Są tacy pisarze, przy których nie można przejść obojętnie. Są takie książki, których po prostu nie sposób nie przeczyć. Są takie historie, które koniecznie trzeba poznać. Dla mnie takim pisarzem jest Katarzyna Kwiatkowska, książką Zbrodnia w szkarłacie, a historią - błyskotliwe odpowiedzi na moje pytania. O życiu, o książkach, o zawodzie...
Już od 12. sierpnia możliwe jest zakupienie najnowszego kryminału Katarzyny Kwiatkowskiej - Zbrodnia w szkarłacie - autorki takich książek jak Abel i Kain czy Zobaczyć Sorrento i umrzeć, ale także tłumaczki Elizabeth Gaskell: Północ i południe czy Żony i córki.
Mam
nadzieję, że wywiad się Wam spodoba, a wypowiedzi pisarki zachęcą do
zgłębienia jej twórczości, którą z całego serca Wam polecam!
1.
Czy pisarstwo było Pani marzeniem, czy może pierwsza wydana powieść – Zbrodnia w błękicie – była wynikiem
splotu wypadków, które samoistnie potoczyły się w Pani życiu?
Moje pisarstwo jest
zdecydowanie skutkiem okoliczności. Nigdy nie zamierzałam napisać powieści,
choć zawsze lubiłam pisać – najpierw w szkole wypracowania, potem w pracy pisma
handlowe. Gdy pewnego dnia się okazało, że po raz pierwszy od lat dysponuję
czasem, postanowiłam napisać kryminał retro.
2.
Kryminały nie są najprostszymi fabularnie powieściami, które wymyśla się za
pstryknięciem palca… a może jednak tak właśnie jest? Agatha Christie wspomniała
kiedyś „Pomysły moich powieści kryminalnych znajduję zmywając. Jest to
zajęcie tak głupie, że zawsze rodzi we mnie myśl o zabójstwie” - a jak jest z Panią?
Przede wszystkim
uważam, że z prac domowych zmywanie nie jest jeszcze najgłupszym zajęciem :).
Pomysły intryg najczęściej przychodzą mi do głowy pod wpływem czytanych książek
i oglądanych filmów, a także obserwowania otaczających mnie ludzi. A gdy znajdę
się w prawdziwym zaułku i nie potrafię wybrnąć z jakiejś fabularnej plątaniny,
rozwiązania zjawiają się podczas kąpieli lub prowadzenia samochodu.
3.
Wymyślenie głównego bohatera – w dodatku detektywa – nigdy nie należy do
najprostszych zadań. Zarówno Holmes, jak i Poirot potrafili bardzo wiele się dowiedzieć jedynie sztuką dedukcji. Obydwoje nie mieli
żon ani choćby ukochanych. Jeden z nich był uzależniony od kokainy, drugi miał
manię sprzątania. Na tym tle Jan Morawski wygląda bardziej… ludzko. Zagadki
rozwiązuje głównie poprzez wypytywanie i sklejanie myśli w całość, znamy jego
narzeczoną, nie ma uzależnień. Czy nie korciło Pani – a może był to początkowy
nawet zamysł – by stworzyć swego bohatera bardziej na podobieństwo owych
angielskich detektywów?
Tak, przyznaję, że
bardzo korciło mnie stworzenie bohatera z jakąś psychozą, traumą, lub choćby
zabójczym nałogiem czy nieślubnym dzieckiem. Ale potem stwierdziłam, że na tle tych
trudnych postaci, w które obfituje współczesna literatura, Jan będzie bardziej
się odcinał bez tego balastu. Chciałam, aby był tolerancyjny i nieco cyniczny.
A jeśli chodzi o nałóg, Jan był – a może nadal jest – narkomanem.
4.
Nawiązując do narzeczonej, Konstancji Radolińskiej… bardzo mnie ciekawi sama
jej postać, ponieważ rzadko spotyka się młodą panią detektyw-amator. Skąd
pomysł na jej osobę? Czy możemy liczyć na ich spotkanie w następnych
powieściach? A może nawet możemy spodziewać się wspólnego śledztwa Konstancji i
Jana?
Konstancja istniała już
w pierwszej powieści, wspominałam też o niej w Ablu i Kainie. Po drugiej książce zapragnęłam zmiany – zmiany miejsca
i trochę tematyki. Chciałam, by bohaterem kolejnej powieści stały się
południowe Włochy, by ciężar opowieści przesunął się z osoby detektywa na lokalizację.
