Jak często będę jeszcze zwodzona czyimiś dobrymi ocenami? Albo jeszcze inaczej - jak często nie spodoba mi się książka, w której inni się zakochali? Na „Zatruty tron” wpadłam przepadkiem. Ze względu na wysokie
noty, jakie przyznawali jej czytelnicy, postanowiłam sama zatopić ząbki w tę
niepowtarzalną średniowieczną historię.
Pierwsza część trylogii osadzonej w średniowiecznych realiach. Wciągająca powieść o dworskich intrygach, miłości i polityce.
Piętnastoletnia Wynter Moorehawke, córka Obrońcy Tronu, powraca z ponurych Krain Północy w rodzinne strony i z przerażeniem odkrywa, że w dotąd spokojnym i tolerancyjnym królestwie nastały mroczne czasy.
Intrygi, tortury i bezpardonowa walka o władzę stały się stałym elementem dworskiego życia, a wszelki opór wobec króla jest brutalnie tłumiony.
Wynter staje przed trudnym wyborem - poddać się królewskiej woli czy z narażeniem życia walczyć o przywrócenie ładu w królestwie?
Piętnastoletnia Wynter Moorehawke, córka Obrońcy Tronu, powraca z ponurych Krain Północy w rodzinne strony i z przerażeniem odkrywa, że w dotąd spokojnym i tolerancyjnym królestwie nastały mroczne czasy.
Intrygi, tortury i bezpardonowa walka o władzę stały się stałym elementem dworskiego życia, a wszelki opór wobec króla jest brutalnie tłumiony.
Wynter staje przed trudnym wyborem - poddać się królewskiej woli czy z narażeniem życia walczyć o przywrócenie ładu w królestwie?
Na początku chciałabym pochwalić stworzenie klimatu średniowiecznej Europy. Jest to mój ulubiony okres historyczny, o którym uwielbiam czytać. "Zatruty tron" choć całkiem luźno traktuje tę tematykę, pozwalając sobie na wolną interpretację, przypadł mi pod tym względem do gustu. Te zamki, te obyczaje, to życie...