Pamiętacie bajkę o Kopciuszku? Albo o Królewnie Śnieżce? A może o Śpiącej Królewnie? Jestem pewna, że tak. Któż by nie znał tych historii, w których przystojny książę zakochuje się w zwykłej dziewczynie, a ich miłość prowadzi do wyjątkowego królewskiego ślubu? Zatem na pewno każdy z Was zastanawiał się, co by było, gdyby historia pięknej miłości pokonującej wszelkie bariery była bardziej "codzienna", bardziej dzisiejsza, ale nie bez przesady...
Taką zwykłą dziewczyną o niebywałej urodzie oraz inteligencji we współczesnej bajce - jaką jest "Był sobie książę" - jest Susanna Tritt. Kobieta, która nagle traci grunt pod stopami, gdy chłopak, z którym spotykała się przez 12 lat, zamiast się oświadczyć nagle z nią zrywa.
Natomiast księciem niemal że z bajki - przystojny, inteligentny, o niebiańskim uśmiechu, a przede wszystkim sympatyczny i z humorem - jest książę Nathaniel. Mężczyzna nie spodziewa się, że podczas amerykańskich wakacji, możliwe ostatnich jako książę ze względu na zły stan zdrowia swojego ojca, spotyka kobietę swego życia. Susannę, która nie ma pojęcia, kim on jest.