Śledztwo miało być wielowątkowe i chaotyczne, a do tego bardziej pasowała
kobieta, koniecznie amatorka. Myślę, że Konstancja i Jan kiedyś się spotkają,
ale nie wiem, czy będą stać po tej samej stronie barykady. Z pewnością
Konstancja nie pozwoli się zepchnąć z powrotem do roli przyzwoitej panny
postępującej zgodnie z etykietą, czyli panny czekającej na męża.
5. Oprócz zagadek oraz śledztwa w Pani książkach
odnajdujemy dobrą literaturę historyczną. Czy miała Pani istotny powód na
osadzenie akcji bohaterów na przełomie XIX i XX wieku, czy może była to
spontaniczna decyzja? Dlaczego wybrała Pani zabór niemiecki?
Pochodzę z Poznania,
więc wybór terenu był zupełnie naturalny, a wspomniany czas należy do
najciekawszych w historii Wielkopolski. To wtedy, jako reakcja na naciski
germanizacyjne zaborcy, ukształtowała się typowa tutejsza postawa, z której
Poznaniacy przez lata słynęli.
6.
Relacje niemiecko-polskie nie były najprostsze – szczególnie dla uciskanego
narodu polskiego. A jednak w Pani ostatniej powieści – Zbrodni w szkarłacie - odnajdujemy postać Dobrego Niemca. Czy taka
też była ukryta rola Joachima Engla – łamanie stereotypu pruskiego zaborcy?
Jakie jest Pani zdanie na nadawanie komuś danej etykietki?
Rzeczywiście, Joachim
Engel miał przełamać stereotyp butnego i tępego Prusaka. Już zresztą w Zobaczyć Sorrento i umrzeć najbardziej
pozytywną postacią jest Niemiec. A jeśli chodzi o etykietki, wszyscy wiemy, że
ich nadawanie może być krzywdzące dla osądzanego, a niebezpieczne dla etykietującego,
bo bardzo często wiedzie wprost do pomyłki. Z drugiej jednak strony, przy
obecnym tempie życia, stereotypy są nam niezbędne, by choć trochę pomóc nam
ocenić spotykanych ludzi. Tylko szufladkując innych możemy podejmować bieżące
decyzje.
7.
Rozmawiając o literaturze, nie można nie nawiązać do Pani drugiej profesji. To
właśnie Pani przetłumaczyła dla polskiego czytelnika powieści Elizabeth Gaskell.
Jak to się stało? Czy była to Pani własna inicjatywa, czy może wydawnictwo o to
Panią poprosiło?
Tłumaczenie było raczej
incydentem, w żadnym razie profesją. Miałam gotowy przekład i po ukazaniu się Zbrodni w błękicie zaproponowałam tekst
powieści pani Gaskell kilku wydawcom.
8.
A co jest bardziej wymagającym zadaniem – tłumaczenie z koniecznością zachowania
stylu i języka danego autora, czy może pisanie wszystkiego od podstaw ze
świadomością nieograniczonego pola do popisu?
Zdecydowanie
trudniejsze jest napisanie powieści. Trzeba obmyślić fabułę, postaci, tło, a
jeśli chodzi o język, to autor nie ma tu nieograniczonego pola do popisu.
Próbuje przecież ująć w słowa to, co rozbrzmiewa mu w głowie, a to, co zapisze,
nigdy nie jest tak doskonałe jak to, co sobie umyślił. Niestety.
9. Czy kolejne przygody Jana Morawskiego są już
zaplanowane? Czego możemy się teraz spodziewać?
Zaplanowane – nie. Na
razie wiem tylko kto kogo zabił i dlaczego. To pierwszy etap mojego pisania. Na
pewno Jan z Mateuszem znów pojawią się w Wielkopolsce.
Bardzo dziękuję za udzielenie wywiadu! Pozdrawiam i życzę kolejnych bestsellerów!
Ja również dziękuję!
ZNAJDŹ
WYMARZONĄ KSIĄŻKĘ
www.wymarzona-ksiazka.blogspot.com
Świetny wywiad, a Pani Kasia okazała się naprawdę miła i skromna :) Mam nadzieję, że będę mogła jak najszybciej sięgnąć po jakąś jej powieść.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Naprawdę zachęcam :)
UsuńPani Kwiatkowska to wyjątkowa pisarka!
