Nie ocenia się książki po okładce - to motto na dziś. Motto mniej lub bardziej nietrafione, jeżeli chodzi o Błękit szafiru. Ale o tym przeczytacie więcej pod spodem. Zamiast tego na wstępie chciałabym wszystkich poinformować, że drugi tom Trylogii Czasu autorstwa niemieckiej pisarki Kerstin Gier jest już - dokładnie od 13. września 2017 roku - dostępny na wszystkich półkach księgarni!
To jest niestety niezaprzeczalna prawda, że zdrowy rozsadek cierpi tam,
gdzie do gry wkracza miłość.
Drugi tom rozpoczyna się dokładnie w tym samym momencie, w którym zakończył się Czerwień rubinu. Gwendolyn ma przed sobą wciąż tak samo dużo nauki, a sytuacja z miłością jej życia - Gideonem - nadal jest tak samo daleka do jednoznaczności, co wcześniej. Dlatego też główna bohaterka sama musi odnaleźć odpowiedzi na nurtujące je pytania... a z pomocą przychodzi jej dziadek, który jeszcze nawet nie jest ojcem. Zaplątane? Możliwe! A to dopiero początek.
W Błękicie szafiru dzieje się jeszcze więcej niż w pierwszym tomie. Intryga się zagęszcza, a autorka co i raz podsuwa kolejne zagadki i niedomówienia. Zdecydowanie najsmaczniejszym kąskiem są właśnie te podróże w czasie i szczerze się cieszę, że pozostają na pierwszym planie. Drugi tom okazał się bardzo dobrym rozwinięciem, a jego zakończenie daje nadzieję na huczne zakończenie.
Podróży w czasie jest coraz więcej... i coraz więcej pojawia się zdenerwowania ze względu na Gideona. Ciężko mi uwierzyć, że ta dwójka zna się raptem tydzień! Niestety muszę powiedzieć, że o ile Gwen jedynie zyskała na mojej sympatii, tak Gideon - ten czarujący, przystojny, wgl najlepszy z najlepszych dziewiętnastolatek - dużo stracił. W Błękicie szafiru wydawał mi się strasznie przerysowany i nierzadko miałam ochotę po prostu uderzyć go w głowę. Jeszcze nie spiszę tej pary na straty, ponieważ pozostał trzeci tom... i mam nadzieję, że coś tu się rozwinie w temacie.
Na pociechę otrzymałam jedną z ciekawszych postaci ogólnie w literaturze młodzieżowej, a mam tutaj na myśli ducha gargulca. Xemerius wnosi nieco świeżości do tej trylogii. Świeżości oraz humoru. Jego komentarze nierzadko mnie rozśmieszyły. Nic zatem dziwnego, że od pierwszego spotkania stał się moim ulubieńcem.
Błękit szafiru przeczytałam ekspresowo. Nic w tym dziwnego, skoro autorka posiada bardzo lekkie pióro. To taka przyjemna młodzieżówka, od której ciężko się oderwać. Ze względu na fakt, że narratorem całej opowieści jest szesnastoletnia bohaterka, w powieści dominują żartobliwe przemyślenia. Oraz dialogi, bo tylko z nich poznajemy pozostałe postaci.
Że tak wykonam klamrę: może i nie ocenia się książki po okładce, ale Błękit szafiru prezentuje się ciekawie zarówno pod względem opakowania, jak i wnętrza. Już teraz czekam na trzeci, ostatni tom, ponieważ WARTO! I Wam również polecam tę trylogię.
W Błękicie szafiru dzieje się jeszcze więcej niż w pierwszym tomie. Intryga się zagęszcza, a autorka co i raz podsuwa kolejne zagadki i niedomówienia. Zdecydowanie najsmaczniejszym kąskiem są właśnie te podróże w czasie i szczerze się cieszę, że pozostają na pierwszym planie. Drugi tom okazał się bardzo dobrym rozwinięciem, a jego zakończenie daje nadzieję na huczne zakończenie.
Takie "delikatne" zaproszenie na zabawę z książką ;) |
Podróży w czasie jest coraz więcej... i coraz więcej pojawia się zdenerwowania ze względu na Gideona. Ciężko mi uwierzyć, że ta dwójka zna się raptem tydzień! Niestety muszę powiedzieć, że o ile Gwen jedynie zyskała na mojej sympatii, tak Gideon - ten czarujący, przystojny, wgl najlepszy z najlepszych dziewiętnastolatek - dużo stracił. W Błękicie szafiru wydawał mi się strasznie przerysowany i nierzadko miałam ochotę po prostu uderzyć go w głowę. Jeszcze nie spiszę tej pary na straty, ponieważ pozostał trzeci tom... i mam nadzieję, że coś tu się rozwinie w temacie.
Na pociechę otrzymałam jedną z ciekawszych postaci ogólnie w literaturze młodzieżowej, a mam tutaj na myśli ducha gargulca. Xemerius wnosi nieco świeżości do tej trylogii. Świeżości oraz humoru. Jego komentarze nierzadko mnie rozśmieszyły. Nic zatem dziwnego, że od pierwszego spotkania stał się moim ulubieńcem.
Błękit szafiru przeczytałam ekspresowo. Nic w tym dziwnego, skoro autorka posiada bardzo lekkie pióro. To taka przyjemna młodzieżówka, od której ciężko się oderwać. Ze względu na fakt, że narratorem całej opowieści jest szesnastoletnia bohaterka, w powieści dominują żartobliwe przemyślenia. Oraz dialogi, bo tylko z nich poznajemy pozostałe postaci.
Że tak wykonam klamrę: może i nie ocenia się książki po okładce, ale Błękit szafiru prezentuje się ciekawie zarówno pod względem opakowania, jak i wnętrza. Już teraz czekam na trzeci, ostatni tom, ponieważ WARTO! I Wam również polecam tę trylogię.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tytuł: Błękit szafiru
Tytuł: Błękit szafiru
Czytałam tylko tom pierwszy, jakoś specjalnie nie czuje potrzeby sięgania po kolejne. Chociaż Czerwień nie była zła.
OdpowiedzUsuńBookeater Reality
A mi się podobała ta trylogia i świetnie się przy niej bawiłam. A ta scena z piosenką była rewelacyjna:)
OdpowiedzUsuńAh, jak ja uwielbiam tę serię! Mam wydanie ze starymi okładkami, te są cudne, ale to właśnie tamte podobają mi się bardziej - pewnie przez to, że właśnie w tamtej wersji je czytałam :)
OdpowiedzUsuńXemerius <3
Cudowna seria :)
OdpowiedzUsuń