzy nie znoszą krytyki. Muszę powiedzieć, że jestem zasmucona całą tą sytuacją. Niektórzy zarzucają recenzentom, że zawyżają oceny, a jak ocenią nisko to atakują! Hmmm…. Jak widać zadowolenie każdego jest niemożliwe
OdpowiedzUsuńCieszę się, że o tym napisałaś i nie dałaś się stłamsić fali nienawiści od fanów Pani Docher. Mój szacunek dla tej autorki spadł poniżej zera, niestety. Zachowała się skandalicznie. To smutne, że dorosła kobieta tak obrosła w piórka po pozytywnych recenzjach, że nie potrafiła znieść krytyki z godnością.
OdpowiedzUsuńDobrze napisane, nie tylko Pani Głąb ma problem z przyjęciem krytyki. Taki sam problem ma wielu polskich autorek/autorów. Kompletnie tego nie rozumiem, czy musi mi się wszystko podobać? Czy muszę kłamać żeby przypadkiem nie urazić pisarza ? No bez żartów, bądźcie babami z krwi i kości i przyjmijcie krytykę na klate ! Nie piszę recenzji, ale oceniam książki na LC. I kilka miesięcy temu napisałam nieprzychylną opinię na temat Eperu. Podejrzewam, że gdybym była łatwa do odnalezienia to też kilka psów by na mnie powieszono. Potem jakoś tak się stało, że Pani Głąb wydała mi się sympatyczna mimo nie fajnej książki. Dałam kolejną szansę, zamawiając Anatomię uległości z autografem i kubeczkiem. Książki pisana w 3 osobach, totalna porażka, źle się czytało, musiałam przestawiać się z tego czy pisze ona, on czy może teraz narrator. Przebrnęłam, pozbyłam się szybko w kubeczku kawę piję. Fajny taki czarny jest :) .Z Wędrowcami już nie zaryzykowałam, pieniędzy mi szkoda.
OdpowiedzUsuńI teraz co do obrońców, te wszystkie sekty, fani...ja rozumiem, że można lubić autora, sama mam wielu w ulubionych. Ale to nie znaczy ze każda ich książka zasługuje na miano złotej.Bądźcie sprawiedliwi, krytyka też uczy, ja sobie ją bardzo cenię. Sama piszę do szuf...upss wattpada i na blogach, cieszy mnie gdy ktoś wytyka mi błędy, bo wiem co powinnam poprawić, na co bardziej zwrócić uwagę itd.No ale do tego ...TRZEBA BYĆ DOROSŁYM i twardym a nie mientkim trza być.Pozdrawiam autorkę bloga :)
Przyznam, zbulwersowało mnie to. Już od jakiegoś czasu spotkałam panią Głąb na różnych fanpage'ach i grupach czytelniczych. Od początku irytowała mnie, ale nie mogłam nic zrobić. Po przeczytaniu tego postu, miarka się przebrała. Chociaż planowałam przeczytać jej książki, to jakoś mi się odechciało, nie zamierzam po nią sięgać po Twojej recenzji. A dzisiaj zostałam zniechęcona jeszcze bardziej.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że Cię tak poprawiam, ale powinno być napisane "zhejcić" zamiast "shejcić". ;)
Anita z Book reviews wspominała, że polscy autorzy nie znają słowa nie i często obrażają się, gdy ona nie chce/nie ma czasu czytać i recenzować ich książek. To, jak i to co ty powiedziałaś bardzo odstrasza od naszych rodzimych pisarzy. Wynika z tego nauka, że do pisania (czegokolwiek, czy książek, czy też recenzji) trzeba miec ogromny dystans, stalowe nerwy i klasę. W odmętach internetu spotkałam się z sytuacją, gdzie autor groził rozprawą sądową, a potem twierdził, że to nie był on. Rozumiem, że każdy chce bronić tego, w co włożył swoje serce i czas, ale jeżeli nie do końca wyszło chyba