środa, 16 września 2015

Wielkie marzenia - zostanie POLIGLOTĄ!

Nie jest tajemnicą, że od października 2015 roku wybieram się na studia związane z nauką języków obcych. Nie dostałam się na lingwistykę stosowaną, zamiast tego zdecydowałam się na filologię germańską. Czy się przeniosę na lingwistykę? Jeszcze nie wiem. Zobaczę, jak to wszystko wyjdzie w praniu, kiedy w końcu nauczę się, jak w ogóle wygląda całe to studiowanie...

W tym poście postanowiłam nieco przybliżyć Wam moją skromną osóbkę. Zachęciła mnie do tego Aśka z Wirtualnej Książki - pozdrawiam! Sądzę, że zupełnie inaczej czyta się czyjąś opinie, jeśli tę postać choć trochę się zna. Postaram się powoli otwierać się trochę bardziej na Was... na razie w kwestii jednego z moich marzeń ;)
 
Z ręką na sercu nie powiem Wam, kiedy po raz pierwszy pomyślałam o tym, iż języki obce to moja pasja. Wydaje mi się, iż - jako że to moje marzenie - gdzieś od dziecka kryło się to w mojej podświadomości. Bo i faktycznie... od kiedy sięgnę pamięcią, marzę o tym, by mówić wieloma językami świata. By móc oglądać filmy w oryginalne, czytać książki w oryginale, grać w gry w oryginale, a szczególnie by móc porozmawiać z każdym. Ponieważ bycie poliglotą to dla mnie nie tylko znajomość innych języków aniżeli polski. To także obcowanie z inną kulturą, obyczajami, tradycją. 


Nic zatem dziwnego, iż uwielbiam od dziecka oglądać programy oraz czytać informacje na temat innych państw, szczególnie jeśli owe uwagi kieruje Polak (o tym rozpiszę się przy innej okazji). Długo jednak nie rozumiałam, iż to moja droga ku przyszłości. Jakoś tak... języki obce miały być moim marzeniem. Więc czemu by ich nie spełnić?

Jako że do liceum chodziłam na kierunek humanistyczno-prawniczy wielkim zaskoczeniem dla wielu był fakt, iż w klasie maturalnej ostatecznie mówiłam, że zdecydowałam się na lingwistykę stosowaną. Nie będę żadnym prawnikiem, lecz poliglotką.

Nie było jednak to takie łatwe. 

Na język angielski dodatkowy poszłam dopiero w pierwszej klasie liceum. Dlaczego dopiero wtedy? Ponieważ było to naprawdę późno w porównaniu do moich znajomych, którzy owszem, też poszli od pierwszej klasy... ale podstawówki (minimum gimnazjum). Od razu mówię - chciałam umieć język angielski na perfect od dzieciństwa, nie znaczy to jednak, że zaraz tak chciało mi się go uczyć. Zajęcia trzy razy w tygodniu w szkole mi wystarczały. Jak bardzo musiałam się rozczarować, że jednak... nie wystarczały. 

Język niemiecki to po prostu był śmiech na sali. Co z tego, iż w gimnazjum mogłam mieć dobre wyniki, skoro wystarczyło, iż w pierwszej klasie liceum cofnęłam się do poziomu podstawówki, gdzie kompletnie nic się nie robiło, a sprawdziany polegały na odpowiadaniu na tak banalne pytania jak: Skąd jesteś? Ile masz lat? Która godzina? Nie muszę chyba mówić, jak wszyscy uczniowie są chętni do nauki języka niemieckiego, prawda?


Druga klasa nie przyniosła znaczącej poprawy, ponieważ ledwie co przeniosłam się do zaawansowanej grupy, a już nauczycielka wzięła urlop i trafiło się nam zastępstwo. I znowu więcej się nie robiło niż robiło, aż w końcu nadszedł czas na trzecią klasę i w ciągu ośmiu miesięcy musiałam przeskoczyć z poziomu A1/A2 na B2!

Wierzcie bądź nie, ale przez calutki wrzesień - kiedy wiedziałam, iż co by nie było, muszę poświęcić minimum dwie godziny dziennie na język niemiecki - płakałam. Po prostu płakałam, bo nie rozumiałam żadnego słowa. Bo wszystko mi się myliło. Bo język niemiecki to trudny język. Bo mam dość. Bo jestem zmęczona. Bo mi się nie uda. Bo głowa mnie boli. Bo zimno na dworze. Bo jestem śpiąca. Bo...

Ale powoli, powoli, małymi kroczkami, poświęcając każdą wolną chwilę na naukę zarówno w szkole, jak i w domu, przestawiałam się na niemiecki. Nie było łatwo, oj, nie było, ale najgorsze były początki. Jak zawsze.

Do rozszerzonego niemieckiego podeszłam z lekkim niepokojem i po zjedzeniu tabliczki czekolady gorzkiej i mimo iż wynik nie należał do najwyższych, byłam z siebie dumna.Czy można nauczyć się języka w osiem miesięcy? Tak, można. Jestem tego najlepszym przykładem. Chodzi tutaj przede wszystkim o zacięcie, bo chęci do nauki pojawiają się naprawdę sporadycznie...

A od października wybieram się na filologię germańską ;)

34 komentarze:

  1. Ja nigdy nie miałam okazji uczyć się języka niemieckiego, ale cieszę się, że udało Ci się opanować ten język w tak krótkim czasie. Wystarczy chcieć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcenie to jedno, a praca do drugiego - niestety :(
      Co by nie było trzeba było przysiąść i się uczyć... naprawdę były momenty, w których szczerze nienawidziłam tego języka... :/

      Ale miałam wspaniałą nauczycielkę :D

      Usuń
  2. Tak jak piszesz - te chęci do nauki niemieckiego wśród uczniów nie są zbyt wielkie. Szkoda, bo to na prawdę piękny język. Nie tylko urokliwy, ale i trudny, tym bardziej gratuluje Tobie takiego szybkiego tempa nauki. To niewiarygodne, że poszło to tak sprawnie i satysfakcjonując. Może wypróbujesz tą "metodę" z innym językiem obcym?

    O tyle ile z językiem naszych sąsiadów nie mam kłopotów (chociaż trochę brakuje do poziomu, na jakim chciałabym mówić), to problem dotyczy angielskiego. W podstawówce chodziłam na zajęcia dodatkowe, by potem w gimnazjum... zacząć uczyć się od początku. Innego wyjścia nie było, tylko jeden język mógł być rozszerzonym. Pech chciał, że przez dwa lata nie miałam za fajnego nauczyciela i tak w trzeciej klasie w końcu wystartowałam, z ogromnymi chęciami, by za rok w liceum... znów zacząć wszystko od nowa. Myślę nad tym jak mimo dziennego studiowania i wielu zajęć dodatkowych znaleźć czas na angielski. I o tyle ile może udałoby się go wygospodarować, mam przez moje "przygody" mały wstręt do tegoż języka... Ależ się rozpisałam :P Trzymam kciuki za spełnienie marzenia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie niemiecki nie jest wcale takie trudny. O wiele przyjemniej się mi go uczyło aniżeli angielskiego. A to dzięki tym wszystkim zasadom - Niemcy są nawet w języku poukładani. Nawet jeżeli są jakieś wyjątki to nie jest ich tak wiele jak w innych językach - i nawet te wyjątki mają jakąś logikę w sobie.
      Lubię taki porządek :3

      Tak sprawnie to wcale nie poszło... musiałam nieźle się namęczyć, by zawsze gdzieś tam wplątać minimum kilka słówek. A nie zawsze było to możliwe zważywszy na fakt, iż byłam akurat wtedy w klasie maturalnej i nie tylko niemiecki był na mojej głowie.

      Planuję wziąć się za kolejny język obcy! To pewne! Potrzebuję tylko dobrej motywacji - zapewne zapiszę się na lektoraty! Brałam się już za rosyjski, ale ledwie nauczyłam się grażdanki... a wtedy były wakacje i tak... :/ Urwał mi się kontakt.

      Widzę, że nie tylko ja miałam "przyjemność" spotkać się z urokami naszego szkolnictwa. Zamiast się rozwijać, cofałam się w nauce. A nauczyciele i szkoła też nie jest zawsze zbyt chętna do pomocy i każe czekać z przenosinami na drugi semestr albo najlepiej drugi rok... Bez sensu :/

      Właśnie dziękuję Ci, że się rozpisałaś! Dziękuję też za miłe słowa! Tobie natomiast życzę, byś gdzieś tam znalazła czas na angielski - to język, który warto znać!

      Usuń
  3. Zazdroszczę germanistyki :) sama wolę po stokroć angielski, którego uczyłam się od pierwszej podstawówki aż do końca liceum. niemiecki "liznęłam" zaledwie w gimnazjum, ale nie polubiliśmy się - o nie, ledwo umiem liczyć do dziesięciu a innych rzeczy, których się uczyłam, nie pamiętam. kiedy mnie samą dopadł dylemat, na co na te studia iść, pomyślałam o filologii angielskiej - ach, czułabym się jak w niebie! i nawet mimo, że pan przyjmujący papiery mówił, że "na pewno się pani dostanie", byłam na marnym czterysetnym miejscu na liście rezerwowej :) końcowo wyladowałam zupełnie gdzie indziej.. i chyba może tak miało być? :) też miałam ochotę się po pierwszym roku przenieść... ale zadomowiłam się, poznałam cudoownych ludzi no i wyszło jak wyszło:) szczęściarą jesteś - pierwsze zajęcia, pierwsze wszystko, ach! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie tak było z lingwistyką - na pewno się dostaniesz, na bank, na 100%!
      W ostatnim rozrachunku zabrakło mi 4 punktów :(
      No ale nic! Pożyjemy, zobaczymy co to będzie :D

      Ooo... a mogę zapytać, gdzie ostatecznie trafiłaś? Jeżeli się zadomowiłaś znaczy że to jednak był trafiony wybór, co? :D

      Usuń
  4. Byłam na germanistyce przez rok, ale mi się nie podobało, więcej tam literatury niż uczenia języka, na czym mi najbardziej zależało :<
    LeonZabookowiec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mnie to martwi... Lingwistyka jest bardziej nastawiona na język...
      Ale zobaczymy ;)

      Usuń
  5. Niestety, ale ja nie przepadam za niemieckim, po prostu mam uraz do tego języka. Teraz będąc w trzeciej klasie gimnazjum mam nauczycielkę na zastępstwie, która to łagodnie rzecz ujmując jest nieco hmm... tępawa. Wiem, że tak nieładnie mówić, ale nie znam innego określenia. To mnie do tego języka jeszcze bardziej zniechęciło. I nie wyobrażam sobie, że po półtora roku takiej ''nauki'', dam sobie radę w technikum gdzie niemiecki jest obowiązkowy... O wiele bardziej chciałabym się uczyć francuskiego, czy hiszpańskiego (haha, umiem nawet powiedzieć co nieco po koreańsku i japońsku, dzięki oglądaniu dram i anime :D).
    Mam nadzieję, że spodoba Ci się na studiach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuję, naprawdę.
      Wiem, co to znaczy, kiedy nauczyciel nijak nie zainteresuje uczniów swoim przedmiotem.

      Usuń
  6. Trzymam za Ciebie kciuki. Niemiecki to naprawdę trudny język, ale jeśli ktoś ma w sobie siłę na pewno sobie poradzi :)
    Thievingbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie znam niemieckiego. Jego brzmienie też mi się nie podoba.
    Podziwiam Cię!

    Zapraszam do mnie: http://www.szeptyduszy.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak uważałam... kiedyś!
      Ale później, później - im więcej wiedziałam, tym milej mi się słuchało niemieckiego!
      Coś w tym jest - nie lubi się czegoś, jeżeli się tego nie umie/nie zna.

      Najbardziej przekonałam się do piosenek po niemiecku dopiero po Aferze Mayerling!
      Polecam moją ukochaną - Du bist meine Welt:
      https://www.youtube.com/watch?v=jvUldCI9-74

      Usuń
  8. Ja niemieckiego nigdy się nie uczyłam i jakoś nie lubię tego języka. Za to hiszpańskiego chciałabym się nauczyć :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja też swoją przyszłość chciałabym związać z językami :)
    Niemieckiego uczę się już od 5 lat, ale nie czuję się jeszcze pewnie, posługując tym językiem.
    Będę za Ciebie trzymać kciuki. Mam nadzieję, że będziesz zadowolona z kierunku :)
    addictedtobooks.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam bratnią duszę! :D
      Ja raczej nie mogę się pochwalić swobodą w mówieniu i po angielsku, i po niemiecku...
      Niestety u mnie na zajęciach postawiono bardziej na gramatykę, pisanie, słuchanie - czyli wszystko to, co potrzebne na maturze.
      Dodatkowo nie miałam kontaktu z językami (większego - filmy się nie liczą) od połowy maja... i na pewno październik będzie wielkim zaskoczeniem dla moich uszu!

      I Tobie życzę powodzenia!

      Usuń
  10. Lubię się uczyć języków, ale swojej przyszłości nie zamierzam bezpośrednio z nimi łączyć - bardzo chcę być lekarzem, więc ostatnio uwagę kieruję głównie w stronę chemii i biologii. Na angielski dodatkowy chodzę od pierwszych lat podstawówki, ale ostatnio zmieniłam szkołę i mam nadzieję, że nauczę się czegoś nowego.
    A jeśli chodzi o drugi język, to dla mnie od kilku lat jest nim francuski, którego teraz, w gimnazjum uczą znacznie lepiej niż w mojej podstawówce. Bardzo cenię sobie ten język, za to za językiem niemieckim nie przepadam w tak dużym stopniu, by się go teraz uczyć :) Podziwiam Cię za systematyczność w nauce i za ogromny zapał, bo nie wątpię, że niemiecki to trudny język :)
    Pozdrawiam ciepło i życzę powodzenia na studiach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podziwiam! Bycie lekarzem - samo dostanie się na medycynę - to wielkie wyzwanie! Sama bym się go nie podjęła... Dlatego naprawdę trzymam kciuki! Chcieć znaczy móc, choć chemia i biologia do najprostszych przedmiotów nie należą! ;)

      Usuń
  11. Ja mam duże problemy z nauką języków obcych. O ile podstawy łapię dość szybko, jakieś proste słówka i zdania to te bardziej zaawansowane są nie do przejścia. Co prawda nie próbowałam przejść tej granicy z innym językiem niż angielski, ale na nim najbardziej by mi zależało. Uczyłam się go w szkole i dogadać to bym się dogadała, ale pewnie się nie czuję to na pewno. Ale mam takie postanowienie, że pójdę do szkoły językowej (bo wiadomo, że to już inna bajka niż w liceum gdzie to uczysz się bo nie ma wyjścia) i opanować angielski na zadowalającym mnie poziomie :) teraz tak jak Ty zaczynam studia, więc dam sobie trochę czasu na ogarnięcie nowych spraw związanymi z uczelnią, ale myślę, że od nowego roku mogę zacząć tą walkę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym jest! Podstawy zawsze są najprzyjemniejsze tak naprawdę! Nauka jest ciekawa, bo dopiero zaczynasz "dotykać" tego języka... z czasem - gdy zaczynają się schody - jest już mniej ciekawie.

      Na angielskim właściwie większości ludziom zależy - też i mi. Wolałabym już przejść te najgorsze momenty i móc oglądać wszystkie chociażby filmy bez napisów i książki w oryginale (nie mówiąc już o samej rozmowie). Też mam tak - dogadać to się dogadałam za granicą - ale strasznie mnie stresuje ta rozmowa, zastanawiam się, jak poprawnie wypowiedzieć zdanie... krótko mówiąc nie jest swobodna.

      Mogłabyś mi powiedzieć coś więcej o szkole językowej? Oraz o studiach! Chętnie wymieniłabym się spostrzeżeniami! ;)

      Usuń
    2. Do szkoły językowej jeszcze nie chodziłam, do tej pory uczyłam się tylko w liceum i na prywatnych korepetycjach, ale jak tylko zacznę to podzielę się przemyśleniami :) Studia mnie troszkę przerażają, idę sama bez znajomych,co z jednej strony jest fajne (mam szanse poznać sporo nowych osób), ale biorąc pod uwagę moją nieśmiałość to ze stresem to też się będzie wiązało ;) Kierunek psychologia, z którą tak na prawdę nie miałam za wiele wspólnego wcześniej, ale myślę, że to może być ciekawe :D

      Usuń
    3. Będę mieszkała ze znajomymi, do Gdańska też idzie sporo znajomych (no może nie aż tak wiele, ale z 10 nas jest), więc chyba nie będzie problemu się odnaleźć. Gorzej, że będę zmuszona sama być na kierunku...

      Psychologia jest genialna i bardzo Ci jej zazdroszczę! To znaczy nie brałam w ogóle jej pod uwagę pod względem kierunku, ale od dawna interesuje mnie ludzka psychika. Jestem pewna, że sobie poradzisz! ;) A do jakiego miasta się wybierasz (jeżeli to nie tajemnica) - bardziej południe czy północ? A może centrum?

      Usuń
    4. Gliwice, tyle dobrze, że nie muszę się póki co przeprowadzać, bo to jakoś 30-40 minut samochodem od mojego miasta. Bardzo chciałam się przenieść do Wrocławia, nawet składałam dokumenty, ale na inny kierunek i jednak wygrał ten ;) Ale mam nadzieję, że za kilka lat mi się uda tam zamieszkać. Nie mam pojęcia dlaczego mnie tak ciągnie do tego miasta, ale już pare lat temu jak zastanawiałam się co będę robić po liceum to wymyśliłam sobie, że zamieszkam we Wrocławiu albo Krakowie, zobaczymy czy mi się kiedyś uda ;)

      Usuń
    5. To nie tylko ty masz coś takiego :D
      Mnie też się marzy zamieszkać w Krakowie, choć raczej będzie to ciężkie marzenie do zrealizowania... bo w końcu chciałabym mieć stały kontakt z rodzicami ;)

      Trzymam za Ciebie kciuki! Może jeszcze zawitasz we Wrocławiu :D

      Usuń
    6. Może, za kilkanaście lat trafimy na siebie przed domem w Krakowei hehe ;D

      Usuń
  12. Ja niestety po roku nadal nie mogę przyzwyczaić się do niemieckiego. Za to co innego z angielskim - chodzenie na korepetycje kilka lat dało mi bardzo dużo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednak korepetycje - albo inaczej dodatkowe zajęcia - dużo dają ;)
      Sama to po sobie zobaczyła :D

      Usuń
  13. Ja uczyłam się przez sześć lat niemieckiego, ale umiem bardzo mało, a poza tym niezbyt podoba mi się ten język. Teraz wybrałam francuski. Dopiero mieliśmy jedną lekcję, więc jeszcze trudno stwierdzić, jak to będzie :)
    Gratuluję przyjęcia na filologię germańską!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Język jednak musi się podobać, bo inaczej ma się małe chęci do nauki ;)
      Francuskiego zazdroszczę <3
      Też bym chciała go znać :D

      Dziękuję! Choć nie było to wcale takie trudne ;)

      Usuń
    2. Przez trzy lata gimnazjum miałam francuski i jest to moje najgorsze wspomnienie z tamtego okresu. Z resztą jak większości naszej grupy. Zdecydowanie było w tym dużo winy nauczycielki, która była beznadziejna, a wymagania miała z kosmosu. Przez to właśnie mimo tych trzech lat słowa po francusku nie umiemy, a szkoda ;)

      Usuń
  14. Cieszę się, że w końcu dopięłaś swego i że Ci się udało! :) Myślę, że na studiach sobie poradzisz i mam nadzieję, że poziom będzie wysoki - żebyś mogła mu sprostać i żebyś nie uczyła się znowu podstaw. Ja przez trzy lata uczyłam się francuskiego i nie powiem były to przyjemne lekcje, ale niestety niewiele się nauczyłam, bo pani choć przesłodka i przemiła nie potrafiła dobrze nauczyć, a że byłam w grupie, która lubiła sobie pogadać to gadaliśmy wszyscy razem :) Miło wspominam te lekcje, ale szkoda, że się nie nauczyliśmy trochę więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz - już po prawie roku studiowania i po genialnych wiadomościach (jadę na Erasmusa - moje małe-wielkie marzenie się spełniło) wiem, że to był słuszny wybór!

      Usuń