niedziela, 26 czerwca 2016

Wyprawa Asów - George R.R. Martin

Jeżeli ktoś uważa, że George R.R. Martin zasłynął tylko bestsellerową Pieśnią Lodu i Ognia jest w poważnym błędzie. Autor od dawna pisał swe opowiadania i to właśnie one sprawiły, że w tym momencie jest jednym z najbardziej poczytnych pisarzy XXI wieku! Warto zatem przyjrzeć się również tym krótszym opowiadaniom (przynajmniej są już skończone!) :)
 

Jak wyglądałby nasz świat, gdyby w pełnym burzliwych wydarzeń XX wieku naprawdę żyli superbohaterowie i łotry o nadludzkich możliwościach? 

Czterdzieści lat po pojawieniu się wirusa dzikiej karty Światowa Organizacja Zdrowia postanawia wysłać misję złożoną z asów, dżokerów, polityków i dziennikarzy. Misja zbada, jak kraje radzą sobie z wirusem, który zmienił oblicze ludzkości. Ekipą kieruje Gregg Hartmann, senator o prezydenckich aspiracjach, ukrywający w rękawie niebezpiecznego asa. Towarzyszy mu grupa, w której skład wchodzą niektórzy z najpopularniejszych bohaterów serii – doktor Tachion, asowie Sokolica i Złoty Chłopiec oraz dżokerzy Poczwarka, Troll i Ojciec Kałamarnica. Od dżungli Haiti i Peru po burzliwą scenę polityczną Egiptu, od klasztoru w Japonii po ulice największych metropolii Europy bohaterowie ujrzą wiele niezwykłych rzeczy. Niektórym dzikim kartom oddaje się cześć jako bogom, a pewne wydarzenia wydają się spełnieniem przepowiedni sprzed stuleci, która wywrze trwały wpływ na przyszłość całego świata…*

Wiecie co? Jestem po prostu śmieszna! Skuszona samym nazwiskiem autora nawet dobrze nie analizowałam wyboru - uznałam, że jak już Martin coś napisał to muszę to przeczytać. I co z tego wynikło? Otwieram książkę i nagle czytam, iż jest to powieść mozaikowa, podczas gdy ja byłam święcie przekonana, że Wyprawa Asów to po prostu zbiór opowiadań. Mało tego! To już czwarty tom z serii Dzikie Karty. I to dalej mało! Otóż tej książce G.R.R. Martin po prostu patronuje (mój błąd!) patronuje książce (autorów jest aż dwunastu) oraz ma realny wpływ na historię - jest autorem opowiadania Dziennika Xaviera Desmonda!

Myślę sobie! O kurczaki! No i mam za swoje! Za gapiostwo trzeba płacić! No i tak podchodziłam do Wyprawy Asów trzy razy... za każdym razem coraz bardziej się nastawiając na lekturę. I cóż mogę powiedzieć powiedzieć? Jakieś takie mieszane uczucia mam. 

Pierwsza rzecz, która od razu rzuca się w oczy to "fantastyka w realizmie" - brzmi dziwnie, prawda? Ale już tłumaczę, o co mi chodzi. Otóż świat tutaj przedstawiony jest jak najbardziej rzeczywisty. Akcja dzieje się na tle najważniejszych wydarzeń XX wieku, z tym jednak wyjątkiem, że świat zamieszkują postacie fantastyczne - z nadnaturalnymi zdolnościami! 

I wiecie co... mnie akurat ten zabieg się spodobał! Człowiek sobie czyta spokojnie książkę, a tu nagle sytuacja w Polsce jest opisywana - tyle, że z nieco innego punktu widzenia! I proszę bardzo! Ktoś tu chce porozmawiać z Lechem Wałęsą... i to nie tak łatwo załatwić podobne spotkanie! Nie powiem - mnie akurat takie niuanse bawią! 

Książka ma aż ponad 700 stron, więc naprawdę wiele dzieje się na kartach powieści. Jednakże na plus wychodzi to, że historię czyta się naprawdę łatwo i przyjemnie. Raz dwa! Choć wiadomo - jeden autor pisze tak, drugi inaczej i choć drastycznych różnic nie ma, niektóre teksty po prostu czytało mi się lepiej, drugie gorzej.

