wtorek, 25 sierpnia 2015

Problemy z kobietami - Lawenda w chodakach [Ewa Nowak]

"Lawenda w chodakach" to ciąg dalszy przygód dobrze znanych bohaterów z "Wszystko, tylko nie mięta" oraz "Diupy". Autorka połączyła dwie pary - Magdę i Kubę - z Wiktorem i Damroką, wysyłając ich na wspaniałą podróż po Europie. Dla całej czwórki będzie to próba zaufania i miłości w związku.


Uwielbiam takie przygody! Ewa Nowak tą jedną książką kupiła mnie na amen! Choć kocham także pozostałe już przeczytane powieści, "Lawenda w chodakach" jakoś najbardziej przypadła mi do gustu (na tę chwilę, bo przypominam, że znam dopiero cztery pierwsze tomy serii). Czego to może być zasługa? Może studenckim wiekiem bohaterów, który jest zbliżony do mojego? A może tym zwiedzaniem licznych państw, o czym ja zawsze marzę? A może tak jednym i drugim?

Czwarta pod względem chronologicznym książka z serii Miętowej to zarówno powieść dla fanów, ale jak każdy inny tom można czytać ją bez znajomości wcześniejszych przygód. Jak w każdej, Ewa Nowak nie boi poruszyć się bardzo ważnych tematów, z którymi musimy się mierzyć w naszym życiu. Nie zabraknie zatem rozmyślań na temat miłości, małżeństwa, zaufania, kalectwa... albo chociażby kwestii roli kobiety w życiu codziennym! To właśnie na nim postanowiłam się skupić tym razem:

- Bo ty, bracie, nie odróżniasz dwóch rzeczy. Kuba co innego. On wie, co robi. Wyrwał kalekę i ma z głowy.
Kuba niemal się zagotował [...]
- Tak, Magda. Ani to zgrabne, ani ładne. Dobrze robisz. Za ładna baba to tylko kłopot. Ja robię tak, ojciec mi to poradził: na brzydkie się nastawiam. Nie, żeby zaraz jakieś maszkary, bo wstyd się będzie pokazać, ale takie wiecie, jotę felerne. Na przykład gruba, nogi krzywe, kuper za nisko zawieszony, zgryz, że pożal się Boże. Takie kompleksy mają. same sobie wmówiły, że żaden porządny gość z Hollywood na nie nie spojrzy i jak się je oswoi, to są ci tak wdzięczne, bracie, że buty ci będą lizać.
- Ale Iza przecież ładna jest.
- E, tam, jaka ona ładna. Jak ja. Poznałem, to rufę miała jak kuchenkę czteropalnikową. Żarła i żarła, a ja nic. Udawałem, że mi to cielsko nie przeszkadza. Potem ją trochę przegłodziłem, na siłownię zapisałem i tylko pilnować teraz muszę, żeby nie uwierzyła, że już z nią wszystko w porządku (str.230-231)

Zastanawiające jest nie to, że jakiś mężczyzna - w tym przypadku jeden z drugoplanowych bohaterów  "Lawendy w chodakach" - mówi podobne bzdury, lecz w tym, ile smutnej prawdy w nich zawiera. Jak wiele zakompleksionych kobiet dusi się w związku? Pomimo iż niczego im nie brak, wierzą - w czym "zasługa" leży po stronie płci męskiej - że nikt inny nie może ich pokochać, iż powinny spełniać zachcianki swojej drugiej połówki, ponieważ przynajmniej oni "spojrzeli głębiej niż tylko na ich grube uda, krosty na twarzy czy brzydką cerę.

- Zaraz, nie daliście skończyć... [...] Jeszcze lepsze niż pryszcze czy dyndający zad są problemy w domu. Jak taka ma kłopoty, jakaś tajemnica rodzinna, to ona czuje się taka pokrzywdzona, biedaczka, taka skaleczona, że masz jeszcze łatwiej. Mówisz, że współczujesz, że rozumiesz, i ona ze skały się dla ciebie rzuci (str.231). 

Niestety bohater ma rację... Zbyt wiele kobiet jest spragnionych chociażby odrobinki miłości, by zdobyły się na samodzielne przeciwstawienie się złemu traktowaniu. Takie osoby potrzebują pomocy z zewnątrz, o czym przypomina nam "Lawenda w chodakach"!


Znacie może inne przykłady? 
Jak sądzicie, czy jest jakaś uniwersalna rada przerwania toksycznego związku? 


12 komentarzy:

  1. Zaczynasz mnie przekonywać do tej autorki... po tak książkę chciałaby sięgnąć ;)
    Pozdrawiam Justa z ksiazko.milosci.moja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak ma być :D
      Jeszcze wiele tomów Mięty mam przed sobą ;)

      Usuń
  2. Nie czytałam poprzedniej książki, więc musiałabym zacząć od początku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwszej części nie czytałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nie musisz czytać pierwszej części, by czytać czwartą ;)
      Choć wiadomo, że jeżeli przeczytać "Wszystko, tylko nie mięta" będziesz inaczej podchodziła do "Lawendy..." :)

      Usuń
  4. Toksyczny związek strasznie ciężko przerwać, myślę, że w takich sytuacjach potrzebna jest pomoc innych osób. Co do książki, będę ją miała na uwadze, ciekawa tematyka, a poza tym wiek bohaterów mi jak najbardziej odpowiada!

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwsze tomy serii miętowej odkryłam chyba w gimnazjum - do tej pory je dobrze wspominam :) Nie wiem, jak jest z poziomem w nowszych książkach, ale tamte były świetne :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To widzę, że plan przybliżenia nam autorki wzięłaś sobie głęboko do serca ;) No nie powiem, coraz bardziej jestem ciekawa twórczości Nowak ;)
    Niestety, ja nie znam złotej rady na zerwanie toksycznego związku, a szkoda, bo jakbym miała taki problem, to łatwiej byłoby mi takiego fagasa w tyłek kopnąć ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie ma takiej rady, dopóki osoba, która jest zniewalana przez tą drugą itp. nie powie "nie". To trudne, bardzo trudne.
    Książki Ewy Nowak uwielbiam, a tę w szczególności!

    OdpowiedzUsuń
  8. Wydaje mi się, chociaż nie mam żadnego doświadczenia w tym zakresie, że mogłaby pomóc długa i szczera rozmowa pomiędzy dwoma stronami. Jeżeli nie doszłyby one do korzystnego dla obu stron konfliktu wyniku, należy stanowczo powiedzieć "nie" i nie trwać w takiej toksycznej, psującej nasze życie relacji.
    Jestem w trakcie lektury ,,Wszystko tylko nie mięta" i jak na razie bardzo mi się podoba :)
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  9. Niestety nie znam żadnej rady na przerwanie toksycznego związku. Sama w takim tkwiłam ok. 4 lata i żadne prośby, groźby nie pomagały. Dopiero kiedy nasza miłość się wypaliła i chłopak sam oznajmił, że to już koniec, przejrzałam na oczy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Z całej serii to chyba moja ulubiona książka... :)

    OdpowiedzUsuń