jednak warto o tym wiedzieć, prawda? Debiut ma prawo nie wyjść, ale musi z tego płynąć nauka. A w wyniku tego sporu wyszły dwie grupy obrażonych fanów. Każdy ma swój gust i prawo by go bronić, ale musi robić to kulturalnie, choć czasem jest ciężko. Osobiście nie chciałabym, by ktoś negował mój gust dlatego, że jest inny od jego własnego. Tu mam ochotę wspomnieć inną polską autorkę, która ma totalną alergię na wszelką krytylę i rzeszę fanatyków (bo już nie fanów) gotowych ją bronić, ale chyba nie powinnam mówić kto to... ehh a potem ludzie się dziwią, że polakom ciężko wydać książkę. Skoro objeżdżają publicznie recenzentów to chyba nikogo nie powinno dziwić, że nie chce się tych autorów czytać :D
OdpowiedzUsuńTo smutne jak autorzy sami sobie robią anty marketing. Nie chcę tutaj rozwodzić się nad całym absurdem sytuacji, bo już inni mnie uprzedzili, ale stoję po Twojej stronie. Trudno blogerowi po takiej sytuacji sięgnąć po książkę polskiego autora bez strachu, że jeśli napisze coś nie tak wywoła wielkie oburzenie. Trzymaj się, stoję za Tobą murem :)
OdpowiedzUsuńMusze przyznać, że trochę patrze na to wszystko z niedowierzaniem. Zacznijmy od:
OdpowiedzUsuń1. Recenzent ma prawo napisać każą recenzję, jednak nie wyśmiewa się autora bezpośredni jako osoby. Tu tego nie widzę :) Negatywna recenzja na temat twórczości,
2. Autorka ma prawo podzielić się linkiem do negatywnej recenzji z fanami
Dwa najważniejsze wnioski :)
Nie widzę, żeby Marta zrobiła coś złego. Nie podoba jej się książka i pokazała to. Nie nagięła zasad, nie obraziła autorki stricte jako osoby (za wygląd, wiek, sposób pracy...itd) oceniła twórczość publiczną. Powieść, która została wydana. Musimy zdawać sobie sprawę, że jeśli robimy coś publicznie - będzie to ocenione. Pozytywnie czy negatywnie - zależy od poglądów.
Argument - jak czegoś nie rozumie, to mogła się zgłosić do autorki - jest bezsensu. Książka powinna być napisana jeżykiem zrozumiałym i bez wątpliwości. To teraz wszyscy mamy pisać do autorów? Do tego pisanie pod pseudonimem, bez zdjęcia, jest dla mnie ukrywaniem się :)
Mam wrażenie, że wszyscy anonimowi nagle pojawili się z forum autorki żeby kąsać.
Co do udostępnienia posta przez autorkę - miała prawo udostępnić i krytykować. Oczywiście, że miała. Tylko jak to teraz wygląda? Dorosła kobieta nie potrafi przyjąć krytyki? Dzieło publiczne - dzieło ocenianie.
Czytając wpisy na grupie mam wrażenie, że spotkałam się z odezwą urazy, tupania nóżka i schematem: Zobaczcie! Zrobiła mi bu bu.
Jak dla mnie nie przystoi. Nie przystoi żeby autor wyrażał się w taki sposób. Zamiast zwrócić się w wiadomości prywatnej, porozmawiać jak człowiek.
Rozumiem, że krytyka boli, ale bądźmy dorosłymi ludźmi, a nie dziećmi z piaskownicy.
Powyższemu postami wcale się nie dziwię. Autorka zrobiła swojego rodzaju nagonkę na recenzentkę. Nawet sposób odpowiedzi. Odnoszę wrażenie, że są grzeczne, ale z nutą zjadliwości i nakierowaniem fanów na potępianie.
Posiadam dwie książki autorki, które na mnie czekają. Mam wielki niesmak. Nie wiem czy po nie sięgnę. Nie ze względu na pisarstwo, bądź rodzaj książki. Braku poszanowania dla czytelnika nie znoszę najmocniej....
Szok!! Jestem zniesmaczona! Autorka sama sobie zaszkodziła takim zachowaniem i wyrobiła innym zdanie odnośnie swojej osoby. Uważam, że bloger powinien pisać dla swoich czytelników, a nie dla radości czy łechtania autora! Przykre są takie sytuacje :(
OdpowiedzUsuńDenerwuje mnie podejście fanów. I nie tylko fanów literatury, ale także filmów, muzyki, itd. Kiedy się ludzie nauczą, że fan nie musi, a wręcz nie może być bezkrytyczny i ślepo brać wszystko, co mu idol pod nos podetknie? Ja mam swoich ulubionych pisarzy, zespoły, reżyserów, aktorów. Ale jak mi się dana książka, film, itd., nie podoba to o tym mówię, a nie wychwalam pod niebiosa, bo to stworzył mój idol. Nikt nie jest doskonały i "gwiazdy" często tworzą słabsze rzeczy. Jeśli coś jest słabe, to nic tego zmieni. Jest nadzieja, że twórcy czegoś się z takich sytuacji nauczą. Nie bądźmy bezkrytyczni!
OdpowiedzUsuńNie rozumiem zachowania autorki. Wyraziłaś swoją opinię i koniec. Książka Ci się nie spodobała, a pani Głąb nie umie po prostu przyjąć krytyki. Takie zachowanie jest dziecinne. Przykro mi, że spotkała Cię taka niemiła sytuacja, ale nie przejmuj się tym! Przynajmniej masz własne zdanie i uważam, że Twoje recenzje czyta się naprawdę przyjemnie. Autorka sama zrobiła sobie złą reklamę.
OdpowiedzUsuńAle... Ale że co? Chciałabym powiedzieć, że nie chcę wiedzieć, o co ów autorce chodzi, ale chyba niestety się domyślam. Wydała w końcu książkę, pewnie wielkie marzenie i tak dalej. Doczekała się pozytywnych recenzji, choć może miała świadomość, że NIKE za to nie dostanie i nagle ktoś wytknął te wszystkie błędy i nieścisłości, których na pewno była mniej lub bardziej świadoma. Cała ta otoczka genialnej książki i bestsellera upadła, a ona musiała bronić swojego "dziecka" i edo, zbyt przerośniętego ego.
OdpowiedzUsuńniekulturalnakulturalnie.wordpress.com
I to jest powód, przez którego po twórczość polskich autorów nie sięgam :/
OdpowiedzUsuńLubię czasami coś skrytykować porządnie, jeśli mi się to nie podoba.
Nie daj się kochana!
Nikt nie lubi krytyki- jak widzę sama Pani Kasik też zbulwersowała się niepochlebnymi komentarzami na temat swojej recenzji. A przecież to Pani sama wspomniała, że każdy ma prawo do swojej opinii i wyrażania jej! Teraz przynajmniej sama Pani Kasik widzi jak krytyka boli. Dlaczego autorzy mieliby się cieszyć z niepochlebnych recenzji a sama Pani Recenzentka tak bardzo oburzyła się odpowiedziami ludzi z Fan Page??? Nieprzyjemnie czyta się coś niemiłego o sobie i o swojej pracy prawda? Pisarze, artyści, bloggerzy-wszyscy jesteśmy ludźmi, nie maszynami, wszyscy mamy uczucia i nikt nie będzie uśmiechać się w reakcji na temat krytyki dotyczącej naszej pracy! Jeżeli sama Pani Recenzentka daje rady Pani Pisarce o wspaniałomyślnym i godnym przyjmowaniu krytyki to sama także powinna zastosować się do swoich rad. Karma nie raz potrafi ugryźć w tyłek! I tak dla powszechnej wiedzy nie jestem fanką ani jednej ani drugiej strony, więc to, co piszę jest jak najbardziej obiektywne. Dziękuję za rozrywkę, takie publiczne spory zawsze są interesujące. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNa pewno nikt nie uwierzy, ze nie jest Pani stroną w tej sprawie...Obiektywnie rzecz biorąc, autorka wykazała się po prostu głupotą, a ja zawsze uważałam ją za inteligentna osobę. Niestety, ale zgubiła ją wiara w swoich "fanów"(podejrzewam, ze Pani jest jedną z takich osób), którzy w razie afery znikną, albo zamilkną. Kto na tym najwięcej stracił? Nie trzeba długo zgadywać.