Zamysł mi się spodobał i naprawdę dobrze się bawiłam. Dlatego mogę powiedzieć, że Wyprawa Asów może się spodobać każdemu! Jednakże polecam może trochę chronologii wprowadzić i przeczytać wcześniejsze trzy tomy :)

*Źródło: okładka książki

 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tytuł: Wyprawa Asów
Autor: George R.R. Martin
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Premiera wydania: kwietnia 2016
Liczba stron: 744
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Cena detaliczna: 45 zł

http://www.zysk.com.pl/





18 komentarzy:

  1. Mam tę książkę na oku i w niedalekiej przyszłości na pewno ją przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Martina uwielbiam, więc i na "Wyprawę" się skuszę. Jak sama napisałaś - przynajmniej jest skończona :D
    Buziaki, Lunatyczka

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyszedłem się czepiać. To znaczy, przyszedłem przeczytać recenzję i porównać swoje odczucia z Twoimi, ale przyczepić się i tak będę musiał.

    Po przeczytaniu Twojej recenzji nie wiem, czy faktycznie czyta się "naprawdę łatwo i przyjemnie", skoro w innym miejscu piszesz, że podchodziłaś do niej aż trzy razy, a w jeszcze innym, że masz mieszane uczucia. To jak to w końcu jest?

    Opis fabuły w Twoim tekście jest po prostu tekstem z rewersu okładki, skopiowanym słowo w słowo. Trochę nieładnie...

    Ponadto, Martin nie tylko redaguje i patronuje "Wyprawie Asów", jest też autorem "Dziennika Xaviera Desmonda" - wydaje mi się, dość ważnego elementu całości, który spaja poszczególne epizody "Wyprawy..." w całość. To ważny szczegół i raczej nie powinno się go pomijać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko, spoko! :D
      Już odpowiadam na Twoje zarzuty ;)

      To, że podchodziłam do jakiejś książki 3 razy nie znaczy, że książki nie może mi się łatwo i przyjemnie czytać. Po prostu kiedy miałam się już wziąć za lekturę, nie potrafiłam "wejść" w historię... lecz jak już w nią się wgłębiłam to czytało się łatwo i przyjemnie :)
      Zatem tak...

      Rzadko, ale zdarza mi się po prostu opis fabuły wziąć z okładki. Zawsze przy tym robię adnotację, ale tutaj się zagapiłam - wybacz, już poprawiłam :)
      Czy nieładnie? Czy ja wiem... Może niezbyt profesjonalnie w tym przypadku, no ale profesjonalnym recenzentem to ja nie jestem ;)

      Masz rację i mogę się jedynie bić w pierś.
      Na całe szczęście mam już Twój komentarz, który wszyscy przeczytają, zważywszy na pierwsze Twoje zdanie (kontrowersja i te sprawy) :D

      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Fakt, w recenzji jest błąd merytoryczny. Martin nie "po prostu patronuje", ale i sam się udziela, jak najbardziej.

    Jeśli cytujesz opis z okładki to użyj cudzysłowu. Brak "profesjonalizmu" nie zwalnia ze znajomości zasad pisowni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za ten błąd :(
      Jak najbardziej go dostrzegam - i już lepiej będzie jak poprawię go w recenzji (co zresztą już teraz można zauważyć).

      Usuń
  5. Okej - usunąwszy z drogi przeszkody, możemy porównać wrażenia.

    Jest jedna rzecz, która w "Wyprawie Asów" bardzo przypadła mi do gustu i druga, za którą znielubiłem nie tylko tę książkę, ale cały cykl.
    Ta pierwsza - fakt, że autorzy skupili się na społecznych aspektach takiego nadprzyrodzonego zjawiska, na tym, jak pojawienie się Asów i Dżokerów (oraz fakt, że jakoś 90% zainfekowanych Dziką Kartą po prostu zmarło w paskudny, bolesny sposób) zmieniło bieg historii i dzieje świata. Bardzo dobry, ciekawy i niecodzienny sposób na ujęcie tematu. Szczególnie podobał mi się motyw z Haiti i to, jak ofiary wirusa kapitalnie wpasowały się w tamtejszy system wierzeń.

    Ta druga - uch, "Wyprawa Asów" sprawiała dla mnie wrażenie na siłę przeerotyzowanej, jakby sami twórcy chcieli podkreślić grubą krechą, że to nie jest książka dla dzieci. Ciężko skupić się na zawartych tam oryginalnych rozważaniach, kiedy co druga strona straszy opisem monstrualnych genitaliów tego czy tamtego bohatera. Po co? Autorzy opowiadają naprawdę fajną historię, po co psuć ją czymś takim?

    Przez "Wyprawę Asów" (w głowie przechrzciwszy ją na "wyprawę kutasów") przebrnąłem, ale z trudem, a po wszystkim musiałem spłukać oczy solidną dawką czegoś bardziej neutralnego. Trochę się dziwię, ale bardziej jak w słowie "podziw", że na Tobie nie zrobiło to wrażenia i że byłaś w stanie dokończyć lekturę bez obrzydzenia.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale chyba nie jesteś źle nastawiony do całej twórczości Martina? :(
      Czytałeś Pieśń Lodu i Ognia?
      Oglądałeś chociażby serial?

      Usuń
    2. Serial oglądam czasem, a przez książki właśnie brnę. Podoba mi się wykreowany przez niego świat, chociaż z drugiej strony średnio leży mi częstotliwość, z jaką skacze z wątku na wątek i postaci na postać. To trochę niewygodne w lekturze.

      Podziwiam za to sposób, w jaki buduje i trzyma napięcie!

      Usuń
    3. Ja jestem na bieżąco z serialem (jutro ostatni odcinek szóstego sezonu) i to właśnie od serialu rozpoczęłam moją przygodę z Martinem! Musiałam dać kredyt zaufania tak na dwa/trzy odcinki, a później się wkręciłam. W sumie bardzo się cieszę - dzięki temu wraz ze wszystkimi ekscytuję się kolejnymi przygodami bohaterów!
      W tym momencie GoT jest równie mocno przeżywana, co najlepszy film!

      Do skakania można przywyknąć - możesz mi wierzyć :) Choć nie powiem! Pewnie gdyby nie serial to ciężko byłoby mi się połapać, kto jest kim, a tak to mogłam odtworzyć sobie dane wydarzenie i danego aktora w pamięci. Z jednej strony dobrze; z drugiej nie, ale na pewno to pomaga ;)

      Martin jest jednym z najbardziej nieobliczalnych pisarzy, jakich miałam przyjemność poznać. Obecnie, gdzie schemat goni schemat, Martin przebija się swoją oryginalnością i nie boi się zabić bohatera, czym samym - jakby nie było - zyskuje szacunek!

      Usuń
  6. Sama chętnie przeczytałabym tą lekturę, bo nie ukrywam - zapowiada się naprawdę intrygująco ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. jeszcze długo będzie można opowiadać żart ze wstępu :D ostatnio czytałam zbiór opowiadań Kinga i na jakiś czas mam dość krótkich form. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem bardzo ciekawa twórczości Martina wykraczającej poza świat Lodu i Ognia. Niezwykle mnie ona intryguje...

    OdpowiedzUsuń
  9. ja nie jestem w ogóle w temacie gry o tron, bo to nie moja bajka zupełnie ;)

    niemniej, by nie spamować, nominowałam Cię u siebie w Liebster Blog Award, o tu: http://mysli-zaczytanej.blogspot.com/2016/06/liebster-blog-award.html :) zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Hahahahah, no nieźle, nie ma to jak zacząć od czwartego tomu, a co! :D Jestem po pierwszym i drugim tomie tej serii i bardzo, bardzo mi się spodobały. Nie dziwię się, że miałaś problem, bo ja sama, mimo że czytałam obie książki w niedużym odstępie czasowym, miałam problemy, żeby się we wszystkim połapać :D Warto, abyś sięgnęła po wcześniejsze części, gwarantuję Ci, wszystko nabierze sensu. <3

    OdpowiedzUsuń