Nigdy nie byłam ogromną fanką jakiegokolwiek zespołu/muzyka. Żeby nie było - lubię muzykę, ale nigdy nie byłam miłośniczką tylko jednego gatunku, tylko jednej muzyki. Raczej jak już wpadnę na dany klip, słucham go bez ustatku... i się po prostu nim nudzę. Ale mimo to lubię być na bieżąco. Uważam muzykę za część kultury, dlatego warto coś wiedzieć.
Jak już pewnie się domyślacie, jestem miłośniczką koreańskich dram. No nic na to nie poradzę, są po prostu świetne. Mimo to przez ostatnie 5 lat (albo i więcej? Już w sumie nie pamiętam, kiedy zaczęłam oglądać k-dramy) nie interesowałam się drugą odmianą koreańskiej fali, jaką był k-pop. A tu proszę! Fala dotarła do mnie wcześniej niż bym się spodziewała... i sprawiła, że zainteresowałam się bandem, o którym mówią wszyscy.
BTS. Bangtan Sonyeodan. Beyond The Scene.
(Zresztą, na pewno już do Was dotarła ta nazwa.)
Przyznaję się bez bicia - byłam ciemna. Kiedy natrafiłam na BTS w amerykańskim talk-show współczułam chłopakom, bo miałam wrażenie, jak gdyby nie mieli pojęcia jak się zachować. No i ten angielski... oj kulał. Włączyłam z ciekawości jakiś klip, który po prostu mi się wyświetlił. Jakaś tam muzyka leciała, jakieś kolorowe klipy, chwytliwa nuta (człowiek nawet nie słyszał koreańskiego, w sumie czasami brzmiało to bardziej po angielsku). Dlatego też pomyślałam, że warto byłoby się czegoś dowiedzieć. A że obecnie na rynku znajdziemy całkiem sporo nieoficjalnych przewodników, to uznałam... PRZEKONAJMY SIĘ.