Nie znam twórczości autorki, ale chętnie to zmienię. Bardzo interesujący wywiad. Gratuluję.
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńGdy tylko widziałam tę pozycję, od razu wiedziałam, że muszę po nią sięgnąć. Ciekawy wywiad i jeszcze bardziej przybliżył mnie do poznania tej historii ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy ^^
UsuńNie pozostaje nic innego, jak sięgnąć po książki z nazwiskiem: Katarzyna Kwiatkowska :D
Gratuluję świetnego wywiadu! ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję! To był dla mnie zaszczyt!
UsuńBardzo interesujący wywiad. :) Z książkami autorki planuję się zapoznać :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy ;)
UsuńGratuluję ci udzielanie wywiadu :) Bardzo ciekawy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥
http://kochamczytack.blogspot.com
Dziękuję ślicznie!
UsuńRównież pozdrawiam!
Świetne pytania, bardzo interesujący wywiad. Dzięki niemu poznałam tę autorkę.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że trochę główkowałam nad wymyśleniem pytań, dlatego bardzo dziękuję :)
UsuńCieszę się, że trud się opłacił, a wywiad podobał!
O to właśnie chodziło :)
Gratuluję wymarzonego wywiadu! Wymyśliłaś świetne pytania :)
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo dziękuję <3
UsuńJeszcze nie czytałam żadnej książki tej autorki, jednak na pewno zamierzam to zmienić :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wywiad. Gratuluję :D
addictedtobooks.blog.pl
Dziękuję ślicznie, a lekturę gorąco polecam :)
UsuńGratuluję ogromnie! Rewelacyjny wywiad :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńPowolutku rozkręcam się w wywiadach i na pewno niebawem ukaże się kolejny ;)
Gratuluję wywiadu :) dałaś sobie radę :)
OdpowiedzUsuńNajwiększa zasługa jest po stronie pani Katarzyny Kwiatkowskiej :)
UsuńNiesamowity człowiek, niesamowity pisarz!
Nie wątpię, chociaż jej dzieła jeszcze przede mną :) szukałam ich dzisiaj w bibliotece i nie było :(
UsuńTwórczości autorki nie znam, ale wywiad jest tak ciekawy, że chyba muszę to zmienić ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy! :D
UsuńBardzo ciekawy i interesujący wywiad. Świetne pytania wymyśliłaś :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie :)
UsuńChciałam, by były mniej standardowe :D
Świetny wywiad, gratuluję spełnienia marzenia! :) Przybliżył mi autorkę na tyle, że chętnie poznałabym jej twórczość :)
OdpowiedzUsuńLeonZabookowiec.blogspot.com
Mam nadzieję w takim razie, iż niebawem poznasz :D
UsuńDziękuję! Bardzo mi miło w serduszku <3
Gratuluję wspaniałego wywiadu, a autorce spełniania marzeń ;) No i oczywiście życzę Pani Kasi kolejnych sukcesów ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ;)
Dziękuję! :D
UsuńPozdrawiam!
Ach Mała Pisareczko! Jakże zazdroszczę Ci możliwości zadania pytań pani Katarzynie Kwiatkowskiej. Uwielbiam książki Autorki, a Twoje pytania są bardzo interesujące. Z przyjemnością przeczytałam odpowiedzi.
OdpowiedzUsuńKibicuję pani Katarzynie Kwiatkowskiej i mam nadzieję, że wydawnictwa nie wypuszczą już takiego skarbu z rąk, a my, czytelnicy, będziemy cieszyć się kolejnymi przygodami bohaterów.
Bardzo, bardzo dziękuję za tak piękny komentarz!
UsuńJa również kibicuję z całego serca pani Kwiatkowskiej i wierzę, że naprawdę wydawnictwa (oraz czytelnicy!) nie pozwolą odpuścić takiej pisarce pisania! :)
Bardzo ciekawie! Dziękuję za tę rozmowę. Trzymam bardzo mocno kciuki za sukces książek pani Kwiatkowskiej.
OdpowiedzUsuńNo i proszę, znalazło się nawet wyjaśnienie, dlaczego Jan tak miłośnie traktował strzykawkę.. A miałam nadzieję, że coś mi się "ubzdurzyło" z emocji ;-) Mam nadzieję, że jednak był, nie jest..
To ja dziękuję za przeczytanie wywiadu ;)
UsuńMam nadzieję, że sprawił Ci nie mniej radości co mnie :D