Nie będę ukrywać, że część o Mulan była tą, której najbardziej nie mogłam się doczekać w Mrocznej baśni. Po prostu uwielbiam tę bajkę od dziecka. Jak dla mnie historia Mulan jest najbardziej dojrzałą opowieścią, traktującą w piękny sposób o rodzinie, honorze i ojczyźnie. Jeżeli jeszcze nie oglądaliście tego filmu, koniecznie nadróbcie. Bo dopiero wtedy doświadczycie, jak wspaniałą wariacją jest w Świecie iluzji!
Kiedy kapitan Shang zostaje śmiertelnie ranny w bitwie, Mulan musi udać się do zaświatów, aby uratować go przed pewną śmiercią. Ale król Yama, władca podziemi, nie chce oddać Shanga. Mulan musi znaleźć w zaświatach ducha Shanga, stawić czoła wielu przeszkodom i odejść przed wschodem słońca – inaczej zostanie tam na zawsze*.
W świecie iluzji jest jedną z lepiej napisanych powieści z serii Mroczna baśń (a przynajmniej na razie, porównując ją do poprzednich tytułów, których recenzje możecie przeczytać tutaj). Dlaczego? Ano dlatego, że Elisabeth Lim (a sądząc po nazwisku oraz po tym, że w książce nawiązywała do tradycji i wierzeń Chin) świetnie przygotowała się do napisania wariacji historii na temat Mulan. Nie dość, że w idealnym momencie wplotła swoją wersję wydarzeń (dokładny moment: walka z Hunami na śniegu), to do tego posiłkowała się chińskimi wierzeniami.