W końcu! Nareszcie mam u siebie na półeczce książkę, o której marzyłam od tak dawna (czyli od momentu, kiedy po raz pierwszy obejrzałam ekranizację - genialną swoją drogą - jednej z wielu powieści Agaty Christie). Choć niepozorna, wewnątrz odnajdziemy niebanalną historię o kłamstwie, które rozpoczęło się w nieokreślonym momencie, a trwało bardzo długo... tak długo, że tylko pewien belgijski detektyw mógł pokazać prawdę w tej całej sieci oszustw!
Umiera Richard Abernethie: bogaty biznesmen, mający co zostawić po sobie swojej sporej rodzinie. Chociażby dla tego spadku pogrążona w żałobie rodzina spotyka się po pogrzebie, by poznać ostatnią wolę zmarłego. Choć śmierć nastąpiła nagle, nikt nie zastanawia się nad możliwą zbrodnią... dopóki ekscentryczna ciotka Cora nie włożyła kij w mrowisko, mówiąc:
"To powinno zostać w rodzinie. To, że on został zamordowany, czyż nie?"
To jedno ostatnie zdanie wbija w zdziwienie wszystkich zgromadzonych, lecz nikt szczególnie nie przykłada do niego uwagi. Przecież to tylko stara ciotka Cora, która często plecie trzy po trzy. Zapewne wszyscy zapomnieliby o całym wydarzeniu, gdyby nie pewne zdarzenie - ciotka Cora zostaje odnaleziona martwa w łóżku..
Czyżby morderca uważał, iż Cora mogłaby znać jego tożsamość? I czy w ogóle Richard Abernethie został zamordowany? A może jesteśmy świadkiem jedynie jednej wielkiej gry kłamstw, w której prawdziwy sprawca porusza się z gracją baletnicy? Intryga okazuje się skomplikowana i tylko emerytowany Herkules Poirot może odkryć prawdziwe karty!
Głęboko wierzę, iż jeżeli uda się skłonić
kogoś do dłuższej pogawędki na jakikolwiek temat, wcześniej czy później
ta osoba sama się zdradzi.