Tak wyglądał mój wcześniejszy nagłówek - prawda, że bajkowy? |
Dwumiesięczna przerwa w blogowaniu upewniła mnie, że lubię to, co robię. Szczerze tęskniłam za tym momentem, gdy w końcu otworzę nową książkę i będę mogła opisać swoje wrażenie na Wymarzonej Książce. Brzmi jakoś tak dziwnie, prawda? Zapewne NIEblogerzy nie za bardzo potrafią zrozumieć, co jest w tym wszystkim takiego fajnego.
Przecież nie zarabiam. Przecież robię to na małą skalę. Przecież to nic niezwykłego.
A właśnie, że guzik prawda! Bycie blogerem literackim jest naprawdę czymś wspaniałym. Po dziś dzień zauważam nieustanne zyski, jakie czerpię całymi garściami z WK. A to wszystko zaczęło się tylko i wyłącznie z tego powodu, że 16.12.2012 uznałam, że "fajnie" byłoby mieć bloga.
Przedstawię moje 5 największych powodów, dla których i Ty powinieneś rozważyć posiadanie własnego bloga.
Przedstawię moje 5 największych powodów, dla których i Ty powinieneś rozważyć posiadanie własnego bloga.
1. Książki
Może nie powinnam zaczynać od czegoś tak trywialnego, ale inaczej się nie da. Posiadanie dużej ilości książek na własność (stworzenie własnej domowej biblioteki) było moim marzeniem od dzieciństwa. Pierwszym i największym motorem napędowym, który skłonił mnie do stworzenia WK.
Nie jest żadną tajemnicą, że blogerzy otrzymują książki w postaci egzemplarzy recenzenckich. "Za darmo", a biorę tę nazwę w nawias, ponieważ naszym obowiązkiem jest poświęcenie swojego czasu najpierw na lekturę, a następnie na napisanie recenzji. Bywa, że piszę jedną opinię do trzech godzin. Nie wierzycie? Przypomnijcie sobie, jak długo pisaliście niektóre wypracowania na zajęciach języka polskiego.
Do tego wszystkiego mamy ten przywilej, że bardzo często możemy przeczytać powieść długo przed premierą. Do tego możemy umożliwić Wam - czytelnikom - dostęp do tej książki za darmo. Konkursy, Book Toury. To wszystko dzieje się w blogsferze. W miejscu, które stało się moim wirtualnym drugim domem.
Do tego wszystkiego mamy ten przywilej, że bardzo często możemy przeczytać powieść długo przed premierą. Do tego możemy umożliwić Wam - czytelnikom - dostęp do tej książki za darmo. Konkursy, Book Toury. To wszystko dzieje się w blogsferze. W miejscu, które stało się moim wirtualnym drugim domem.
2. Rozmowy
Nigdy bym się nie spodziewała, że blog będzie moją drogą do poznania tak wielu fantastycznych ludzi: blogerów, czytelników, a nawet pisarzy. Nawet nie jestem w stanie Was tutaj wszystkich spisać - Was wszystkich, którzy komentujecie moje posty, wyrażacie swoje poglądy, rozmawiacie ze mną. Możecie być pewni, że ja to wszystko czytam i szalenie doceniam. Szczególnie w podobnych momentach jak mój pamiętny konflikt z Panią Autorką.
Co innego, gdy chodzi o pisarzy. Wiecie, jakie to cudowne uczucie porozmawiać z autorem, którego się ceni - czasami wręcz wielbi? Gdy sobie tylko pomyślę, że po każdej lekturze najnowszej powieści Anny Łaciny, tak po prostu do niej piszę na FB, by wyrazić swe myśli, dalej w to nie dowierzam. To takie dziwne, irracjonalne, a przy tym jakże normalne. Albo to, że mogę porozmawiać i uczestniczyć w promocji najnowszej powieści Niny Reichter, autorki Ostatniej Spowiedzi... przecież to jest fenomenalne! Przecież nie byłabym w stanie czegoś podobnego robić bez istnienia WK.
A te rozmowy, przemyślenia naprawdę rozwijają. Dominują fakt, iż potrafię wysłowić się na temat postaci, fabuły - powiedzieć coś więcej aniżeli: podoba/nie podoba.
A te rozmowy, przemyślenia naprawdę rozwijają. Dominują fakt, iż potrafię wysłowić się na temat postaci, fabuły - powiedzieć coś więcej aniżeli: podoba/nie podoba.
3. Język i styl
Ostatnio otrzymałam podobną wiadomość:
Nie muszę chyba mówić, jak się ucieszyłam! Porównałam Czynnik miłości do moich obecnych recenzji. Gołym okiem widać poprawę. I to dużą. Wyczuwalną także dla niezaznajomionych w temacie, a przede wszystkim dla mnie. Gdyby tego było mało, osoby, które znam zaledwie chwilę, wyczuwają, że muszę wiele czytać. To słychać po moim sposobie wypowiadania się. Raz nawet jedna osoba chciała, bym powiedziała jej moje spostrzeżenia w kwestii całego programu Erasmus+. Po zapytaniu, dlaczego właściwie mnie pyta o podobne rzeczy, odpowiedziała, że po prostu potrafię to wszystko ładnie ubrać w zdania. Bo mam bogate słownictwo. Bo czytam.
Czytając cokolwiek dłuższego niż kilka zdań, nieświadomie się uczymy. Jest to nauka poprzez zabawę. Coś, co nie męczy, a sprawia, że stajemy się wartościowymi rozmówcami. A czy to nie oto chodzi, by z każdym dniem, miesiącem, rokiem stawać się mądrzejszym? Przecież styl wypowiedzi - niezależnie od pochodzenia, charakteru, wykonywanego zawodu - na zawsze pozostanie naszym atutem. Ukrytą kartą w rękawie, która, mądrze użyta, potrafi zdziałać więcej, niż by się mogło to na pierwszy rzut oka wydawać.
4. Niespodzianki
Nigdy nie wiesz, co dobrego cię w życiu może spotkać. Nigdy nie wiesz, kiedy możesz przeżyć jakąś przygodę bądź poznać przyjaciół na całe życie. Tak, jak to miało miejsce w moim przypadku. Po dziś dzień nie wiem, jak to się stało, ale właśnie dzięki (tylko i wyłącznie!) Wymarzonej Książce poznałam taką pewną śliczną (a jej urodę przebije jedynie jej nietuzinkowa osobowość) blondyneczkę. Również blogerkę książkową. Dziewczynę, która tak po prostu uznała, że wsiądzie do pociągu prowadzącego do Gdańska i spotka inną dziewczynę, której nawet nigdy nie widziała. Przygoda, prawda? A takich przygód było jeszcze więcej.
Kiedy już czuję zmęczenie i znużenie kolejną nic nie wnoszącą do mojego życia książką, nagle pojawia się coś, co daje mi pokłady energii. Kiedy inne obowiązki odciągają mnie od bloga, coś mnie po jakimś czasie do niego ciągnie: przemiły komentarz, zaskakujący pozytywnie mail, ciekawa propozycja współpracy. Coś, co przypomina mi, że robię coś wartościowego.
I to tylko nieliczna niespodzianka, która nie miałaby nigdy miejsca, gdyby nie mój blog. Czasami naprawdę mam wrażenie, że to wszystko to jeden wielki przypadek, pociągający kolejny. A czasami ogarnia mnie przeczucie, że coś tu musiało zostać z góry zaplanowane. ;)
5. Pamiątka
Nic nie trwa wiecznie, dlatego zapewne w którymś momencie nie będę miała czasu na dalsze pisanie postów i wtedy też mój blog umrze śmiercią naturalną. Choć teraz wydaje mi się to niemożliwe... No cóż, tak bywa.
Nie zmienia to jednak faktu, że WK pozostanie. Za każdym razem będę mogła napisać adres internetowy z pamięci i... chyba po prostu popodziwiać, bo już teraz nie potrafię się nadziwić tym wszystkim postom, recenzjom, zapisom często zaplątanych myśli. A w każdym tym zdaniu ukryta jest jakaś cząstka mnie.
Do tego wszystkiego... Wymarzona Książka wyszła poza ramy internetu, przynosząc mi jeszcze więcej powodów do dumy i dając mi kolejne pokłady motywacji. W postaci patronatów medialnych. Każdy, kto sięgnie po takie tytuły jak: Chłopak na zastępstwo, Chłopak z sąsiedztwa, Chłopak z innej bajki, Ogar Boga. Popiół i piach czy też Ród. Wiedźmy z Savannah znajdzie na stronach logo mojego bloga. I to logo już nie zniknie.
Może niebawem doczekam się mojego kolejnego małego kroczku w postaci rekomendacji na książkach. Może później nadejdzie kolejny mały-duży przełom. Nigdy nic nie wiadomo, ale dzięki Wymarzonej Książce - tak naprawdę mojej pierwszej firmie - wiem, ile można zdziałać dyscypliną i systematycznością. A przede wszystkim pasją.
Na pewno każdy znajdzie jeszcze dużo więcej powodów, ale ja wymieniłam te najbardziej powszechne. Jestem pewna, że każdy bloger/blogerka będzie mógł podpiąć się pod ten post, odnajdując w nim siebie samego.
Literacka blogsfera jest - moim zdaniem - tą najprzyjemniejszą. Nie ma w niej zawiści, nie ma zazdrości. Bo gdzieżby miała być? Rozmawiamy w końcu o literaturze. Do tego przyjmujemy każdą nową duszyczkę do naszego grona! Dlatego jeżeli tylko masz ochotę - zapraszamy!
Może niebawem doczekam się mojego kolejnego małego kroczku w postaci rekomendacji na książkach. Może później nadejdzie kolejny mały-duży przełom. Nigdy nic nie wiadomo, ale dzięki Wymarzonej Książce - tak naprawdę mojej pierwszej firmie - wiem, ile można zdziałać dyscypliną i systematycznością. A przede wszystkim pasją.
~~*~~
Na pewno każdy znajdzie jeszcze dużo więcej powodów, ale ja wymieniłam te najbardziej powszechne. Jestem pewna, że każdy bloger/blogerka będzie mógł podpiąć się pod ten post, odnajdując w nim siebie samego.
Literacka blogsfera jest - moim zdaniem - tą najprzyjemniejszą. Nie ma w niej zawiści, nie ma zazdrości. Bo gdzieżby miała być? Rozmawiamy w końcu o literaturze. Do tego przyjmujemy każdą nową duszyczkę do naszego grona! Dlatego jeżeli tylko masz ochotę - zapraszamy!
Ten post to najlepsze podsumowanie pracy blogera. Warto mieć swoje miejsce w sieci i cieszyć się nim każdego dnia. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Choć mój staż w blogsferze w porównaniu do Twojego wydaje się niewielki (niedawno stuknął mi roczek), to jednak już teraz jestem w stanie zauważyć plusy. Choć póki co nie nawiązałam żadnej współpracy z wydawnictwem, ani nie poznałam bliżej jakiegoś blogera, to mój blog i tak sprawił mi dużo radości, zwłaszcza, gdy przychodzi powiadomienie o nowym komentarzu czy zauważę nowego czytelnika. Blogsfera czytelnicza jest bardzo fajnym miejscem, ale niestety wiele osób poddaje się za szybko (nie doświadczając tych przyjemnych rzeczy), mimo wszystko myślę, że ciężko być w niej zauważonym. Ale próbować zawsze warto, bo w końcu systematyczność i ciężka praca mogą wiele zdziałać! :D
OdpowiedzUsuńKsiążki, dużo książek :D
OdpowiedzUsuńDla mnie zaletą jest to, że poznałam wielu innych ludzi, z którymi dzielę pasję :)
Bookeater Reality
Ja akurat nie zastanawiam się już dlaczego warto mieć bloga, kiedy mam ochote to pisze, a kiedy nie mam to udaje, że go nie ma. Specyficzne nastawienie, ale odkąd je mam to o dziwo - piszę dużo więcej.
OdpowiedzUsuńMój blog nie jest tak rozwinięty, aczkolwiek cieszę się, że podjęłam decyzję o założeniu go. Sprawia mi to wielką radość i czuję się dobrze, dzieląc się moją opinią. Wcześniej zawsze po przeczytaniu miałam myśli, że chciałabym gdzieś napisać co czuję, co mi się podobało a co nie, a niestety nie miałam gdzie tego zrobić. Co prawa posty nie pojawiają się za często, ale kiedy już piszę, cieszę się jak dziecko :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
To jedna z moich najlepszych decyzji, założenie bloga :)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że lubisz, co robisz. A nawet kochasz. Sama dopiero co pisałam o tym, jakie miałam problemy po powrocie do czytania po kilku latach. Zdałam sobie sprawę, że to właśnie powroty niosą ze sobą największe przemyślenia i dzięki nim zaczynamy doceniać siebie i to, co mamy. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPoznawanie ludzi to najwiekszy plus prowadzenia bloga. Kiedy zaczynałam, nie wiedziałam, że można dostawać książki za recenzję, więc nigdy nie bo to moim motoren napędowym. Ale przez te kilka lat ludzi poznałam cudownych
OdpowiedzUsuńOstatni punkt jest dla mnie najważniejszy. Już teraz patrząc na listę postów i recenzji jestem zdziwiona ile tego jest, ale też bardzo przyjemnie się odnajduje dawne myśli na temat książek, których się za bardzo nie pamięta, a nagle stają się potrzebne do czegoś.
OdpowiedzUsuńNajwiększy błąd, to jest mówienie ludziom, że prowadzenie bloga, daje darmowe książki. Tobie się udało, mi się udało, ale my już dłużej prowadzimy bloga, teraz wydawnictwa nie chcą już za bardzo podejmować współprac z nowymi blogerami, ponieważ ci starzy mają już większe zasięgi i bardziej im się to opłaca.
OdpowiedzUsuńAle oczywiście masa ludzi hurtowo zakłada bloga recenzenckiego i myśli, że będzie od razu dostawać książki za darmo...
Dzięki prowadzeniu bloga wcale nie poznaje się aż tak wielu ludzi, zazwyczaj przewijają się ci sami co na innych blogach i mało kiedy kończy się to większym poznaniem. Ja dopiero poznałam ludzi jak założyłam Bookstagrama, dopiero tak ze wszystkimi blogerami miałam szansę się poznać, mimo iż wcale nie narzekałam na brak komentarzy na blogu.
No ale fajnie, że jednak udało ci się jakoś osobiście kogoś poznać. :D
Wiadomo takie pisanie bloga ma swoje zalety, ale równie tyle wad, ale to już bardziej temat na inny post.
Ooo tak, styl pisania to ważna rzecz :D Również zauważyłam, że prowadzenie bloga bardzo zmieniło i pomogło poprawić mój sposób wypowiedzi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <3
Wspaniałe podsumowanie, jakbym po części czytała o sobie. Są momenty zwątpienia, ale nagle pojawia się niespodziewany e-mail czy komentarz i dostaję skrzydeł.
OdpowiedzUsuńKwintesencja blogowania, naprawdę! :D co prawda mojemu blogowi wiele brakuje, sama cierpię na deficyt czasu, więc nie mogę go prowadzić w 100% takk, jakbym tego chciała, ale nigdy nie żałowałam tego, że piszę o książkach (no, może raz, jak jakimś cudem 15 egzemplarzy recenzenckich przybyło w przeciągu 2-3 dni i nie mogłam się z tego odkopać...). Jedyne co mnie czasami irytuje to to, że w chwili, gdy zwraca się do mnie autor z prośbą o recenzję książki i informuję go, że w tej chwili nie bardzo mam czas i jeżeli mu to nie przeszkadza, to oczywiście przyjmę i zrecenzuję możliwie jak najszybciej, on po tygodniu, max dwóch pyta się kiedy w końcu ukaże się recenzja, bo on już trochę czeka...
OdpowiedzUsuńMoże to, co napisałam wyżej nie jest do końca składne, aczkolwiek inaczej tego ubrać w słowa nie potrafię.
Cieszę się, że po dłuższej przerwie wracasz :)
Czytając ten post nie sposób się uśmiechnąć! Bycie blogerem książkowym to naprawdę super sprawa! A ta sytuacja z tą "wielką" Panią Autorką - cóż widać, że ta pani za grosz nie umie przyjmować krytyki, ale to tylko będzie szkodzić jej - inni będą mniej delikatni niż Ty, a wtedy to chyba nie innego jej nie pozostanie jak Sąd Najwyższy!:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i trzymaj się ciepło :*
Od zawsze bardziej skupiałam się na pisaniu o życiu, jakieś przemyślenia czy inne pierdoły, ale ostatnio nabrałam ochoty na pisanie o książkach i dlatego na pewno te tematy będą u mnie gości coraz częściej :)
OdpowiedzUsuńBlog jest świetnym polem manewru do dzielenia się swoją opinią, wymieniania opinii, poznawania nowych osób, ale również do poprawiania swojego języka :)
Oj, trzeba sobie czasami przypominać, po co się to wszystko robi :)
OdpowiedzUsuń