UsuńTo nie autorka bloga stworzyła prześmiewczą analizę książki, a autorka książki zabawiła się nieprofesjonalną recenzją, próbując wytknąć blogerce ignorancję. Wkręciła do tego swoich fanów, a dla nich to młyn na wodę, bo oni mają to za przeproszeniem w nosie, co się wydarzy dalej.
Także, proszę się nie wysilać, aby nas przekonać, że jest Pani bezstronna, bo wyraźnie trzyma Pani jedną ze stron.
Martuniu to jest Twój blog i możesz pisać tu co tylko chcesz, ważne, że szczerze. Książki są bardzo drogie i niektórzy naprawdę muszą się trzy razy zastanowić nad zakupem, poczytać różne opinie. A z tych grup i kółek adoracyjnych na fb lepiej się wypisać, bo to strata nerwów.
OdpowiedzUsuńTeraz jak widać padło na Ciebie. Przykra sprawa...trzymaj się i głowa do góry.
OdpowiedzUsuńW blogosferze dzieją się rzeczy niesłychane. Oto jedna z nich. Blogerzy tak przyzwyczaili swoich kolegów autorów/koleżanki autorki do pochlebnych recenzji, że Ci nie są już w stanie spojrzeć obiektywnie na swoje powieści. Zawieranie znajomości z autorami, aby ci "byli w ich znajomych" a potem wystawianie ich twórczości laurek, to jakaś kpina i zaraza dzisiejszych relacji blogersko autorskich. Tu właśnie ma miejsca taka sytuacja. Pani Beata myśli, że ci wszyscy, którzy "lajkują"każdy jej post i są zachwyceni każdym jej zdjęciem, to przejaw uwielbienia dla jej twórczości...Otóż nie. To po prostu ludzie, którzy działają na wielu forach i Pani Beata nie jest tu jakoś szczególnie przez nich wyróżniona. Problem zaczyna się w momencie, w którym autor traci tego świadomość i próbuje być bardziej bezczelnym, bo wydaje mu się, że ma za sobą mur, który niestety zbudowany jest z tektury. Moment, w którym autor traci kontakt z rzeczywistością pod wpływem tanich pochlebstw, to w zasadzie jego koniec. Moment, w którym zaczyna nasyłać na recenzentów swojej książki niestałych fanów, to moment, w którym zamyka sobie drzwi do recenzji, może nie tyle profesjonalnych, co po prostu...szczerych, a że aż do bólu? No cóż. takie jest życie i nie wszyscy muszą pisać i wydawać.
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że przeczytałam cały post, przejrzałam wszystkie screeny i komentarze. Jestem w ogromnym szoku. I jak tu się dziwić temu, że czytelnicy podchodzą sceptycznie do polskich debiutantów i niezbyt chętnie ich czytają? Jestem naprawdę zażenowana zachowaniem pani ałtoreczki tego dzieua, która nie potrafi w normalny sposób wziąć na klatę krytyki i próbuje pocieszać się poprzez wyśmiewanie Cię na forum publicznym, w dodatku blokując możliwość obrony. Jest to już kolejna podobna akcja o której mam okazję czytać i naprawdę jestem zszokowana. W tym momencie wiem, że nie przeczytam żadnych wypocin Beaty Głąb - nie chcę znać twórczości kogoś, kto jest taką a nie inną osobą.
OdpowiedzUsuńWyśmiewanie tego jaką jesteś recenzentką? "Może debiut?" A jaka z niej pisarka w takim razie? Jakoś nigdzie nie słyszałam o tej pani aż do dziś. I więcej słyszeć już nie chcę.
Nie łam się!
Brak dystansu autorki do siebie samej może być dla niej zgubny. Krytykę trzeba brać na klatę, a nie pobudzać do ataku. Bo może Ci jej fani kupili książkę, ale ja przychodzę właśnie na takie blogi, żeby poczytać co warto kupić. I po tym zachowaniu p. Głąb nie mam zamiaru po żadną jej książkę sięgać. Nie dlatego, że ma niedoszlifowany warsztat Twoim zdaniem, ale dlatego, że nie umie się zachować. Bo kwestia odbioru zawsze jest subiektywna.
OdpowiedzUsuńDopiero dotarłam do tego posta i jestem zszokowana... Nie miałam podobnej sytuacji, ale po komentarzach widzę, że nie jest to pojedynczy przypadek. Rozumiem, że autorka włożyła w książkę wiele pracy i chciałaby czytać same pochwały, jednak naturalną rzeczą jest różnorodność w opiniach czytelników. Nie ma bowiem książki, która urzekłaby wszystkich, a do treści recenzji każdy autor powinien podchodzić z pewnym dystansem. Z pewnością autorka ma grono swoich odbiorców, ale takimi działaniami nie sprawi, że się ono powiększy. Szkoda, że takie sytuacje mają miejsce, ale naprawdę nie musisz się tym przejmować.
OdpowiedzUsuńTwój blog - Twoje słowa - Twoje zdanie! :)
O Boże, jestem zacofaną ignorantką, nic nie wiem co się dzieje w świecie blogerskim/autorskim/nie wiem jak go nazwać! Przepraszam, nie przeczytałam całego Twojego postu, bo nie dałam rady. A dlaczego? Bo szkoda mi czasu na to, by czytać o autorach, którzy nie potrafią przyjmować krytyki zwykłego (!) czytelnika. Bo recenzenci/blogerzy jesteśmy zwykłymi czytelnikami, którzy z pasji robią to, co robią. Pani Głąb powinna przełknąć tę pigułkę rozczarowania - bo domyślam się, że takimi pigułkami są mało pochlebne opinie - i na klatę przyjąć krytykę, a nie puszyć się i oburzać z tego powodu. W ten sposób pani Głąb odstraszyła wielu potencjalnych czytelników swoich książek, ja palcem nie tknę jej twórczości, i to tylko dlatego, że zachowuje się jak rozpieszczony bachor. Trochę pokory przydałoby się tej pani, każdy ma prawo do swojego zdania, to jest NASZE ŚWIĘTE ZASRANE PRAWO. I najlepiej olewać takich ludzi, szkoda na nich czasu i nerwów.
OdpowiedzUsuńA ty moja droga Marto postaraj się mieć wywalone na tą całą sytuację. Jest to przykre - z pewnością, ale nie jest warte Twojego czasu i strzępienia języka, bo jak widzę, do zaślepionego człowieka (i pustej głowy) nic nie dotrze. :) Trzymaj się!
Cóż.. jestem trochę do tyłu, no ale widzę było ciekawie ;] Każdy ma prawo do własnej opinii, szkoda, że autorka zachowała się dziecinnie i rozwala mnie jej fanclub :D
OdpowiedzUsuńI to jest najgorsze - ci urażeni autorzy i ich "najwspanialsze", pod każdym względem, książki. Bo jak się raz takiemu coś wytknie (oczywiście wszystko tylko w Polsce) to potem można liczyć na hejty. Nie rozumiem polskiego społeczeństwa, naprawdę. Nie tylko pisarzy - dosłownie wszystkich. Jestem jak najbardziej po twojej stronie, sama recenzuje książki i logiczne jest dla mnie, że jeśli jakaś mi się nie podobała, piszę szczerze. Sama czytając recenzje innych, liczę na to, że są szczere, bo chcę wiedzieć, czy warto jest czytać jakąś pozycję czy nie. A te hasła, że jesteś monotonna i niedoświadczona - szczyt największego chamstwa.
OdpowiedzUsuńNie zamierzam zapoznawać się z autorką, pamiętam nawet dziwna sytuacje z tamtego roku, dostałam od niej meila, który miał zachęcić mnie i zmienić moje zdanie, co do przeczytania jej książki. Dzień wcześniej skomentowałam jakąś recenzję i napisałam tam, że nie mam zamiaru czytać. A potem nagle bum, mail w skrzynce. Grzecznie odpisałam i po wszystkim.
Pozdrawiam cieplutko :)
gabRysiek recenzuje
roześmiałam się na głos po przeczytaniu opisu pod zdjeciem z informacją o prawdziwym nazwisku autorki. takie rzeczy nie powinny się zdarzać. sama seria mnie nigdy nie zainteresowała, teraz to już będę ją omijać szerokim łukiem. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń