środa, 30 września 2015

Wymarzona Klepsydra Czasu - Smerfy

Hej dzieci jeśli chcecie
Zobaczyć Smerfów las
Przed ekran dziś zapraszam was.
I telewizor włączcie
Dźwięk podkręćcie i usiądźcie
Zaczynamy nowy film! 




Nie wiem, czy uchował się ktoś, kto nie zna Smerfów! Przecież to była tak kultowa dobranocka, na którą chyba każde dziecko z utęsknieniem czekało. Doskonale to pamiętam... 19:00 wszyscy jak najszybciej zbierali się przed telewizorami. Nieważne co się robiło na dworze, teraz liczyła się tylko ta bajka, te przygody, ci bohaterowie... A przy tym Smerfy to nie tylko dobranocka. To także komiks (będący pierwowzorem), gry, filmy oraz wszystko, co tylko związane z komercją. Czy ktoś jeszcze to pamięta?

Fabuła przygód małych niebieskich stworków jest prosta, a wręcz banalna. Otóż Smerfy - każdy o odmiennych zainteresowaniach, a przy tym i osobowości - mieszkają sobie grzecznie w swojej małej wiosce stworzonej z muchomorków i innych grzybków. Bawią się, uczą i przeżywają niezwykłe przygody. Muszą jednakże być czujne, bowiem poluje na nich zły czarnoksiężnik o imieniu Gargamel...


Akcja opowieści jest typowo epizodyczna (z malutkimi wyjątkami, w których występuje chronologia przyczynowo-skutkowa). Bez większych zmian w charakterze poszczególnych Smerfów przeżywamy razem z nimi te wszystkie przygody, jakie zafundował im twórca. Nieustannie niemal łapie je Gargamel bądź coś innego dzieje się w ich wiosce, a my - jako czytelnicy oraz widzowie - nie mogliśmy od tak przejść obok nich obojętnie. Czemu właściwie?

Czy to sprawka bohaterów? Na pewno nie. Otóż oficjalnie Smerfów jest stu, a większość z nich gdyby nie poszczególne przedmioty trudno byłoby rozróżnić (naprawdę! oprócz Papy Smerfy oraz Smerfetki trudno o rozróżnienie innych postaci bez ich charakterystycznych cech). Na pewno wszystkie je (z wyjątkiem Papy Smerfa) łączy je naiwność i godne pożałowania szczęście do wpadania w kłopoty.



Interesujące było dla mnie zawsze to, iż Smerfy mają swój własny język, polegający tylko i wyłącznie na tym, że niektóre słowa czy czasowniki bohaterowie zastępowali wyrazem: "smerfnie" i tym podobnie. Nie wiem czemu, mnie to zawsze rozczulało.

Jeszcze nie tak dawno temu natrafiłam na odcinki Smerfów w telewizji. Choć to już nie to, rzuciło mi się w oczy to, iż ta bajka jest niezwykła pod względem braku agresji i przemocy. Mimo iż jednym z głównych "silników napędowych" był pościg Gargamela za Smerfami, nigdy nie było to w jakiś sposób podkreślane. Dzięki temu ta opowieść jest tak niezwykła. Udowadnia, iż można stworzyć bajki dla dzieci bez wprowadzania do niej agresji!

Pamiętam, jak kiedyś lepiło się Smerfy z plasteliny razem z Jedyneczką! Pamiętam jak kolorowałam Smerfy! Pamiętam jak czytałam ich przygody! Pamiętam jak oglądałam ich przygody w telewizji! Pamiętam... i nigdy nie zapomnę!

Może dlatego z tak wielką ciekawością zasiadłam do najnowszego komiksu na polskim rynku ze Smerfami w roli głównej! Sałatka ze Smerfów brzmiała kusząco! Z uśmiechem na ustach przysiadłam do przygód małych niebieskich przyjaciół!

Co się tym razem wydarzyło? Otóż Smerfy są oburzone niesmacznymi obiadami Kucharza. Okazuje się, iż ulubione warzywa Farmera straciły swój smaczek, przez co Papa Smerf jest zmuszony przeprowadzić badania, z których jasno wynika, iż rośliny zostały zaatakowane przez pasożyta. Papa musi opuścić wioskę na kilka dni, aby zdobyć u specjalisty lekarstwo na chorobę roślin. Jak to zwykle jednak bywa, gdy siwobrody przywódca opuszcza swoich podopiecznych, ci wpadają w poważne tarapaty... stają się warzywami?!



Muszę przyznać, iż bardzo dobrze bawiłam się przy Sałatce ze Smerfów. Oj, przepraszam! Powinna raczej powiedzieć, iż "smerfnie się bawiłam"! Ten prawie 50-stronowy komiks z najnowszymi przygodami niebieskich bohaterów idealnie oddaje ducha i klimat dobrze znanym nam opowieściom! Nic w tym dziwnego, w końcu początkowo Peyo (właściwie Pierre Culliford (1928-1992)) rysował komiksy! Obecnie jednak opowieści o Smerfach tworzą następcy tego belgijskiego grafika.


Tomik komiksu został przygotowany schludnie i starannie. Podoba mi się to, iż oprawa jest sztywna,  a samo wydanie to właśnie dobrze znana karta A4, dzięki czemu każdy obrazek widać jak na dłoni. Nie ma niedociągnięć - każda krateczka ma swoje miejsce i nie wychodzi poza nią.

Bardzo się cieszę, że w przygotowaniu są już kolejne tomy Przygód Smerfów! Moim zdaniem warto, żeby i młodsze pokolenia znały te przemiłe stworki. Dzięki nim mają szanse wychować się na młodych ludzi, dla których wielką wartością jest przyjaźń i praca zespołowa - bo to tego właśnie nauczyły mnie  Smerfy!


15 komentarzy:

  1. Dla mnie to bajka pokoleniowa, oglądałam i czytałam ja, teraz moja córka, która również uwielbia te małe stworki. Cieszę się, że Egmont wydał komiks z ich przygodami. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam strefy i moja córka też, gdzieś już rzucił mi się ten komiks w moje ręce. Jak go zobaczę w sklepie to pewnie kupię ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Smefry! Moja ulubiona bajka z dzieciństwa :)

    www.apteka-literacka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię smerfy, ale nie lubię czytać komiksów.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham te niebieskie stworzonka. Swego czasu nawet wszystkie bajki nagrywaliśmy z rodziną na kasety VHS ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Smerfy to moja ulubiona bajka z dzieciństwa :) Zresztą, nawet teraz z przyjemnością oglądam ich przygody, gdy przypadkiem znajdę je w telewizji ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Smerfy, jedna z bajek mojego dzieciństwa.

    OdpowiedzUsuń
  8. Smerfy bardzo lubię, ale za komiksami nie przepadam. Historia opisana w tej publikacji jednak bardzo mnie zainteresowała.

    OdpowiedzUsuń
  9. uwielbiam smerfy!

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeden komiks z tej serii czytałam i to naprawdę ciekawy pomysł :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie wiedziałam, że są komiksy o smerfach :)))

    OdpowiedzUsuń
  12. Jedna z najlepszych bajek dzieciństwa! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Smerfy... aż przypominają się te wieczorynki i chodzenie spać przed dwudziestą pierwszą... Ach, miłe wspomnienia :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Smerfastycznie! ;) Zawsze je lubiłam :))

    OdpowiedzUsuń