piątek, 17 czerwca 2016

Eperu. Wędrowcy I - Augusta Docher

No i mam za swoje. Tak to jest się nastawić pozytywnie na jakąś książkę, później ją czytać... i grymasić przy każdej kolejnej stronie. Ale dobrze mi tak! Rada na przyszłość, by już nigdy więcej nie sądzić, że książka z góry okaże się genialna (rada raczej niemożliwa do wprowadzenia w życie)

Bo się nie okazała. A wręcz za dużo w niej błędów typowych dla debiutantów - za dużo, za mało, za szybko, za wolno... czyli za dużo informacji na raz, za mało utrzymania napięcia, za szybkie zakochanie i za wolna akcja... ech... Przed Państwem powieść, która miała być cudowna, a okazała się do bólu przeciętna.


Anna Wilk urodziła się artystką - od dziecka pasjonuje ją malowanie, dlatego też wybrała studia artystyczne. Nie w Polsce. Nie, nie... bo choć dziewczyna jest Polką, od dawna mieszka w Anglii, gdzie jej mama wraz ze swą przyjaciółką i jej córką wyemigrowały. Jednakże to nie w Londynie główna bohaterka rozpoczyna swoją przygodę życia. Lecz we Francji, gdzie nieoczekiwanie zauważa ją jeden z najbardziej rozchwytywanych aktorów ostatnich lat - Leo Black. Mężczyzna, który za swą nieskazitelną urodą skrywa więcej tajemnic niż jakakolwiek gazeta plotkarska mogłaby się doszukać. Przede wszystkim to, że jest Wędrowcem - człowiekiem odradzającym się w nowych wcieleniach.

Eperu miał się okazać cudną książką, która przeniesie mnie do zupełnie innego świata - z opisu wynikało, iż mogę spodziewać się i romansu, i tajemnicy, i magii... a tu nic. Nic, nic! No ale po kolei... ostatecznie to debiut, a wiadomo, że debiuty mają różne twarze.

Kłamstwo powtórzone sto razy staje się prawdą.

Zacznijmy może od początku - a dokładnie od ciekawego, niewyjaśnionego prologu, który zawiera w sobie smutek, dramat, śmierć. Przeczytałam go w mgnieniu oka, a na zakończenie mogę rzec, że aż się oblizałam - nareszcie rozpoczęłam historię o Wędrowcach! Nigdy o "czymś takim" nie czytałam! W końcu coś oryginalnego! ... i jak szybko się ucieszyłam, tak szybko łapałam się za głowę. Ponieważ wszystko tu jest nie tak, jak miało być! Czemu?

Opis traktował o Wędrowcach - o czymś ciekawym. O miłości, która łączy na zawsze. O zwykłej dziewczynie i o przystojnym aktorze! Więc czemu ja się pytam, dostałam historię rodem z harlequinów, gdzie nic nie ma swojego logicznego początku, gdzie wszystko jest oczywiste i tak bardzo naiwne?! 

Już od początku czułam, że Eperu. Wędrowcy to debiut. Debiut nieopierzony - pełen dziur fabularnych, składu i ładu. I wierzcie mi, jak na mnie i tak dałam ogromny kredyt zaufania: jeszcze przez jakiś czas się okłamywałam, że może tuż-tuż za rogiem zacznie się prawdziwa akcja, że już zaraz autorka mnie zaskoczy... ale nie! Akcję tutaj wyznaczał spacerujący ślimak, który obserwował zakochaną parę. 

Miłość jest jak herbaciane liście. Nawet gdy z czasem odparuje z nich woda i pokryją się kurzem, wrzucone do wrzątku z powrotem odzyskują barwę, zapach i smak. Zasuszone uczucie pod wpływem gorącego wspomnienia też nabiera kolorów.

No właśnie! Zakochaną parę, która - no ja przepraszam bardzo! - niewiadomo kiedy się w sobie zakochała! No proszę Was! Ja rozumiem fascynację aktorem, ale Anna była tak wykreowana, by wyglądało na to, że nie jest ani trochę zainteresowana pozycją Leo Blacka! Więc ja się pytam kiedy uznała, że to ten jedyny?! Gdzie jakieś stopniowe poznanie, zainteresowanie sobą? Rozmowy o czymkolwiek?! Łapałam się za głowę przy ich pierwszej "randce" i nie dowierzałam, że naprawdę czytam to, co czytam! Ponieważ tutaj wszystko była na opak! Nie dość, że nie czułam żadnej miłości - żadnej chemii: nawet jednego pierwiastka!! - wokół Leo i Anny, to jeszcze nie rozumiałam tego, że ktoś na początku jest ze sobą... a później dopiero tę osobę poznaję. Co to za moda, że chłopak wyznaje miłość dziewczynie, już ją kocha ponad wszystko, a nagle się okazuje, że nie zna nawet jej nazwiska! Ja wiem, że może to nie jest jakoś szczególnie ważne... ale no proszę Was... trochę powagi!

I czy ja w ogóle czytałam historię miłosną prawie trzydziestoletniego (oczywiście obecnie, już nie liczę tych wszystkich wieków) mężczyzny i ledwie wchodzącej w dorosłość dziewczyny? Bo tak szczerze mówiąc pod względem słów i postrzegania życia dałabym im tak wiek gimnazjalny. I już nie mam tutaj na myśli sposobu okazywania sobie uczuć, lecz tak po prostu sposobu wypowiadania się - który był identyczny dla obu postaci.

Dialogi to po prostu wisienka na torcie. Naprawdę! Dawno już nie czytałam takich wyznań miłosnych, które nie zawierały ze sobą przekazu. Jakiejś treści? Większość rozmów Leo i Anny była po prostu... dziwna? Ich rozmowy naprawdę do niczego nie prowadziły. Równie dobrze książkę można by skrócić o połowę - i to tylko i wyłącznie z korzyścią dla całej historii. 

Najtrudniej jest uciec przed samym sobą. Choćbyś nie wiem jak szybko biegła, i tak w najlepszym wypadku zobaczysz własne plecy.  

Widać, że to debiut. Po prostu to widać na każdej stronie. Naiwność w słowach wręcz wypływa na wierzch. Bohaterowie są za idealnie - wszyscy, bez wyjątku są pozbawieni jakiegokolwiek charakteru. Istnieją jedynie imieniem i nazwiskiem. Każdy mówi tym samym językiem i w ten sam sposób wyraża swoje myśli i poglądy - co ciekawe, większość z nich myśli tak samo na dany temat - czy to nastolatka, czy to matka nastolatki, czy to chłopak nastolatki mający tak ponad dwieście lat (około)? Nie polubiłam nikogo, bo nawet nie miałam za co polubić.

Dawno już nie pisałam recenzji o książce, która całkowicie zawiodła moje czytelnicze zaufanie, więc w końcu musiał ten moment nastąpić. Wybaczcie, że aż tak się rozpisałam, ale zrozumcie proszę, że i tak się powstrzymywałam - bo mogłabym pisać i pisać. Tak to jest, kiedy się człowiek nastawi po przeczytaniu aż tylu pozytywnych recenzji - no proszę Was? Czy tylko ja zauważam te wszystkie wady? 

Żeby nie było - jest coś na plus: super, że Polska, Polka i język polski wystąpił w tej książce. Także no... pociecha jest taka, że jak się otrząsnę wezmę się za drugi tom... no już mam go na półce... I mam nadzieję, że autorka polepszyła swój warsztat.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tytuł: Eperu. Wędrowcy 
Autor: Augusta Docher 
Wydawnictwo: BIS 
Seria: Wędrowcy #1 
Data wydania: 16 lipca 2015 
Liczba stron: 552 
Oprawa: miękka+skrzydełka 
Kategoria: Paranormal romance
http://www.wydawnictwobis.com.pl/

14 komentarzy:

  1. Ehhh, zupełnie mnie nie zaineteresowała. Miało być fajnie, a wyszło jak wyszło. Dobrze, że przestrzegasz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś ta książka nie wzbudza mojego zainteresowania, nawet minimalnego...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie warto czytać z tego co napisałaś, czasem i na taką książkę się trafi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja myślę, że jest więcej osób, które zauważył podobne wady. Rozmawiałam ze koleżanką z innego bloga i ona nie była zachwycona Eperu. Mnie akurat ta książka się podobała, dla mnie była rozluźniająca i nie byłam wobec niej wymagająca. Teraz czytam drugą część i, jak dla mnie, jest lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Właściwie nie słyszałam o tej książce i szczerze mówiąc jakbym zobaczyła jej okładkę gdzieś w księgarni to tym bardziej bym nie zwróciła na nią uwagi, bo jest straszna :P Widzę, że nic nie tracę, więc nie będę się nawet rozglądała za tą książką :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ehh, miałam tak samo przy "Szklanym tronie". Tylu pozytywnych opinii się naczytałam, a potem spodziewałam się nie wiadomo czego i przeżyłam ogromne rozczarowanie :/

    Szkoda, że książka okazała się klapą, bo powiem Ci, że sam opis jest na prawdę bardzo ciekawy. Mam akurat ochotę na jakiś romans i tajemnicę, ale to raczej nie będzie "Eperu. Wędrowcy" :D

    Na szczęście nie wszystkie debiuty są tak złe. Z całego serca polecam Ci "Czas Żniw" autorstwa Samanthy Shannon, który doczekał się już swojej kontynuacji, a drugi tom kocham tak samo, jak pierwszy (i z niecierpliwością wyczekuję kolejnego!). Początki mogą być trudne, bo jest to nowy świat, jest dużo wymyślonych słów, ale warto. To jedna z najlepszych książek, jakie czytałam!

    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  7. Okładka już na dzień dobry jest dla mnie mało zachęcająca.
    Nie mam zbyt wysokich wymagań wobec debiutów - wiadomo, jak jest i nie każdy napiszę arcydzieło od pierwszego strzała. Niemniej jednak ilość niedociągnięć, o których wspominasz, nie zachęca mnie do lektury.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zdecydowanie historia nie jest dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pierwszy raz słyszę o tej książce, ale szczerze mówiąc, nawet przy pozytywnej recenzji raczej nie sięgnęłabym po ten tytuł, bo to po prostu nie moje klimaty ;) A okładka straszna!

    OdpowiedzUsuń
  10. Prawdę mówiąc czytając tę recenzję, czułam się jakbym sama ją napisała. Zgadzam się ze wszystkim, a jedyną rzeczą, którą bym do niej dodała, jest plus za język autorki, bo jest naprawdę dobry.

    OdpowiedzUsuń
  11. W mojej ocenie nie ma w Twojej recenzji nic takiego, za co możnaby się obrazić. Zaraz dokładnie prześledzę kolejną aferę, ponieważ po tej autorce spodziewałam się raczej klasy i dystansu do siebie. Masz prawo wyrazić własne zdanie i poprzeć je argumentami, co moim zdaniem zrobiłaś.

    OdpowiedzUsuń
  12. Pytanie za 100 punktów: do kogo jest kierowana ta książka i czy przypadkiem tych pozytywnych opinii nie tworzą... nastolatki, grupa docelowa historii? :>

    OdpowiedzUsuń
  13. Najgorzej jest, jak nastawi się na jakąś książkę, a ona zawodzi. Mam nadzieję, że drugi tom będzie lepszy ^^
    Pozdrawiam!
    http://sunny-snowflake.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Przyznam szczerze, że o tej książce dowiedziałam się dopiero teraz, czytając Twoją recenzję. I jakoś mnie do nich nie ciągnie :)
    A co do rozczarowania dobrze zapowiadającą się książką, to miałam tak z "Przeznaczeniem bohaterów". Po prostu tra-ge-dia! A w recenzji krytykowałam jeszcze ostrzej niż Ty ;)
    A aferą nie ma co się przejmować - to nie pierwsza i pewnie nie ostatnia historia, w której pisarz ma zastrzeżenia do recenzji.

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń