Nie ma rodzin idealnych. Po prostu nie ma. Szczególnie jest to widoczne, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, iż każdy z nas jest na swój sposób daleki od perfekcji. Więc co się stanie, jeśli rodzina składa się właśnie z takich członków? Nie jest to nic złego - oczywiście, że nie. Przecież każdy z nas ma swoje problemy i powody takiego, a nie innego postępowania. O tym właśnie jest ta książka - debiutancka powieść zasłużonej już bestsellerowej pisarki Ewy Nowak - o sile rodziny, która sprawia, iż potrafimy śmiać się z własnych wad.
Tak właśnie robi rodzina Gwidosz - wyśmiewa własne niedoskonałości, tworząc przyjemną, wręcz sielską atmosferę radości i śmiechu, gdzie każdy wie, iż ma obok siebie przyjazną duszyczkę, chętną ku pomocy. Choć... czy aby na pewno? Czy na milion procent każdy z nas potrafi od tak otworzyć swe serce dla drugiego członka rodziny i opowiedzieć o swoich zmartwieniach, żalach?
Przystojny Kuba do tej pory nie miał problemu z rozkochiwaniem w sobie dziewczyn. Szczerze wierzył, iż jego urokowi osobistemu nie oprze się żadna - do czasu, aż pewna dziewczyna utrze mu nosa. Ponieważ nie jest to zwykła nastolatka o zwykłych problemach. Jest równie świadoma swej inteligencji, poczucia humoru i dystansu do siebie, co swego kalectwa.
Jego młodsza siostra - Malwina - przeżywa okres młodzieńczego buntu. Staje się dziewczyną z humorami, marząca o wielkiej miłości i szczęściu. W ten oto sposób poznaje sławnego artystę... starszego o ponad dwadzieścia lat. Dostaje pełno kompleksów, a jeden z nich sprawia, iż za wszelką cenę - nawet cenę zdrowia - chce schudnąć.
Do tej parki dołączyła kilka lat temu najmłodsza córeczka państwa Gwidosz, Marysia, która niesie wraz ze sobą pełno szczęścia oraz kłopotliwych pytań. Jak w takim razie odnaleźć się w podobnej rodzinie mają najstarsi, czyli mama i tata? Kochające się małżeństwo nie dość, że musi borykać się z problemami dzieci, którzy pomocy wcale nie oczekują, to jeszcze muszą poradzić sobie sami ze sobą... W obu przypadkach jest to bardzo trudne.
Tym razem przygotowałam dla Was coś... innego. Postanowiłam stworzyć coś w rodzaju pogadanki. Jest to plan, który od dawna tkwił w mojej głowie, ponieważ od dawna wiedziałam, iż o książkach należy rozmawiać. Tylko jak? Tak szczerze mówiąc, sama tego zbyt często nie robię - większość tematów dotyczy głównie: "Fajna książka. Przeczytaj" albo "Nudna książka. Nie czytaj, znajdę ci coś innego". Jednakże - pierwsze koty za płoty - i tym razem postanowiłam zacząć harcować na księżycu tą nieszczęsną siekierą.
"Wszystko, tylko nie mięta" posiada bardzo rozbudowaną historię. Choć książka liczy sobie nieco ponad 200 stron, autorce udało się poruszyć naprawdę wiele nie najprostszych wątków. Można uznać, iż głównych bohaterów mamy aż całą rodzinę Gwidosz - tatę Mariusza, mamę Joannę, syna-brata Kubę, starszą córkę-siostrę Malwinę oraz młodszą siostrę-córkę Marysię.
Każda z owych postaci ma najróżniejsze problemy - problemy nieobce żadnemu z nas, tego jestem pewna. Niestety nie uda mi się poruszyć wszystkich kwestii, dlatego postanowiłam skupić się na - moim zdaniu najciekawszym (dla mnie) - wątku. Na głodówce Malwiny.
Jest to temat trudny, a przecież wcale nie taki obcy. Czyż nie większość z nas kobiet (jeżeli nie wszystkie) musiałyśmy radzić sobie z podobnymi myślami, co jedna z głównych bohaterek:
"Nigdy już nie zjem czekolady ani delicji. Zwłaszcza delicji. Przez ten mamy wegetarianizm ja się ciągle pokątnie objadam. Jestem tłusta. Jestem beznadziejna. Nic dziwnego, że nikt nigdy nie zwrócił na mnie uwagi - Malwina zgarbiła się na krześle. - Mam trzy fałdy na brzuchu. A na dodatek od ciastek wyskoczyły mi dwa pryszcze. Chyba się powieszę. Dlaczego nie mogę mieć normalnej twarzy i normalnej figury? Muszę zacząć od teraz. Zdecydowanie za dużo jem. Jutro kupię sobie herbatkę odchudzającą". (str. 95)
Przystojny Kuba do tej pory nie miał problemu z rozkochiwaniem w sobie dziewczyn. Szczerze wierzył, iż jego urokowi osobistemu nie oprze się żadna - do czasu, aż pewna dziewczyna utrze mu nosa. Ponieważ nie jest to zwykła nastolatka o zwykłych problemach. Jest równie świadoma swej inteligencji, poczucia humoru i dystansu do siebie, co swego kalectwa.
Jego młodsza siostra - Malwina - przeżywa okres młodzieńczego buntu. Staje się dziewczyną z humorami, marząca o wielkiej miłości i szczęściu. W ten oto sposób poznaje sławnego artystę... starszego o ponad dwadzieścia lat. Dostaje pełno kompleksów, a jeden z nich sprawia, iż za wszelką cenę - nawet cenę zdrowia - chce schudnąć.
Do tej parki dołączyła kilka lat temu najmłodsza córeczka państwa Gwidosz, Marysia, która niesie wraz ze sobą pełno szczęścia oraz kłopotliwych pytań. Jak w takim razie odnaleźć się w podobnej rodzinie mają najstarsi, czyli mama i tata? Kochające się małżeństwo nie dość, że musi borykać się z problemami dzieci, którzy pomocy wcale nie oczekują, to jeszcze muszą poradzić sobie sami ze sobą... W obu przypadkach jest to bardzo trudne.
Tym razem przygotowałam dla Was coś... innego. Postanowiłam stworzyć coś w rodzaju pogadanki. Jest to plan, który od dawna tkwił w mojej głowie, ponieważ od dawna wiedziałam, iż o książkach należy rozmawiać. Tylko jak? Tak szczerze mówiąc, sama tego zbyt często nie robię - większość tematów dotyczy głównie: "Fajna książka. Przeczytaj" albo "Nudna książka. Nie czytaj, znajdę ci coś innego". Jednakże - pierwsze koty za płoty - i tym razem postanowiłam zacząć harcować na księżycu tą nieszczęsną siekierą.
"Wszystko, tylko nie mięta" posiada bardzo rozbudowaną historię. Choć książka liczy sobie nieco ponad 200 stron, autorce udało się poruszyć naprawdę wiele nie najprostszych wątków. Można uznać, iż głównych bohaterów mamy aż całą rodzinę Gwidosz - tatę Mariusza, mamę Joannę, syna-brata Kubę, starszą córkę-siostrę Malwinę oraz młodszą siostrę-córkę Marysię.
Każda z owych postaci ma najróżniejsze problemy - problemy nieobce żadnemu z nas, tego jestem pewna. Niestety nie uda mi się poruszyć wszystkich kwestii, dlatego postanowiłam skupić się na - moim zdaniu najciekawszym (dla mnie) - wątku. Na głodówce Malwiny.
Jest to temat trudny, a przecież wcale nie taki obcy. Czyż nie większość z nas kobiet (jeżeli nie wszystkie) musiałyśmy radzić sobie z podobnymi myślami, co jedna z głównych bohaterek:
"Nigdy już nie zjem czekolady ani delicji. Zwłaszcza delicji. Przez ten mamy wegetarianizm ja się ciągle pokątnie objadam. Jestem tłusta. Jestem beznadziejna. Nic dziwnego, że nikt nigdy nie zwrócił na mnie uwagi - Malwina zgarbiła się na krześle. - Mam trzy fałdy na brzuchu. A na dodatek od ciastek wyskoczyły mi dwa pryszcze. Chyba się powieszę. Dlaczego nie mogę mieć normalnej twarzy i normalnej figury? Muszę zacząć od teraz. Zdecydowanie za dużo jem. Jutro kupię sobie herbatkę odchudzającą". (str. 95)
Ewa Nowak obrazuje sytuację z dystansem, nie oznacza to jednak, iż nie zabraknie tutaj przykładów postępowania nastoletniej dziewczyny, która z dnia na dzień widzi siebie coraz grubszą. Ma wrażenie, iż nadal nic nie schudła. Staje się nie tylko nieodżywiona, ale także niechętna do życia i śmiechu.
Chyba każdy z nas gdzieś tam spotkał się z podobnym zachowaniem, prawda?
Ale, ale! Co z rodziną?! Czyż rodzina Gwidosz nie miała być tą uroczą, jedną z doskonalszych rodzin, w których po prostu chciałoby się znaleźć? Oczywiście, że nie. Nie ma ludzi idealnych i każdemu z nas zdarzają się błędy. Błędy chociażby w samym myśleniu i błędnym przekonaniu, iż "to nas nie dotyczy".
Weneta porządkowała właśnie pokój swoich młodszych córek i układała na półkach
niezliczone lalki Barbie [...]
niezliczone lalki Barbie [...]
- Po co im tyle tych anorektyczek? - zainteresował się Kuba.
- Jak powiedziałeś? Anorektyczek?
- [...] To paskudne lalki. Przecież tak właśnie wyglądają anorektyczki, prawda?
- Niestety nie.
- Nie? Przecież one się głodzą albo zwracają wszystko, co zjadły. To muszą być jakieś ograniczone umysłowo idiotki. Skąd się bierze taka paranoja?
- Kuba, jesteś bezlitosnym sędzią, a na dodatek masz szczątkową wiedzę na temat problemów nastolatek. Czy ty naprawdę myślisz, że tak wygląda dziewczyna z anoreksją?
- A co, nie wygląda tak? [...] Wiesz, ja nie rozumiem, jak można się celowo głodzić. I jak rodzice do tego dopuszczają. Moim zdaniem rodzina, która chowa u siebie taką córeczkę, jest debilna. Ja nie wyobrażam sobie, żeby w normalnym domu to było możliwe. (str. 104-105)
Ewa Nowak daje przykład podobnego myślenia u nastolatek, jednakże w "Wszystko, tylko nie mięta" odnajdziemy coś więcej - przykład rozwiązania. Jakiego? Tego Wam nie zdradzę. Musicie koniecznie sięgnąć po debiut pisarki-pedagog. Warto, możecie mi wierzyć!
Ale może już teraz znacie jakieś sposoby, jak pomóc osobie cierpiącej na początki anoreksji?
Może znacie jakieś przykłady postaci literackich/filmowych?
Co sądzicie o podobnym poście?
Czekam na Wasze opinie!
Nie znam nikogo, kto by cierpiał na anoreksję lub miał jakiejś objawy tej choroby. I niestety nie mam pojęcia jak takiej osobie pomóc, może jedynie wizyta u dobrego psychologa, bo prawdziwy problem tkwi w głowie osoby cierpiącej na to schorzenie. Mimo dużej utraty wagi ciągle widzie siebie jako grubą, nieatrakcyjną dziewczynę, zatem wszelkie pochwały na nic się nie zdadzą.
OdpowiedzUsuńNajwiększy problem jest taki, że takie osoby często nie widzą problemu. Nie ma w tym wszakże nic dziwnego, ponieważ ich największy problem leży w psychice.
UsuńDlatego też ciężko czasami nakłonić taką osobę na rozmowę z psychologiem (bo i po co? one nie widzą powodu). Według mnie najlepszym sposobem jest dobry podstęp ;)
Kiedyś czytałam "Koleżaneczki" Ewy Nowak i podobała mi się. Poza tym zdarzało mi się czytać jej porady i artykuły :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy ;)
UsuńTeraz trochę poprzypominasz sobie jej tytułów ;)
Ja mogę sobie pozwolić na słodycze dzięki fenomenalnej przemianie materii. Gdyby nie to pewnie byłabym dużo grubsza. Muszę podziękować swoim genom :)
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo zazdroszczę :D
UsuńJa też niby nie mam aż tak ciężko - jeżeli coś zjem, to po prostu czuję się pełna, ale po jednym przysłowiowym cukierku nie przytyję (ponieważ ćwiczę) ^^
W zamierzchłych czasach gimnazjum (:)) czytywałam książki tej autorki. Nirktóre byly rozczulające, inne naładowane mądrościami, jeszcze inne były po prostu zabawne... ale zdarzyly się wsród nich tez takie, które kompletnie mnie nudziły i rozczarowywały. Niestey nie pamiętam już, które czytałam, a które nie ;(. Wiem tylko, że "Rezerwat niebieskich ptaków" był słaby. "Wszystko tylko nie mięta" na pewno nie cyztałam, zapamiętałabym. Może przyjdzie dzień, w którym przypomnę sobie cała serię, uporządkuję w głowie i nadrobię zaległości.
OdpowiedzUsuńOdpowiedziałam Ci na komentarz pod wpisem http://podrugiejstronieksiazki.blogspot.com/2015/08/tracey-garvis-graves-na-wyspie.html :)
"Rezerwat niebieskich ptaków" mam przed sobą. Teraz jestem w trakcie "Michał Jakiśtam", czyli szósty tom serii. Książki szybko się czyta, dlatego raz dwa dotrę do najnowszych tomów pani Nowak.
UsuńMoże dzięki mnie przypomnisz sobie, co czytałaś a co nie - przez najbliższe dni będę publikowała kolejne tytuły. Warto raczej czytać w kolejności, ponieważ dzięki temu mogę zauważyć, jak bohaterowie się zmieniają ;)
Lubię twórczość Nowak, więc miło mi widzieć post na temat jednej z jej książek. Czuję, że już słabo pamietam "Wszystko, tylko nie mięta" i kiedyś mogłabym ją sobie odświeżyć ;)
OdpowiedzUsuńJednak co do tematu anoreksji, to uważam, że jest to naprawdę skomplikowana i wyniszczająca organizm choroba, która zaniża poczucie własnej wartości i z tego co wiem, trudno się jej "pozbyć", bo zazwyczaj ta myśl "jestem za gruba" zostaje gdzieś z tyłu głowy. Jednak przy odpowiednim wsparciu i być może wizycie u specjalisty da się to pewnie w pewnym stopniu załagodzić. Jeżeli interesuje Cię ta tematyka, to polecam powieść "Motylki". Kiedyś ją czytałam i trzeba przyznać, że ukazuje jak poważny jest to problem.
Motylki mówisz? Chętnie przeczytam ;)
UsuńNie wiem czemu ale jakoś książki Nowak mnie nie przyciągają do siebie. Dałam sobie z nimi spokój.
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię książki pani Nowak.
UsuńUkazują taką swojskość, którą tak lubię w literaturze :3
Nie znam żadnej osoby, która cierpi na tę chorobę, ale wiem, że to straszna przypadłość, którą trudno wyleczyć. Najgorsze, że to wszystko tkwi w głowie!
OdpowiedzUsuńOtóż to! To właśnie jest najgorsze!
UsuńPamiętam, że pochłaniałam książki Ewy w okresie nastoletnim jedna za drugą. Aż chętnie bym sobie przypomniała te książki. :-) Dziękuję, że o nich wspomniałaś!
OdpowiedzUsuńAleż proszę!
UsuńJa właśnie korzystam z tego, że jeszcze jestem nastolatką i czytam ;)
Ale - jak mogę stwierdzić, bo moja mama również czyta książki pani Nowak - to książki dla wszystkich! :)
Już od dawna chciałam zapoznać się z twórczością Ewy Nowak, dlatego sięgnęłam jakiś czas temu po jej najnowszą książkę, czyli Nie do pary. Nie przypadła mi do gustu, główny bohater mnie irytował, nie wspominając już o mało realistycznych postaciach. I jeszcze te dialogi... Niemniej nadal planuję sięgnąć po inne powieści pani Nowak, może lepiej zacznę od tych starszych.
OdpowiedzUsuńMnie natomiast "Nie do pary" bardzo się podobało - niesamowita historia, choć - nie powiem - były momenty nieco naciągane.
UsuńCo do dialogów jeszcze się wypowiem ;)
Twórczości Ewy Nowak niestety nie znam. Ciągle jest ona przede mną.
OdpowiedzUsuńMoże uda mi się trochę Cię zachęcić :D
UsuńCzytałam tę książkę jakiś rok temu, teraz niecierpliwie czekam na "Pierwsze koty" ;)
OdpowiedzUsuńJa już "Pierwsze koty" mam u siebie, ale postanowiłam najpierw przeczytać wcześniejsze tomy serii. Szybko mi to idzie, przyznam szczerze. Szybko i z uśmiechem na ustach!
UsuńPierwsze tomy serii miętowej czytałam jako nastolatka. Uwielbiałam je i nadal dobrze wspominam niektóre tytuły. Świetne, polskie młodzieżówki.
OdpowiedzUsuńOtóż to! To kawał dobrej literatury, który będę chciała stopniowo przybliżać, zachęcając tym samym ludzi do czytania ;)
UsuńMarzy mi się jeszcze wywiad z Ewą Nowak :)
Nie znam nikogo kto cierpiałby na tę chorobę. Wiem jednak, że jest to ogromny problem, który dotyka coraz to młodszych dziewczyn... i nie tylko dziewczyn.
OdpowiedzUsuńSame książki, chyba trochę nie dla mnie.
http://ksiazkomiloscimoja.blogspot.com/
Niestety. I chłopaków nie omija anoreksja i inne zaburzenia w odżywaniu.
UsuńMam całą kolekcję książek pani Ewy i mimo mojego wieku, sięgam po nie nadal :) bardzo mądre powieści, które musi przeczytać każdy nastolatek :)
OdpowiedzUsuńA może nawet i rodzic?
UsuńW końcu z takich książek mógłby zrozumieć kłopoty swoich dzieci, zatem i ich zrozumieć :)
Miałam koleżankę (czas przeszły, bo już nie mam z nią kontaktu), która przestała jeść. Przerażała mnie jak widziałam ją gdy ważyła jakieś 3kilka kilogramów. nogi jak patyki, słabe włosy, problemy z cerą, ciągłe żucie gumy i palenie papierosów. Pomogli jej rodzice. To przerażające, co można zrobić ze swoim ciałem, ale to też niesamowita siłą woli, bo zasypiać dzień w dzień z burczącym brzuchem, nigdy nie móc się nasycić...
OdpowiedzUsuńJa nie miałam koleżanki na to cierpiącej. Bardziej bym ją nazwała znajomą.
UsuńWażyła 40kilka kilogramów i wyglądała naprawdę... chudo. Przez długi czas nikt nie widział problemu, ale po 3 latach nabrała trochę ciałka ;)
Domyślam się, że nie było łatwo, ale na pewno warto :D
Bez problemu zrozumiałabym problemy Malwiny, bo sama jeszcze niedawno miałam podobne. Myślałam, że to nigdy mnie nie spotka, ale jednak życie pisze różne scenariusze... Zaczęło się normalnie, po prostu ograniczyłam słodycze i niezdrowe jedzenie, ale potem zaczęłam bać się posiłków, patrzyłam w lustro i widziałam siebie grubą. Teraz wciąż jeszcze chodzę do psychologa, jem już więcej, ale dalej bywa ciężko. Ta choroba zawsze zostaje gdzieś w naszej głowie i czasem się odzywa.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o rady to nigdy nie mówmy do kogoś "Ale ci się przybrało", "Mógłbyś schudnąć", bo nawet jeśli mamy dobre intencje to dla kogoś może to być początek piekła.
Pozdrawiam ciepło
Ps. Czuję się jeszcze bardziej przekonana do Serii Miętowej :)
Bardzo, bardzo dziękuję Ci za ten komentarz!
UsuńI choć miałabym wiele do powiedzenia - wstrzymam się tylko na podziękowaniu :)
Wierzę, iż podobne problemy już nigdy nie będą miały miejsca w Twoim życiu :)
Takimi recenzjami tylko jeszcze bardziej podsycasz mój głód czytelniczy względem całej serii :D Muszę się z nią zapoznać ;)
OdpowiedzUsuńI tak ma właśnie być :D
UsuńZ anoreksją spotkałam się jedynie w książce ''Pomiędzy światami'', gdzie i główna bohaterka i jej matka miały jakąś psychozę na punkcie kalorii. W prawdziwym życiu na szczęście nie (chociaż jedna z moich koleżanek jest strasznie chuda, a je więcej ode mnie, szybki metabolizm ;)). Do serii jestem przekonana, w końcu muszę poznać twórczość pani Nowak :)
OdpowiedzUsuńChętnie książkę przeczytam ;)
UsuńI bardzo mnie cieszy, że jesteś ciekawa twórczości pani Nowak!
Nic dziwnego - warto!
Niestety nie znam nikogo, kto jest chory lub był chory na anoreksję. To trudna choroba i nie mam pojęcia, jak miałabym pomóc takiej osobie. Wydaje mi się, że przede wszystkim potrzebuje ona ciepła i zrozumienia bliskich osób.
OdpowiedzUsuńKsiążki pani Nowak (ach, to nazwisko :D) uwielbiam :)
Nic dodać, nic ująć ;)
UsuńWidzę, że mogłabyś nawet zastępować od czasu do czasu panią Nowak :D
Tylko imię się nie zgadza :(
Straszny problem, który dotyka tak wiele osób, i z którym tak ciężko się uporać. Przerażające! Tą książkę naprawdę warto przeczytać :))
OdpowiedzUsuń