Moi drodzy, w pewnym momencie wręcz zwątpiłam, że kiedykolwiek będzie mi dane napisać ten oto post. Post podsumowujący ponad pół roku mojego życia, kiedy musiałam zbierać dane 20 uczestniczek i organizować kolejną ścieżkę Book Toura. Czy się opłaciło? Czy jedna pogryzdana książka jest tego warta? Teraz, mając ją w dłoni, mogę odpowiedzieć...
TAK! BYŁO W A R T O!
Chłopak na zastępstwo - książka pod moim patronatem - dotarł do mnie cały i zdrowy. Po 20 czytelniczkach, które kolejno czytały, recenzowały i wysyłały egzemplarz dalej, powieść wróciła do mnie... i po prostu jest piękna!
Zanim jednak pokażę ostatnie zdjęcie najpiękniejszej książki, jaką posiadam na półce (i tutaj nie żartuję, o czym wspomnę później), chciałabym przede wszystkim podziękować wszystkim uczestniczkom, które wzięły udział w akcji. Mówcie, co chcecie - nie każdemu by się chciało. Nie dość, że trafia do Was jakaś książka, to jeszcze trzeba ją w miarę szybko przeczytać i odesłać dalej. Innymi słowy nie dość, że trzeba poświęcić czas, to jeszcze pieniądze! Czy wszystkim by się chciało? Nie! Zdecydowanie nie. Dlatego tym bardziej chcę w tym oto miejscu podziękować:
Aggi, Klaudii, Izie, Monice, Nice, Mrummm, Doriko, Anna Wars, Gosii, Sandrze, Oli, Sunny Snowflake, Agnieszce, Kociarze (Karolinie) Iwonie, Natalii, Etoile, Ewie oraz Kasii!